wtorek, 4 lutego 2014

49. I will missing you

*Następny dzień Harry*
Czekałem właśnie w samochodzie pod uczelnią na (T.I).


Moje kochanie ledwo się trzyma. Prosiłem ją, żeby została dziś w domu, ale ona oczywiście uparła sie, że pójdzie na wykłady. Mnie za to cały dzień zżerały nerwy, bo martwiłem się o (T.I). Wczoraj była totalnie roztrzęsiona. Nie było sposobu, żeby się z nią porozumieć. Ignorowała mój dotyk i to co do niej mówię. Kompletnie zamknęła się w sobie. Zaś rano wyszła do pracy jakby nic sie nie stało. Takie wahania nastroju nie wróżyły nic dobrego. Bałem się, ze może ma to związek z jakąś chorobą psychiczną. Wiedziałem tylko, że moja dziewczyna przeżyła dwa załamania, ale po za tym kompletnie nic nie wiedziałem o jej zdrowiu psychicznym. To taki temat tabu. Nigdy nie chciała o tym mówić, a ja nie naciskałem. Z reszta może przesadzam? Sam już nie wiem. W każdym razie cos jest nie w porządku. Stwierdziłem, a chwilę później zobaczyłem (T.I) podążającą w moją stronę. Dziewczyna wsiadła do samochodu i bez ostrzeżenia wpiła sie w moje usta. Nie powiem byłem zaskoczony. Ona wyczuła moje zmieszanie i odsunęła sie ode mnie.
(T.I): Nie tęskniłeś za mną?- zapytała, gdy odpaliłem silnik.
H: Tęskniłem, ale dziwi mnie twoje zachowanie.- odparłem skręcając na główną drogę.
(T.I): To źle, że chcę pocałować swojego chłopaka?
H: Nie.- uciąłem krótko. Do końca podróży nie odezwała sie ani jednym słowem. Wysiadłszy z samochodu od razy popędziła na górę, pod prysznic.
Ls: Stary co jej? Jest taka radosna..
H: Nie mam pojęcia. Od rana sie tak zachowuje.
Ls: To co najmniej podejrzane.
H: Przyjechała El?
Ls: Nie w pracy coś jej sie przeciągnęło.
H: Myhymm.- westchnąłem i poszedłem do sypialni. Myślałem, ze może Eleanor jakoś do niej dotrze, ale cóż? Chyba sam będę musiała jakoś pomóc (T.I), choć kompletnie nie wiem jak. Usiadłem na łóżku i starałem sie ułożyć w głowie to co mam powiedzieć (T.I). Niestety jak zawsze kiedy trzeba mój mózg odmówił posłuszeństwa i nic sensownego nie wymyśliłem. W ogóle nie byłem przygotowany na taka tragedię, a co dopiero moja ukochana. Dziewczyna wyszła w błękitnym szlafroku uśmiechając sie promiennie.
H: Pogrzeb Kyla będzie jutro o 13.00.- powiedziałem od razu, a (T.I) na chwilę spięła sie i przestała szukać czegoś w nocnej szafce, jednak szybko odparła bezuczuciowo.
(T.I): Mymym.
H: (T.I) co się z tobą dzieje?
(T.I): Jak to?- odwróciła się w moją stronę zdziwiona, wcierając w ręce krem.
H: Jak sie trzymasz po wczorajszym?- zapytałem ostrożnie, a dziewczyna odparła z uśmiechem.
(T.I): Radzę sobie.
H: I po co udajesz? Naprawdę myślisz, że to ci pomoże? Nie możesz udawać, ze nic sie nie stało.
(T.I): A właśnie, ze mogę!- odparła ze sztuczną wesołością.- Wiesz wczoraj zdarzyło sie tez coś dobrego.- uśmiechnęła sie szeroko, ale w jej oczach widziałem balansujące łzy.
H: Co takiego?- zapytałem, licząc na to, że udając razem z nią zakończę tę w prawdzie żałosną grę.
(T.I): Byłam u ginekologa i powiedział, ze to, ze piłam alkohol i wzięłam ecstasy nie zaszkodziło dziecku, a wszystko dzięki temu, ze piję tak dużo wody. Wypłukałem te świństwa.
H: Ciesz sie, ale proszę przestań już udawać. Błagam cie skończ te idiotyczne gierki i powiedz co naprawdę czujesz?- brunetka westchnęła głęboko.
(T.I): Jak ja sie czuję tak? J a k j a s i e c z u j e ..?- mówiła z sztucznym rozbawieniem. W końcu dodała poważnie, bawiąc sie palcami.- Czuję sie dziwnie będąc w szkole.. Dziwnie jest iść korytarzem czy nawet siedzieć na wykładzie bez niego. Nie słyszę jego śmiechu, żartów i głupich docinek. Czuje pustkę. Nie umiem sie tam odnaleźć. Ciągle nie pojmuję, ze już go nie ma, a najgorsza jest świadomość, ze to przeze mnie.- zaniosła sie szlochem, a mi nie pozostało nic innego jak tylko przytulić ją.
H: To nie twoja wina Skarbie. Niekiedy niektóre rzeczy są po za naszą kontrolą.- tłumaczyłem jej, gładząc ją po plecach.
(T.I): Ale...
H: Nie.- przerwałem jej.- Uwierz mi. Nie mogłaś nic zrobić.
(T.I): Chciałabym w to wierzyć Hazz. Przecież, gdym nie pozwoliła mu wyjść on nadal by żył. Gdybym powiedziała mu wcześniej, byłby tu z nami.
H: Przestań! Byłby albo i nie. Przecież to mogło sie zdarzyć zawsze. To nie jest twoja wina Kochanie. Proszę zrozum to.- odparłem całując ją w głowę. Dziewczyna mocniej wtuliła sie w mój tors cicho szlochając. Nie chciałem sprawić jej bólu, ale przecież to nieunikniona część procesu godzenia sie z czyjąś śmiercią. Najpierw jest wyparcie- zaprzeczenie czyjejś śmierci, potem człowiek zaczyna być zły na cały świat, następnie zaczyna on rozumieć, że ktoś odszedł, w reszcie cierpi, by na koniec całkowicie pogodzić się z stratą bliskiej osoby. Tak było, jest i będzie. Nie da sie przeskoczyć, któregoś z tych etapów. Nagle dziewczyna odezwała sie.
(T.I): Dziekan powiedział, że muszę zebrać rzeczy osobiste Kyla z pokoju w akademiku. Pojedziesz ze mną jutro? Ja..J..Ja sama nie dam rady.
H: Oczywiście.- odparłem. Chwile potem dziewczyna otarła łzy i zeszliśmy na dół. Tam zrobiłem jej kanapki, ale ona nie chciała jeść.
H: Proszę cie. Dwie kanapki to nie dużo. Musisz je zjeść.
(T.I): Kiedy nie mogę..
H: Proszę cie dla dziecka.- powiedziałem, a sekundę później z talerza z trudem, ale zniknęła kanapka. Gdy (T.I) zjadła wszystko poszła sie położyć.


*Następny dzień. Ty*
Właśnie szykowaliście się na pogrzeb Kyla. Szczerze mówiąc Harry załatwił wszystko za ciebie. Tobie kazał tylko podpisać kilka papierów, bo to tobie Kyle powierzył pełnomocnictwo nad tego typu sprawami. Założyłaś płaszcz i ze łzami w oczach ruszyłaś do samochodu. Wsiadłszy do auta Hazz posłał ci słaby uśmiech. Jego też cos trapiło od kilku dni, jednak gdy pytałaś co sie dzieje on zbywał cie zdawkowymi odpowiedziami. Zapewne według jego logiki nie chciał dokładać ci zmartwień, a szczerze powiedziawszy to właśnie milczenie martwiło cie najbardziej. Czyżby Harry nie ufał ci na tyle by powiedzieć co go gryzie? To przykre i daje ci to kolejny powód do płaczu. Na dodatek bałaś sie zobaczyć Kyla w trumnie. Ten widok bez wątpia odbije sie na twojej psychice. Do Kościoła dotarliście 10 minut przed rozpoczęciem uroczystości pogrzebowych. Czekaliście przed katedrą. Na dworze zgromadziło sie niewiele osób. Było 1D, El, Perri oraz Sindi i jej chłopak jako delegacja z uniwersytetu. Nagle ujrzeliście czarny samochód z trumną. Następnie czterech mężczyzn ubranych w garnitury wyniosło ją z samochodu, by wnieść ją do świątyni. Potem rozpoczęła sie Msza Święta. Ksiądz wygłosił piękne kazanie i przyszedł czas na przemowy. Jedne były oficjalne, drugie bardziej uczuciowe. W końcu przyszła pora, żeby przemówił Harry. Twój ukochany wyręczył cie i postanowił powiedzieć kilka słów za ciebie. Brunet stanął na ambonie i zaczął mówić.
H: Właściwie nie wiedziałem co powonieniem napisać i w jakiej formie to zrobić, wiec stworzyłem coś takiego.
Rozcinał płaczący świat...
Zimne krople deszczu wklejone w wiatr...
Jecha
ł coraz szybciej, by oszukać czas,

Ciemna noc zas
łaniała strach.

Chcia
ł być przy niej blisko...
Przy niej
chciał żyć, przy niej chciał umierać
.
Wiedzia
ł, że gdyby coś się stało, oddałby własne życie za nią
...
Ile razy Bóg mo
że dawać szanse? Ile razy śmierć może przegrać walkę
?
Przeznaczenie
czy największy dług, o jakim przypomniał sobie Bóg...?

Kyle był wspaniałym człowiekiem. Choć nie znałem go zbyt dobrze i nie najlepiej układały sie nasze stosunki wiem, że był on jedyną osobą na którą ZAWSZE, ale TO ZAWSZE mogła liczyć (T.I) w trudnej sytuacji. Zawsze będę miał co do niego dług wdzięczności. Żałuje jedynie, ze nie zdążyłem mu tego powiedzieć. powiedział i wrócił do ławki. Każde słowo tej przemowy odbijało sie echem w twojej głowie. Wszystko co napisał Harry trafiło ci w sam środek serca i poruszyło tak bardzo, ze twoje łzy stały sie jeszcze większe i wypływał z twoich oczu jeszcze szybciej. Następnie Msza Święta dobiegła końca i poszliście na cmentarz. Ty ledwo trzymałaś sie na nogach. Nie miałaś już siły, ale wiedziałaś, ze Kyle zasługuje na te minimum wysiłku z twojej strony. Dotarłszy na miejsce mężczyźni w garniturach spuścili trumnę do głębokiego dołu. Potem ksiądz pobłogosławił ciało Kyla, odprawił ostatnie modlitwy i odszedł. Na cmentarzu zostali tylko żałobnicy. Każdy z nich wrzucił grudkę ziemi na trumnę, potem zostawili znicze i zaczęli sie rozchodzić.

Z czasem zostałaś tylko ty i Harry. Silne podmuchy zimnego wiatru osuszały stale sączące sie z twoich oczu łzy. Mżawka nie przeszkadzała ci, choć sprawiała, że cała dygotałaś. Myślami zaś byłaś daleko po za swoim ciałem. Teraz wiesz, że życie nie zawsze jest takie, jakim się być wydaje. Świat nie jest do końca piękny. Wciąż łamie odwieczne prawa. Zabiera miłość, młodość, przyjaźń. Lecz my tak naprawdę, nie chcemy wiedzieć o tym, że życie jest kruche. Wystarczy jedna chwila, by je stracić, jednak nikt z nas sie nad tym nie zastanawia. Nikt z nas nie żyje z myślę, że chwila, w której właśnie sie znajduje może być jego ostatnią. Nikt nie myśli o śmierci do póki nie straci kogoś bliskiego. Żadne słowa nie wyrażą tego, ile dla ciebie znaczył Kyle. Wspominasz czas, gdy noc zabrała twojego przyjaciela. Próbujesz tego nie widzieć, ale widzisz od nowa kiedy prawdziwe uczucia są trudne do ukrycia. Na początku zgrywałaś silną, ale nie dasz rady robić tego dłużej. Nie do wyobrażenia jest cały ból, który czujesz. Oddałbyś wszystko, by usłyszeć jego głos, przytulić go czy chociaż widzieć jego rozpromienioną twarz. Wiesz, że Kyle nadal żyje, po śmierć. Nie możesz sie doczekać, by w przyszłości zobaczyć jak otwiera dla ciebie bramy nieba. Teraz zaś z każdym krokiem, z każdym ruchem, z każdą myślą tęsknisz za nim. Bez Kyla jest tu trudniej lecz wiesz, że uśmiecha się do was z niebios, czuwając nad wami. Ty zaś wspominałaś każdą chwilę z Kyle. Wasze pierwsze spotkanie, to jak obronił cie przed Jackob'em, nagłe rozstanie bez podżegania, powrót Kyla do miasta i wiele innych szczegółów. Chciałaś zapamiętać je wszystkie na nowo, byś głębiej wyryły sie w twojej pamięci. Wspomnienia o nim dają ci siłę, jakiej potrzebujesz, by nadal żyć Siłę, jakiej potrzebuję, by wierzyć, że umarł z jakiegoś powodu. W twoim sercu, Kyle nadal jest twoim przyjacielem. Zajął w nim ogromne miejsce i na świecie nie istniała taka siła, która mogłaby, go stamtąd wyprzeć.
Nagle poczułaś dłoń Harrego na ramieniu.
H: Powinniśmy jechać do akademika po rzeczy Kyla.- nie byłaś w stanie sklecić porządnie zdanie, wiec tylko pokiwałaś głową. Następnie zielonooki poprowadził cie do samochodu i pojechaliście na uczelnie. To wręcz niesamowite, ze Harry potrafił zachować trzeźwość umysłu. Wszystkie obowiązki związane z pogrzebem spadły na niego, a on przyjął to z pokorą. W ten sposób pokazał cie, ze zawsze możesz na niego liczyć. Z zamyślenia wyrwał cie Hazz, który oznajmił, ze jesteście na miejscu. Następnie weszliście do sekretariatu i razem z jedną z sekretarek udaliście sie do pokoju Kyla.
S: Śmierć Kyla to wielka strata dla nas wszystkich.
H: Bez wątpienia.
S: To by takie dobry chłopiec. Zasze pytał co u nas i o moje wnuczki też pytał. Ahh.. Nieodżałowana strata.
(T.I): Też tak myślę.- odezwałaś sie pierwszy raz odkąd wyszliście z cmentarza. Następnie sekretarka wpuściła was do pokoju Kyla, zostawiając samych. Ty rozejrzałaś sie po pomieszczeniu. Wszystko wyglądało tak jakby miał zaraz wrócić. Niestety on już nigdy nie wróci. Westchnęłaś i zajęłaś sie przeglądaniem rzeczy. Ty i Hazz ustaliliście, że on spakuje ubrania Kyla, a ty zajmiesz sie książkami i pamiątkami rodzinnymi.
H: To co chcesz zrobić z jego rzeczami?
(T.I): Ubrania oddamy dla potrzebujących. W końcu nam nie są potrzebne, a im na pewno pomogą. Resztę rzeczy zachowam.- Hazz kiwnął głową i zabrał sie za pakowanie ubrań do pudła. Nagle odezwał sie.
H: Skarbie?
(T.I): Tak.- odparłaś odrywając sie od układani książek.
H: Jesteś bardzo dzielna. Wiesz.. Gdybym mógł sprawiłbym, żeby Kyla do nas wrócił.
(T.I): Mówisz poważnie? Nie przeszkadza ci, ze on mnie kocha a ja jego?
H: Nie. Teraz to rozumiem. On zawsze będzie częścią ciebie. Nic na to nie poradzisz. Po za tym ja kocham każdą cząstek ciebie, wiec tą oddaną Kyle'owi także.- powiedział i posłał ci uroczy uśmiech. Następnie złożył delikatny pocałunek na twoich wargach.
(T.I): Cieszę sie, ze mam ciebie. Sama bym sobie z tym wszystkim nie poradziła. Dziękuję.- chłopak nie odezwał sie słowem tylko uśmiechnął sie słodko. Nawet w takiej trudnej chwili umiał poprawić ci humor, choć nie było to długotrwałe. Już prawie uprzątnęliście pokój Kyla. Harry poszedł wynieść rzeczy do samochodu, a ty porządkowałaś ostatnią szufladę. Wyjęłaś ja z biurka i zaczęłaś przeglądać znajdujące sie tam szpargały. Były tam papierosy, wasze wspólne zdjęcie, monety i gdy myślałaś, ze to już wszystko na dnie leżały dwie brązowe koperty. O dziwo obie były adresowane do ciebie. Ciekawe czemu ich nie wysłał. Nie czekając dłużej spakowałaś ostatnie rzeczy do kartonu i na dół. Chciałaś powiedzieć o tym Harremu, ale zatrzymałaś sie w pół kroku, gdy usłyszałaś jego głos za rogiem.
H: Przecież nie powiem jej teraz, ze wyjeżdżam. Liam dobrze wiesz, ze nie mogę jej zostawić.- poczułaś, ze łzy ponownie napływają ci do oczu, ale czekałaś na dalsze słowa swojego chłopaka.- Tak wiem, ze promocja płyty zaczyna sie 6 grudnia, ale jak ja mam jej powiedzieć, że jadę do Stanów Zjednoczonych. Przecież...- nie słuchałaś dalej. Byłaś zrozpaczona. To straszne, ze Harry wyjeżdża. Kolejna osoba cie opuszcza. Przecież nie dasz sobie sama rady tu w Londynie, gdy on będzie w USA. Ledwo trzymasz sie po śmierci Kyla. Hazz nie może cie teraz zostawić, ale to zrobi.



*Harry*
H: (T.I) co ty tu robisz?- zapytałem spostrzegłszy dziewczynę stojącą na korytarzu w akademika.


(T.I) nie odezwała sie słowem, za to jej szczęka zaczęła drżeć niebezpiecznie.
H: Ty wszystko słyszałaś.. Cholera!- krzyknąłem i przetarłem dłońmi twarz, a ona nadal milczała. Była jakby sparaliżowana, a z jej oczu znów wypływały hektolitry łez. Sekundę później bez słowa zniknęła. Od razu pobiegłem za nią.
H: Kochanie to nie tak jak myślisz.- zacząłem, ale ona mnie nie słuchała. Wzięła jedynie ostatnie pudło z pokoju Kyla i ruszyła do wyjścia. Nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Wyszedłszy na dwór wpakował pudełko do bagażnika i wytarła ręka łzy spływające po policzku. Chciała wsiąść do samochodu, ale zagrodziłem jej drogę.
H: Posłuchasz mnie w końcu?
(T.I): Zawieź mnie do domu. Proszę. Jestem zmęczona.- mówiła bez uczuć nie patrząc na mnie.
H: Nie pojedziemy dopóki nie porozmawiasz ze mną.
(T.I): Jeśli nie ze względu na mnie to zrób to dla dziecka i zawieź mnie do domu. Chcę odpocząć.- odsunąłem sie od drzwi, a dziewczyna weszła do auta. Ten argument kończył każdą sprzeczkę. To był cios poniżej pasa dla nas obojga. Nic nie mogło tego przebić. Chwile później również ja zająłem miejsce w samochodzie i pojechaliśmy do domu. Cała drogę milczeliśmy. Dotarłszy na miejsce postanowiłem, ze musimy pogadać. Wysiadłem szybko i chciałem pomóc (T.I) wysiąść z wozu, ale ona zrobiła to sama i szła do drzwi, gdy ją zatrzymałem.
H: (T.I) pozwól sobie wytłumaczyć..- dziewczyna znów wybuchła płaczem, chciałem ją przytulić, ale mi na to nie pozwoliła.
(T.I): J..Ja. rozum..miem. Zostww..wiiisz mnie.-wyjąkałaś zanosząc sie płaczem. Następnie wbiegła do domu i pomknęła do ciemni. Tam zamknęła sie, a moje błagania, by mnie wpuściła skończyły sie fiaskiem. I co ja mam robić? Chyba poczekam aż sama wyjdzie. Nie ma innej rady. Poszedłem do kuchni, gdzie Niall przygotowywał sobie kolację.
N: Cześć stary! Kiełbaskę?- zapytał z uśmiechem na twarzy podsuwając mi pod nos talerz z smażoną kiełbachą.
H: Nie.- odparłem i usiadłem przy stoliku.
N: Co sie dzieje? Gdzie (T.I)?
H: Dowiedział się o promocji płyty, a teraz płacze i nie chce ze mna rozmawiać..- westchnąłem bezsilnie, a Niall zaczął jeść swoja kolację.
N: Uu.. To nie dobrze.
H: Jakbym nie widział!- warknąłem.
N: Stary jestem po twojej stronie.- powiedział w geście kapitulacji podnosząc ręce.
H: Co ja mam zrobić, żeby ona przestała płakać. Ona jest w ciąży, a teraz wszystko zwala sie jej na głowę. To źle dla mniej i dla dziecka.
N: To nie jedź.- zaśmiał sie Niall opychając przy tym kiełbasą.
H: Może i tak zrobię.
N: Dobry żart.
H: Ale ja mówię poważnie. Powinienem zostać z (T.I) w domu. W końcu za parę miesięcy urodzić dziecko. Odwołajmy trasę.- powiedział z nadzieją w głosie.
N: Jaja sobie robisz? Wszystkie bilety sprzedane, terminy ustalona. Nie ma takiej opcji. Po za tym Simon urwałby ci łeb za taki numer.
H: Dzieki. Jesteś bardzo pomocny.
N: Harry taka jest prawda. Nie możesz zrezygnować z trasy.
H: Właśnie! Nie mogę zrezygnować z trasy, ale może uda mi się wyplątać z promocji płyty.
N: Ciekawe jak..?
H: Oj nie martw sie Blondi. Już ja cos wymyślę. Dzieki za fajny pomysł.
N: Spoko, ale nie wspominaj przy Simonie, ze to ja ci go podsunąłem.- powiedział, a ja chwile później byłem przy ciemni.
H: (T.I) proszę cie otwórz.- mówiłem, ale to nic nie dało.
H: (T.I) nie pojadę w trasę, jeśli tylko powiesz, że tego chcesz.- usłyszałem przekręcanie klucza, a sekundę później zobaczyłem przed sobą brunetkę. Miał podpuchnięte, zaczerwienione oczy. Ręce jej drżały, a głos sie łamał, ale w końcu powiedziała.
(T.I): Naprawdę to zrobisz?
H: Jeśli tego chcesz?- nie odpowiedziała tylko przytuliła sie do mnie.
H: Kochanie jak sie czujesz?
(T.I): Jestem zmęczona, ale szczęśliwa. Nie wiem co bym zrobiła gdybyś wyjechał. Ja teraz nie chcę zostać sama. Proszę nie wyjeżdżaj.- powiedziała z nadzieja w głosie.
H: Nie wyjadę. Obiecuję.- odparłem i zacieśniłem uścisk wokół brązowooką.

Nowy rozdział i jak dla mnie jest w porządku ;)
Bohaterowie pożegnali dziś Kyla, a (T.I) rozmyślała na czym stoi..
A teraz pytanko do was : Jak myślicie, Hazz wyjedzie? ;p
Dziękuję za bardzo pozytywne komentarze pod poprzednim rozdziałem ;*
Bardzo cieszy mnie, że doceniłyście moja pracę ;D
Zachęcam do wyrażenia opinii o powyższym poście ;3
Pozdrawiam i do nexta Mellanie xdd

21 komentarzy:

  1. Pierwsza!! Lecę czytaććć..... <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju... popłakałam się....
      Mega smutne i wzruszające....

      Myślę, że Harry nie wyjedzie. Albo wyjedzie?? Jeju... nie mam pojęcia.
      Trudna decyzja.
      Kochają się i prawie mają ze sobą małe Hazziątko, ale wytwórnia może zniszczyć wszystko...
      A może Simon się zlituje??
      Błagam....

      Flo.

      Usuń
    2. Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  2. E!
    Sparodiowałyśmy Twojego bloga.
    T.I): Zawieź mnie do domu. Proszę. Jestem zmęczona.- mówiła bez uczuć nie patrząc na mnie.
    H: Nie pojedziemy dopóki nie zrobisz mi loda.
    (T.I): Jeśli nie ze względu na mnie to zrób to dla dziecka i zawieź mnie do domu. Chcę odpocząć.- odsunąłem sie od drzwi, a dziewczyna weszła w spodnie. Ten argument kończył każdą sprzeczkę. To był cios poniżej pasa dla nas obojga. Nic nie mogło tego przebić. Chwile później również ja zająłem miejsce przy jej glowie i pojechaliśmy do domu. Cała drogę milczeliśmy. Dotarłszy na miejsce postanowiłem, ze musimy pogadać. Wysiadłem szybko i chciałem pomóc (T.I) wyjść, ale ona zrobiła to sama i szła do drzwi, gdy ją zatrzymałem.
    H: (T.I) pozwól sobie zrobić dobrze..- dziewczyna znów wybuchła płaczem, chciałem ją przytulić, ale mi na to nie pozwoliła.
    (T.I): J..Ja. rozum..miem. Zostww..wiiisz mnie.-wyjąkałaś dławiąc sie . Następnie wbiegła do domu i połknęła do ciemni.Harry opierdolił Najlowi kiełbachę,
    Było zajebiście. Nie dałaś listów od Kajla. Cipo. Do nexta, LingaDzinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne xddd
      Szkoda, że sama na to nie wpadłam ;*

      Usuń
  3. Mowa Harrego na pogrzebie była wzruszająca.xD Moim zdaniem Hazz zostanie. Albo weźmie (T.I) ze sobą ;)
    Rozdział bardzo mi się podoba. Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Tak mnie też się podoba mowa Harrego ;)

      Usuń
  4. Jezu... Popłakałam się ;-;
    To co powiedział Harry było śliczne.
    I mam nadzieję, że on nie wyjedzie.
    Nie wyjedzie. To pewne :)
    Do następnego! :)
    I tak poza tym, to mogłabyś pisać krótsze rozdziały, bo czasem nie chce mi się ich czytać :/
    Alr to tylko moja uwaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Nie Ty pierwsza powiedziałaś, ze nieraz przesadzam z długością rozdziału ;p hahah

      Usuń
  5. Żałosne dialogi i opisy. Ha! opisów prawie w ogóle nie ma a jak są to do bani.
    Naucz się pisać. Zrób sb przerwe.
    Nie pisz jednej akcji w jednym rozdziale. rozbuduj to troche! przeciągnij..
    To tyle co mam do powiedzenia....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ze to napisałeś/łas powyższe ;)
      Wiem co zmienić ;p
      Thx ;*

      Usuń
  6. nie wiem. od czego zacząć?
    może od pogrzebu?
    ok. Mowa Harrego jest niesamowita i miałam łzy w oczach... *nie sądzę jednak, żeby Kyle poszedł do nieba :< * << święty nie był >>
    ale zupełnie już nie ogarniam (T.I.) jest okropna i mnie wkurza grrrr :/
    lecz liczę na to, że Harry weźmie ją ze sobą, bo przecież nie zrobi sobie takich problemów i nie pojedzie... jak nie pojedzie to go zabiją :)
    optymistycznie kończąc!!

    zapraszam do siebie :)
    http://mential-stories-from-me.blogspot.com/
    http://allyouneversaytome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że spodobała Ci się mowa Harrego ;)
      A co do (T.I) to raczej przejściowe, zważywszy, ze jest w ciąży, straciła bliską osobę, a na dodatek dowiedziała się, że miłość jej życia wyjeżdża ;)
      Poczekaj jednak na rozwinięcie akcji ;p

      Usuń
  7. Rozdział zajebisty . Bardzo się przy nim wyruszyłam :D
    Myślę że Harry nie wyjedzie :) czekam ok koleiny, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest cudowny *.*
    Ta śmierc Kyle zupelnie ją wykonczyla :/
    Jeszcze ten pogrzeb :(
    Smutne to wszystko strasznie :/
    Jeszcze Harry musi wyjechać :( szczerze myślę ze on jednak wyjedzie. Byłoby za dobrze gdyby ot tak nie pojechal...
    Czekam na kolejny ^^
    Całuje :*
    Olcia Styles

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Miało być smutno ;')
      Czy wyjedzie okaże sie niedługo ;p

      Usuń
  9. Rozdział w sumie fajny, ale mało się w nim dzieje.. Tak czy siak czekam na kolejny. Mam nadzieję, że będzie tam więcej się działo. A co do Harrego to wątpię w to żeby wyjechał. Czekam na nexta. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co powiedzieć. Znowu! Rozdział jest fenomenalny.
    Wszystko jest ślicznie opisane, mowa Hazzy ujęła mnie za serce, uczucia TI zwalają z nóg i w dodatku wszystko dopełniają dialogi, które są zabójcze.
    Prawie się popłakałam czytając to i kiedy myślałam, że będzie wszystko dobrze, TI usłyszała rozmowę Harry'ego.. Jejku. Ale to jest takie smutne, że tak jebie się w ich życiu.. :(
    I myślę, że Hazz jednak wyjedzie, bo to by było fajne :)
    No i na reszcie są te listy od Kayl'a. Pamiętam jak mi je czytałaś jak na obozie byłam. I jak się tym jarałam, albo ja ci czytałam scenkę z PWNM xd
    Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale mam ferie, więc nie siedzę za bardzo na necie...
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Chwila..
      Kurcze, ale teraz to kłamiesz.. :/
      Jak dla mnie jedynym dobrze napisanym fragmentem są przemyślenia (T.I) na cmentarzu.. ;p
      Ale przyznam, teraz chciałam was wzruszyć ;')
      Już nie mogę doczekać się kiedy opublikuje listy ;D
      Ale nie wiedziałam, ze Ty pamiętasz, ze je Ci czytałam ;p
      Co do późnego komentowania to spoko luzik, tak myślałam, że nie masz czasu xdd

      Usuń