piątek, 31 stycznia 2014

48. Life is beautiful but it is also fragile

Rozdział jest dla Elizabeth x. <333
Za to, że jesteś ze mną zawsze, nawet mimo tego co Ci zrobiłam
;*


*Kyle. 26 listopada. Popołudnie.*
Dosłownie 10 minut temu wrócłem z Liverpool' u. Najpierw przyjechałem do akademika, ale teraz muszę lecieć na wykłady. Wybiegłem na zwenątrz i skierowałem sie w stronę uczelni. Mimo, że do uniwersytetu miałem parę metrów zdążyłem zmoknąć. W ostatniej chwili dobiegłem do sali, a zaraz za mną wszedł nauczyciel. Szybko odszukałem (T.I) wzrokiem i zająłem miejsce obok niej.
K: Niespodzianka!- krzyknąłem i comknąłem dziewczynę w policzek.
(T.I)l: Kyle? Co ty tu robisz?- zapytała zdziwiona.
K: Też miło cie widzieć (T.I).- odparłem, a dziewczyna speszyła sie w charakterystyczny sposób.
(T.I): Chodziło mi o to, że myślałam, że do końca semestru będziesz miał zwolnienie.
K: Nie. To było tylko na miesiąc. Z resztą dostanie mi sie za to, ale trudno.- spojrzałem na nią była poddenerwowana.
K: Wszysko w porządku (T.I)?
(T.I): Ta.. Tak.- odparła i uśmiechnęła się sztucznie. Potem zapanowała cisza i wykład sie zaczął. Całą prelekcję brunetka nerwowo zagryzała dolną wargę, a gdy nic nie pisała bawiła sie materiałem swojego luźnego swetra. Po wykładzie dziewczyna wyszła szybko, a ja nie zdążyłem zapytać o co chodzi. Goniłem ją, prosiłem, żeby sie zatrzymała, ona jednak nie reagowała. Znalazłszy sie na dworze miałem nadzieję, że ją zobaczę i zobaczyłem. Jednka widok ten rozdzarł moje serce na strząpy. Zobaczyłem (T.I) wsiadającą do samochodu Harrego. Następnie chłopak pocałował ją w usta i sekundę później odjechali. Co to kurwa ma być?! Czy ona robi sobie jaja?! Ja muszę sie dowiedzieć co jest grane. Nie zwlekając dłużej pobiegłem do mojego motoru i odpaliłem silnik. Jeśli (T.I) wróciiła do Harrego zapewne mieszka teraz u niego, stwierdziłem i skierowałem sie do domu tego palanata. Nie całe 15 minut później byłem na miejscu, chciałem wejść, ale furtka była zamknięta. Kilkakrotnie dzwoniełem dzwonkiem, jednak nitk nie odpowiedział. 15 minut później zobaczyłem Harrego, który podszedł do furtki.
K: Wpóść mnie.- warknąłem.
H: Niby czemu mam to zrobić?
K: Bo musze porozmawiać z (T.I). Tego nie możesz mi zabronić.
H: Może ona nie chce z tobą gadać?
K: Harry nie pierdol.. Po prostu ją zawołaj, albo sam tam wejdę.
(T.I): Harry!- usłyszeliśmy krzyk i obaj instynktownie spojrzeliśmy w stronę drzwi.
(T.I): Przestańcie sie kłócić i wejdźcie do domu. Proszę...- odparła, a Harry kiwnał tylko głową i wrócił do domu. Sekundę później również ja sie tam znalazłem. Wszedłem do salonu. (T.I) stała na środku pokoju, a reszta zespołu siedziała na kanapach.
K: Jesteś z nim?- powiedziałem bez ogródek wskazując na chłopaka siedzącego na fotelu. Harry był wyraźnie nie zadowolony moją obecnością. Z resztą pozostali też nie cieszyli sie na mój widok.
(T.I): Jestem.- odparła nie patrząc mi w oczy, a ja czułem sie jak ostatni frajer.
K: Ale jak?! Od kiedy?!- dziewczyna milczała. Stała ze spuszczoną głową.- Odpowiedz do cholery!- wzdrygnęła sie. Chyba zaczynała sie domyślać, że już prawie nad sobą nie panuję. Rzecz jasna wiedziała czym to sie kończy.
N: Spokojniej.- powiedział blondyn, gdy zacisnąłem pięści ze złości.
K: Przecież mówiłaś, że już nigdy nie będziesz z żadnym z nas! Mówiłaś, że nie chcesz ranić nas obu, że nie zasługujesz na nas! Jednka nim wyjechałem zachowywałaś się jakbyś coś do mnie czuła. Co z tym wszystkim?!- nadal zero reakcji, za to mnie ogarnęła kolejna potężna fala gniewu. Byłem potwornie zły na (T.I). Jakby naprawdę zrobiła coś złego, ale przecież nie zrobniła. Duża część mnie kochała ją i była gotowa zrobić dla niej wszystko, ale teraz zawładnęła mną ta druga strona. Głęboko skrywana, znacznie mroczniejsza i uśpiona przez lata. Oddychałem ciężko. Czułem jak moje mięśnie napinają sie. Jak moje serce zaczna tłoczyć krew znacznie szybciej niż normalenie. Każdy zmysł mojego ciał był wostrzony, każdy impuls docierał do mnie ze zdwojoną siłą. Byłem gotowy do ataku. Do zadawania bólu. Wiedziałem, że nie zdołam długo nad sobą panować. Bałem sie, że wróci ten stan, w którym absolutnie nikt i nic sie dla mnie mnie liczy. Jedyne co mną wtedy kieruje to chęć zadania cierpienia fizycznego i psychicznego za wszelka cenę. Wtedy patrzenie na poddająco sie "ofiarę" sprawia mi przyjemność, bo wiem, że wygrałem. Wszystkie oczy w pokoju skierowane były na mnie. Wszyscy zastanawiali się co zamierzam zrobić. Atmosfera była bardzo napieta. Każdy z 1D był gotowy bronić (T.I) przede mną. Byli bardzo wyczuleni. W końcu odezwałem sie.
K: Wiesz co (T.I)?! Po prostu kłamałaś! Byłem ci potrzebny, gdy nikogo nie miałaś! Zawsze tak robiłaś! Zawsze byłem, gdy zabrakło innych, a co dostałem w zamian?! Kopa w dupę! Po co mnie zwodziłaś? Po co mówiłaś, że zawsze będziesz mnie kochać?! Po co dawałaś tą pierdoloną nadzieje na zwiazek z tobą?!
(T.I): Ty nic nie rozumiesz! Nigdy nie chciałam cię zranić, choć to zrobiłam i przepraszam za to! Nie traktowałam cie jak pocieszyciela, ale jak przyjaciela. Tobie ufam, bo cię kocham, ale nia każ mi wybierać, bo wybiorę Harrego. Ty jesteś moją pierwszą miłością, ale Harry tą na całe życie. Przepraszam cię za wszystko.- odparła i spojrzała na mnie z poczuciem winy.


Nagle spostrzegłem, że po jej policzku spływa łza. Naprawdę było jej przykro. Żałował tego swoich czynów. Zagłebiwszy się w jej brązowe tęczówki znalazłem ukojenie. Cała złość zniknęła, była tylko ona. (T.I). Dziewczyna niepewnie podesza do mnie i objęła mnie delikatnie zachwując dystans. Mimo tego, że dosłownie chwilę temu byłem na nią wściekły teraz chciałam trzymać ją blisko przy sobie. Nie potrafiłem jej odtrącić, zbytnio ją kochałem, by zdobyć sie na taką obojętność. Z drugiej strony, może nie chciałem zadawać jej bólu, jaki ona sprawiała mi. Nagle usłyszłem westchnienie uciekajace z jej ust. Było ono przepełnione smutkiem i poczuciem winy. Sekundę później przycisnąłem ją mocniej do siebie i poczułem coś dziwnego. Odsunąłem sie od dziewczyny i spojrzałem na jej brzuch. W głębi ducha modliłem sie, żebym sie mylił, żeby moje domysły okazały sie głupią pomyłką. Przyłożyłem materiał jej swtera do ciała i w tej samej chwili zarysował sie jej nieco zaokrąglony brzuszek. Odruchowo odsunąłem sie od niej i zacząłem cofać sie do wyjścia. To co do mnie docierało kompletnie zwaliło mnie z nóg. Cały mój świat legnął w gruzach. Byłem rozbity
(T.I): Kyle.. To nie tak jak myślisz.. Ja ci to wyjaśnie..- powiedziała, a po jej policzku popłynęła kolejna łza. Jej twarz przybrała zakłopotany przepraszający i jakby zawstydzony wyraz jednocześnie. Ja jednak tym razem nie czułem bólu, a wszechogarniajacy mnie chaos. Oszołomiony odezwałem sie w końcu.
K: Tu nie ma co wyjaśniać! Jesteś w ciąży! Z nim! Jak mogłaś mi nie powiedzieć przez tak długi czas?! Dlaczego mnie zwodziłaś?! Przecież..- nie skończyłe zdania. Byłem bezsilny. Poddałem sie. Nie mogłem dłużej na nią patrzeć. Kochałem ją, ale to było zbyt wiele. Zbyt wiele już wycierpiałem. Musiałem odejść. Pogodzić sie z tym, że straciłem ją na zawsze.- Wiesz co mam dość.. Mam dość..- odparłem i wybiegłem z tego przeklętego domu. Nim sie spostrzegłem z moich oczu popłynęły łzy, które od razu otarłem. Szybko wsiadłem na motor i odjechałem. W mgnienu oka rozpędziłem sie do 100 km/h, choć wiedziałem, że warunki na drodze nie są najlepsze. Jednak w tej chwili całym mną zawładneło rozgoryczenie. Czułem sie strasznie. Oszukany, zdradzony, porzucony. Teraz zrozumiałem, że już nigdy nie będę miał szansy być z (T.I). Ona już nigdy nie będzie należeć do mnie. Już nigdy, nawet gdybym bardzo chciał, nie będzie tak samo. Czułem sie jakby wszystko na czym mi zależało przestało istnieć. Jakby moja egzystencja nie miała sensu. Jakby wszystko do czego dążyłem przez te lata, za czym tęskniłem i co kochałem przepadło bezpowrotnie.


*(T.I). Godzinę później. Willa 1D*
Nie mogłaś znaleźć sobie miejsca. Od wyjścia Kyla niespokojnie krążyłaś po salonie. Po twoich policzkach bezustannie płynęły łzy. Nerwowo bawiłaś sie chusteczką, którą co jakiś czas ocierałaś nos. Żołądek zacisnął ci sie w węzeł, co przyprawiało cię o wymioty. Ręce drżały, a całą ciebie ogarniał dziwny niepokój. Zastanawiłaś sie gdzie jest Kyle, czy jest bezpieczny? To wszystko miało wyglądać inaczej. Przecież chciałaś, żeby Kyle sie dowiedział o ciąży, o związku z Harrym, ale nie w taki sposób. A czemu nie powiedziałaś mu wcześniej? Bo sie bałaś. Zwykły ludzki strach nie pozwolił ci go poinformować, czy choćby jakoś przygotować na tego typu wiadomości. Czułaś sie podle. Zawiodłaś jedną z najważniejszych osób w twoim życiu i nie wiedziałaś jak to naprawić. Nie wiedziałaś, czy w ogóle da sie to naprawic? Czy Kyle zrozumie? Nagle z zamyślenia wyrwał cie pogodny głos Nialla.
N: Przestań sie zadręczać.- uśmiechnął sie i podał ci kubek gorącej czekolady.
(T.I): On mi nie wybaczy.- odparłaś po raz kolejny ocierając rękawem swetra łzy. Następnie odstawiłaś kubek z napojem na stolik i usiadłaś na fotelu wpatrując sie w okno.
H: Przesadzasz. Przecież nie zrobiłaś nic złego. Chyba, że żałujesz, że jesteś ze mną i nosisz moje dziecko..
(T.I): Poważnie Harry..?- odparłaś bezsilnie. Jeszcze tylko kłótni z Harrym ci brakowało.
H: Co?
Li: Może dasz spokój, bo nie o to tu chodzi? Nie dokładaj jej zmartwień i tak sie denerwuje z powodu Kyla.- skarcił go Liam.
Ls: Zachowujesz sie jak egoizstyczny dupek.- dorzucił Lou, a Harry posłał mu mordercze spojrzenie. Następnie usiadł obok ciebie i objął cię w pasie.
H: Przepraszam Skarbie.- odrzekł i pocałował cię policzek.
(T.I): Dlaczego on nie odbiera..?- odparłaś po chwili, po raz kolejny usiłując sie z nim skontaktować.
Z: Wiesz gdyby był na jego miejscu też nie chciał bym z tobą gadać..- czy oni wszycy sie na ciebie uwzięli?!
Li&N&H&Ls: Zayn!
Z: Mówię prawdę. On musi to przemyśleć. Dajcie mu czas.- odparł w swojej obronie i uśmiechnął sie słodko.
(T.I): Może macie rację? Może niepotrzebnie sie katuję?
Li: Takie myślenie mi sie podoba. Kyle wszystko przemyśli, jutro pewnie sie spotkacie i wszystko wróci do normy.- odparł posyłając ci promienny uśmiech.

Właśnie byłaś w łazience, gdy usłyszałaś telefon, który został w salonie.


(T.I): Harry odbierz!- krzyknęłaś i kilka sekund później znalazłaś sie w salonie. Harry stał na środku pokoju z telefone w ręku. Właśnie skończył z kimś rozmawiać.
(T.I): Kto to był? Kyle?- zapytałaś z nadzieją w głosie. Chłopak milczał, a ty zaczęłaś sie denerwować.
(T.I): Hazz czemu nic nie mówisz? Kto dzwonił?- zielonooki przełkną ślinę i powiedział.
H: Dzwonił ktoś z policji. Kyle miał wypadek dwie przecznice stąd, na Goodge Str...- zaczął wyjaśniać, ale ty rzuciałaś sie do wyjścia nie czekając, aż Hazz dokończ zdanie. Biegłaś przed siebie. Nie zważałaś na ludzi, których po drodze potrąciłaś. Po kilku minutach twoim oczom ukazała sie karetka, rozbity samochód, całkowicie zniszczony motor Kyla i tłum gapowiczów. Przeciskałaś sie przez ludzi, aż dotarłaś do policyjnej taśmy. Zobaczyłaś Kyla, którego ranimowali sanitariusze. Nie myślac przeszłaś za taśmę i rzuciałaś sie w stronę chłopaka. Następnie policjanci chcieli cię odciagnąć, a ty zaczęłaś krzyczeć.
(T.I): Zostacie mnie! To mój przyjaciel! Zostwcie mnie! Błagam!- zanosiłaś sie płaczem, a mundurowi zostawili cie w spokoju. Dobiegając do miejsca, w którym leżał czarnowłosy zauważłyłaś porozrzucane róże.
S: Kim pani jest?!
(T.I): Jestem jego przyjaciółką. On ma tylko mnie.- powiedziałaś, ze łzami w oczach patrząc na przyjaciela. Chłopak był cały zakrwawiony, przykryty folią życia.
S: Może pani chwilę z nim porozmawiać. Jest słaby, ale dość stabilny. Ma pani minutę.- jedna ręką położyłaś na dłoni Kyla, drugą zaś odgaręłaś opadające mu na oczy włosy.
K: Nie dowiozłem ci kwiatów.. Przepraszam.- powiedział ze zbolałą miną.
(T.I): Oj cicho siedź. To ja cie powinnam przeprosić. To moja wina. Nie powinnam była pozwolić ci wyjść z domu. Przepraszam, że nic nie mówiłam, ale bałam sie, że bedziesz sie gniewał. Kyle przpraszam.- mówiłaś płacząc, a kropelik spadały na nszyję Kyla.
K: Cii.. Uspokój sie. Ja sie nie gniewam. Kocham cie i chcę żebyś była szczęśliwa... Nawet jeśli w twojej wizji szcześcia nie będzie mnie.- wydusił z trudem. Patrzyłaś na niego pełna żalu do samej siebie.
(T.I): Nigdy nie będę w pełni szczęśliwa jeśli ciebie nie będzie.-Uśmiechnęłaś sie do niego pokrzepiająco, a sekundę później usłyszałaś.
K: Kocham twój uśmiech. I to maleństwo też.- spojrzał na twój brzuch. Nie powiedziałaś nic tylko pocałowałaś go w czoło.
(T.I): Bądź silny. Wyjdziesz z tego.- powiedziałaś wpatrując sie w jego podpuchniete, aczkolwiek nadal piękne błękitne oczy. Nagle jego oczy zastygły w bezruchu, a ty spanikowałaś.
(T.I): Kyle!- szrpnęłaś go, ale on nie zareagował. Sekundę później zlaleźli sie obok ciebie sanitariusze i chcieli go reanimować. Ciebie natomiast, ktoś odciagną. Odwróciwszy się zobaczyłaś Harrego. Chłopak patrzył na ciebie ze współczuciem lecz ty chwile później przyglądałaś sie walce o życie Kyla. Twoje ciało rozdzielał ból. Nigdy w życiu nie bałaś sie tak bardzo jak w tym momencie. Wtem krzyknęłas pełna żalu, gdy jeden z lekarzy powiedział "Czas zgonu 21.34". To co zobaczyłaś zmroziło ci krew w żyłach i rozlało nieprzemierzoną rozpacz w twoim sercu.
(T.I): Puść mnie, ale już!- krzyczałaś, chciałaś wrócić do Kyle, ale Harry mocniej przycisnął cie do siebie.
(T.I): Puść mnie! Puść mnie..- krzyczałaś, płakłaś i biłaś go po klatce piersiowej, a on stał, jakby nic nie czuł. Jego uścisk wokół ciebie zacisną sie jeszcze mocniej, a ty stałaś i patrzyłaś jak sanitariusze wkładaja ciało Kyla do czarnego plastikowego worka. W końcu przestałaś walczyć z Harrym, a z czasm on rozluźnił uścisk. Wykorzystując okazję, sprawnie wyślizgnęłaś sie z objęć zielonookiego i pobiegłas do Kyla. Tam policjanici ponownie chcieli sie wyprowadzić, ale ty błagałaś żałosnie.
(T.I): Pozwólcie mi sie z nim pożegnać. Tylko tyle..- mundurowi byli nieugięci, ale ty wyszrpałaś sie. I usiadłaś na ziemi, obok Kyla. Położyłaś sobie jego głowę na kolanch i gładziłaś ją, mówiąc , że wszystko będzie dobrze, że czarnowłosy wyzdrowiejej. Nie dopuszczałaś do siebie myśli, że Kyle nie żyje. Brakowało ci tchu. Nie mogłaś nabrać odpowiedniej ilości powietrza, przez ciągły histeryczny płacz. Nagle poczułaś czujść dotyk na ramieniu. Później usłyszałaś spokojny i opanowany głos.
H: (T.I) chodź ze mną.- wyciągnął ręke w twoją stronę.
(T.I): Nie! Mu..mu..muszę zostać z Ky..ky..kylem.- wydukałaś płacząc.
H: Policjanci muszę zabrać jego ciało.
(T.I): Nie! On jeszcze w..w..w..wstanie.
H: Nie dajesz mi wyboru.- powiedział i sekundę później zostałaś uniesiona. Na początku wierciłaś sie i krzyczałaś niemiłosiernie, ale Hazz zabrał głos.
H: Uspokój sie. Musimy wrócić do domu. Skarbie wiem, że go kochasz i nie chcesz go zostwić, ale jesteś w ciąży. Nie możesz tak marznąć. Jemu życia nie wrócisz, a musisz być silna dla naszego dziecka.- szeptał ci do ucha, a ty przestałaś walczyć. Następnie założył na ciebie swój płaszcz i zaczęliście odchodzić. Ty ostatni raz spojrzałaś w stronę Kyla. Widziałaś jak policjanci zasuwają czarny worek, wkładają Kyla na nosze i umieszczają w karetce.
P: Pani (T.N).- zatrzymał was jeden z funkcjonariuszy.
(T.I): Tak.- powiedziałaś drżącym głosem, a Harry przysunął cię bliżej siebie.
P: Kim była pani dla denata?
(T.I): Przyjaźniliśmy sie od wielu lat.- mężczyzna zanotował coś, a po chwili dodał.
P: Wkrótce będą mogli państwo pochować zmałego. W zasadzie jest z tym jeden problem. Pan Scott nie był ubezpieczony, więc wszelkie koszty pogrzebu będzie musiła ponieść pani.
H: To żaden problem. W sprawach pogrzebu proszę kontaktować sie ze mną. Tu ma pan numer.- Harry zapisał funkcjonariuszowi szereg cyfr i jeszcze o czymś rozmawiali, ale ty sie wyłączyłaś. W głowie miałaś mętlik. Dochodziły do ciebie ich głosy, ale nic z nich nie rozumiałaś. Byłaś zbyt zdezorientowana, by wiedzieć gdzie prowadzi cię brunet z burzą loków. Twoje ciało przechodziły dreszcze. Z oczu sączyły ci sie stróżki łez, tym razem jednak było to całkowicie uzasadnione. Mimo obecności Harrego nie czułaś sie bezpiecznie i komfortowo. Czułaś sie w inna śmierci Kyla, a uczucie to było tak przytłaczające, że gdyby nie silne ramiona Harrego podtrzymujące cię, z pewnością osunęłabyś sie na chodnik i nigdy nie wstała. Na ziemię przywołał cię głos Harego. Chłopak mówił do ciebie cicho i spokojnie, jakby w ten sposób starał sie uśmierzyć twój wewnętrzny ból i niepokój. Zielonooki powtarzał, że wszystko sie ułoży i nim sie spostrzegłaś byliście w domu. Przekroczywszy próg, Hazz zdjął z ciebie płaszcz. Ty ledwo stojąc, przeszłaś przez korytarz, napotykając pełne współczucia twarze chłopców. Każdy z nich posłał ci pocieszający uśmiech lecz czym był on w porównaniu z tak wielką tragedią?
Dotarłszy do sypiali, kładąc sie na łóżku, zwinęłaś się w kulkę. Chciałaś o wszystkim zapomnieć. Chciałaś wymazać z głowy obrazy, które szybko przetaczając sie przez twój mózg, doprowadzały cie na skraj wytrzymłaści psychicznej. Za każdym razem, gdy tylko przymknęłaś oczy widziałaś twarz Kyla, a dokładnie moment w którym jego serce stanęło. Jego oczy spoczywał na tobie. Były pełne miłości i przebaczenia, a jednak skrywały ból. Nim sie obejrzałaś, a twoje oczy znów zasnuła szara poświata łez. Następnie pierwsza łza wyznaczyła drogę kolejnym i kolejnym. Twoja klatka piersiowa unosiła sie w szybkim tępie. Oddechy, które czerpałaś były krótkie i przerywane ciągłymi szlochami, rozrywajacymi ciszę panującą w pokoju. Chciałaś odczuć stratę Kyla. Przecież on był takim dobrym człowiekiem, ktoś musiał go opłakać. Komuś musiało być przykro, że odszedł. Nagle poczułaś opiekuńczy uścisk Harrego na sobie. Chłopak delikatnie gładził cie po ręku, całując cię przy tym w ramię. Ty jednka byłaś zupełnie obojętna. W głowiem miałaś tylko to, że Kyle zginął przez ciebie...


Nowy rozdział i od razu mówię, że jest to jeden z tych, które naprawdę mi sie podobają ;D
Są nawet przemyślenie (T.I), choć nie jest ich dużo.
Uznałam jednak, że tyle wystarczy napisać, by pokazać jak czuje sie dziewczyna. ;)
Co do tego, że śmierc Kyla jest dla was zaskoczeniem nie mam wątpliwości ;p
Interesuje mnie za to co myślicie o rozdziale? Wprost nie moge doczekac sie waszych opini ;3
Dziekuje również za komentarze pod poprzednim postem ;*
Liczę, że nie zawiedziecie mnie również teraz <333

Pozdrawiam Mell xdd

39 komentarzy:

  1. Pierwsza.!
    Ta akcja ze śmiercią bardzo mnie wzruszyła i teraz jest mi smutno ;( ale pocieszające jest to że będzie mały Harryy;** Juhu! Rozdział szybko się czyta i jest świetny. Tyle się w nim dzieje ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mamciu!
      Nareszcie doczekałam się od Ciebie komentarza ;D
      Dzieki za prezent w Twoje urodziny, jednak nie chciałam Cię zasmucić ;*
      I cieszę się, że Ci się podoba ;D

      Usuń
  2. O ranyyy :0
    Rozdział jest cudowny <33
    Napisałaś go wspaniale :D Przemyślenia są fantastyczne :D
    No z tą smiercia to nas zaskoczyłas :oo
    Szkoda, myslałaam,że przeżyje jednak :(
    Po mimo, ze go średnio lubiłam, szkoda mi go i smutno sie to skończyło :(
    Czekam na kolejny ^^
    Całuje :*
    Olcia Styles

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;*
      I teraz okazuje się, kto ma jednak ludzkie odruchy xddd

      Usuń
  3. Hahahaha, a ja kiedyś tam chciałam, żeby on umrzył i to się spełniło o.O
    Czyżbym była potężnym Magiem?? Xd
    Choć to w sumie smutne... ale chcę wiedzieć co z dzieckiem.
    Ej, tylko, żeby dziecko nie umarło ;__;
    Czekam na następny i zapraszam od siebie ;3
    PS. Pewnie Cię jeszcze odwiedzę <3
    http://mential-stories-from-me.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedział, że akurat Ciebie będzie cieszyć jego śmierć.. ;p
      Jednak dobrze, ze zauważasz, ze to przykre.. :/
      Uznajmy, ze to telepatia ;D

      Usuń
    2. Hahahahha bliźniacze właściwości, czy jak to tam się zwie ;3
      Współczuję (T.I.) tego, że kogoś straciła, ale nie ogarniam dlaczego akurat on xd
      Taki koszmar.

      Usuń
    3. Chyba serio rozdzielili nas w szpitalu ;p
      Myślę, że śmierć Kyla była potrzebna mi do dalszych losów bohaterów ;)
      Po za tym muszę zmniejszyć ilość wątków w opowiadaniu ;D
      No i na koniec (T.I) była z nim bardzo zżyta, więc zapewne odczuje tę stratę xdd
      W taki oto sposób padło na Kyla

      Usuń
    4. To niestety nie możliwe... chyba, że istnieje jakaś tajna organizacja, a my jesteśmy jej częścią tylko jeszcze o tym nie wiemy ;3

      Usuń
    5. Wow xddd nawet ja nie mam takiej wyobraźni ;p hahahhahaha

      Usuń
    6. Wezmę to jako komplement ;p
      *jestem po przeczytaniu kilku książek na ten temat xd*

      Usuń
    7. Tak.
      To jest komplement ;)

      Usuń
    8. Dzięki internetowy bliźniaku ;*

      Usuń
    9. Zapraszam na nowy rozdział ;3
      http://mential-stories-from-me.blogspot.com

      Usuń
  4. "Jeśli (T.I) wróciła do Harrego zapewne mieszka teraz u niego..."
    "K: Wiesz co (T.I)?! Po prostu kłamałaś! Byłem ci potrzebny, gdy nikogo nie miałaś!"
    Haahaa.xD Ty poetko ;)

    Rozdział jest bardzo fajny :) Podoba mi się to jak opisałaś wypadek z Kylem. :D A co do jego śmierci. Gdy przeczytałam "W mgnienu oka rozpędziłem sie do 100 km/h, choć wiedziałem, że warunki na drodze nie są najlepsze" wiedziałam, że coś się stanie :)
    Ale zdziwiło mnie to, że postanowiłaś go uśmiercić. ;)
    Ogólnie rzecz biorąc to rozdział jest niesamowity. Strasznie dużo się w nim dzieje :D Jest bardzo wzruszający *.*
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znów nie widziałam ze rymuje ;p
      Chciałam żeby ten rozdział był wzruszający i czytając Wasze komentarze widzę że chyba się udało ;D
      Bardzo dziękuję za twoją opinię ;*

      Usuń
  5. Ps. Najbardziej podoba mi się ostatnia rozmowa z Kylem [*]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jajku ten wypadek to takie zaskoczenie. Nie spodziewałam się tego. Gdy on umarł, ja też się rozpłakałam, tak to opisałaś kbym była jednym z gapiów stojących tam. Opiekuńczość Harrego wciąż mnie zaskakuje. A tak do rozdziałow to fajnie że piszesz długie, bo wtedy są lepsze i bardzo fajnie się je czyta. Kochana życze ci weny weny i jeszcze raz weny. Czekam na następny rozdział. ♥♥♥♥♥♥♥Loffki♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Już dawno nie czytałam tak pozytywnej opinii ;)
      Czytając Twój komentarz jestem mega szczęśliwa ;p
      Udało mi się napisać coś dobrze! Jupii !!!
      Tylko głupio mi, ze płakałaś.. :?

      Usuń
  7. Kyle umarł? Jaka szkoda... Nie lubię jak ktoś umiera :( Ale w sumie dziwiło mnie to że ostatnio go tu nie było No i muszę przyznać że mnie tym zasmuciłaś..
    Nie wiem czemu ale zawsze jak czytam Twoje opowiadanie to tak się wczuwam że mam wrażenie że to się wydarzyło :) Piszesz naprawdę bardzo fajnie. Myśli róznych postaci są zadziwiające bo napisałaś je tak jakbyś była na ich miejscu
    KaŚka :)
    ps. serdecznie pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście to tylko fikcja ;p
      I bardzo cieszy mnie, że czujesz jakbyś tam była ;*
      Jednak nie chciał Cię zasmucić :/
      W zasadzie część rzeczy opisuje z własnego doświadczenia ;)

      Usuń
    2. Ale chyba.. nie tą śmierć? nie ten wypadek? Jeśli to jest oparte na twoim doświadczeniu to przepraszam, nie wiedziałam ;/
      Kaśka..

      Usuń
    3. Nie.
      Nie śmiercią ale wypadkiem było to inspirowane ;)
      Nie masz za co przepraszać ;*

      Usuń
  8. Jeju... poryczałam się...
    Smutny rozdział ale piękny ;____;
    Jest na prawdę super.

    Flo. (Bloom Styles)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamciu..
      Nie chciałam żebyś płakała ;/
      W każdym razie dziękuję ;*

      Usuń
  9. .
    .....
    ...
    Nie wiem co powiedzieć. Rozdział mnie zaszokował.
    Jestem w szoku bo nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Śmierć, i to tragiczna, Kayla była dla mnie niemiłym zaskoczeniem. Nie lubiłam go, ale nie życzyłam mu nigdy śmierci.
    Twój styl pisania tak bardzo się zmienił. Opisy, porównania zwalają z nóg i po prostu pożerałam słowa jak książkę. Jestem pod wrażeniem opisania uczuć TI. Czuję się jakbym tam była.
    I jeszcze dedyk dla mnie.. Boże. Dziękuję ;*
    Wszystko tu jest idealne i stwierdzam najlepszy rozdział pod słońcem.
    Nie dorastam ci nawet do pięt.
    Piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;*
      Teraz to ja nie wiem co powiedzieć.
      Kurcze.. Chyba się wzruszyłam. *-*
      Bo Ty mówisz o tym co napisałam tak ładnie i tak mi się miło zrobiło <33
      Ja nie wiedziałam, że piszę coraz lepiej a skoro nawet Ty to mówisz to serio coś w ty jest ;)
      Nawet nie wiesz jak bardzo liczy się dla mnie twoje zdanie ;*
      A wg to mówiłam, że zadedykuję Ci coś godnego uwagi ;D
      Nigdy nie będę lepsza od Ciebie i nawet nie mów, ze nie dorastasz mi do piet, bo to obraz twojego talentu ;)

      Usuń
    2. Jak to co powiedzieć? Przyznać się, że masz talent!
      Hah! O to chodziło! Chciałam, żebyś uwierzyła w siebie <3
      Kochanie. Piszesz co raz to lepiej i uwierz w to w końcu. Bo na prawdę masz talent ale w to nie wierzysz. Jesteś zbyt samokrytyczna, co mnie wkurza xd
      Oj oj... Jest bardzo godne uwagi <3
      Obraza? Mojego talentu?
      Ja nie mam talentu, skarbeczku ;*
      Piszę bo piszę i piszę co mi na myśl przyjdzie xd

      Usuń
    3. Uwierzyć w siebie? O_o
      Spróbuję, ale nie wiem czy się uda ;*
      I Ty twierdzi, że ja jestem samokrytyczna? ;p
      Kpisz sb ze mnie..
      Ty bardziej w siebie nie wierzysz.. ;/
      Ooooo xdd
      Mam pomysł ;p
      Ty spróbujesz w siebie uwierzyć i ja więc tak będzie ma łatwiej ;)
      To jak wchodzisz w to? <3

      Usuń
    4. Lajtowo.
      Ale ja zawsze dla siebie będę brzydka itp xd
      Więc tego nie zmienisz ;__;

      Usuń
    5. Do 15 roku życia można zmienić coś w swojej psychice więc masz jeszcze 2 lata by choć trochę wyzbyć się samokrytki ;*

      Usuń
  10. Hahahahahaha XD Wszyscy płacza. A mi się dosyć podejrzane wydaje to że Harry od razu chce pokryć koszty pogrzebu itd. Tak czy inaczej rozdział mi się podoba. Jest przepełniony grozą i ludzkimi uczuciami. Bardzo interesujący. Dużo się dzieje. Autorka ma fajne pomysły i jak zauważyłam każde wydarzenie ma skutek oddziałujący w przyszłości. W ten sposób wszystko ma spójność i powiązanie. Każdy najmniejszy element może być początkiem kłótni albo śmierci. Dlatego żeby zrozumieć choć jeden rozdział trzeba przeczytać wszystkie inne.
    Przeczytałam całego bloga i jestem pod wrażeniem. Życzę autorce dużej ilości weny i sukcesów oraz kieruję serdeczne pozdrowienia. Marta. =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Naprawdę świetny komentarz ;)
      Normalnie jak recenzja jakiegoś krytyka ;D
      Wspaniale ujęłaś to o co chodziło mi przez cały czas " ...każde wydarzenie ma skutek oddziałujący w przyszłości. W ten sposób wszystko ma spójność i powiązanie (...) Dlatego żeby zrozumieć choć jeden rozdział trzeba przeczytać wszystkie inne. "
      Naprawdę dziękuję za przemiły komentarz ;*
      P.S. Hazz z pokryciem kosztów chciał być po prostu miły ;0

      Usuń
    2. Do autorki:
      Ogólnie rozdział jest bardzo fajny. Śmierć jest przytłaczająca. Czytelnik może ją nawet odczuć. Jest opisana z niezwykłą precyzją i dokładnością. To samo można odczuć w innych rozdziałach. Uczucia jakie tam są zawarte przelewają się na czytelnika, który odczuwa to co w nim jest napisane.
      Przeczytałam całe opowiadanie i jestem pod wrażeniem.
      P.S. Domyślam się ;)
      Marta =D

      Usuń
    3. Mój Boże..
      To co piszesz jest naprawdę przemiłe ;*
      Nie wiedziałam, że potrafię napisać cos tak, by czytelnik mógł to odczuć ;)
      To dla mnie ogromne osiągnięcie ;D

      Usuń
  11. Jej :c kiedyś miałam dość że Kayl się wtrącał do Nich ale taa śmierć Jego jest dla mnie szokująca.. Prawie ryczałam czytając ten rozdział, ale jest świetny, dziękuję i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  12. To ja dziękuję za to, że to to czytasz ;*
    Chyba wszystkich zaskoczyła i poruszyła ta śmierć ;'(

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejka !
    Nominowałam Cię do Libster Award ;) więcej dowiesz się wchodząc na mojego bloga :
    http://softlydreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń