wtorek, 14 stycznia 2014

44.It will destroy our lives

*Eleanor*
Dziś 11 listopada. Półtora tygodnia temu (T.I) wznowiła z nami kontakt. Teraz spotykamy sie niema codziennie. Nawet relacje jej i Harrego sie poprawiły. Nie są już tacy spięci w swojej obecności. Oboje częściej sie usmiechają i znów zaczynąją żyć normalnie. Raz nawet widziałam jak sie przytulali. Czy do siebie wrócą? Nie wiem, ale jestem pewna, że jest coraz lepiej. Dziśa za 30 minut mam sie spotkać z (T.I) w galerii handlowej. Muszę poszukać prezentu na świeta dla Lou i rodziców. Na szczęście nie mamy zajęć, wiec cały dzień jest wolny. Byłam w willi 1D i już miałam wychodzić, gdy zatrzymał mnie Lou.
Ls: O której wrócisz?
E: Nie wiem. Pewnie koło 17.00
Ls: Co można robić 5 godziny w sklepach?
E: Wiele rzeczy. A teraz pa kochanie.- powiedziałam i pocałowałam go w usta. Następnie poszłam do samochodu i ruszyłam do centrum. Dotarłszy na miejsce zobaczyłam (T.I) siedzącą w kawiarni. Podeszłam do niej i przywitałam sie.
E: Zamawiałaś coś?
(T.I): Jeszcze nie.- odparła, a ja bez zastanowienia poszłam zamówić kawę i goracą czekoladę. Wróciwszy do stolika zaczęłam opowiadać dziewczynie o planach na święta i Sylwestra. Brunetka natomiast patrzyła na mnie co jakiś czas i uśmiechała sie słabo.
E: (T.I) słuchasz mnie?
(T.I): Tak.
E: To co powiedziałam?
(T.I): Emm.. Przepraszam. Zamyśliałam sie.
E: O czym myślisz?
(T.I): O.. O pracy.- odarła uśmiechajac sie sztucznie i unikając mojego wzroku. Kilka minut później ruszyłyśmy na zakupy. Byłyśmy już w 15 sklepach, a (T.I) zachowywała sie co najmniej dziwnie. Niby doradza mi, ale wiem, że ma to wszystko gdzieś
E: Powiesz w końcu co cię martwi?- powiedziałam przykładajac do siebie czarną sukienkę na ramiaczka z suwakiem z przodu.
(T.I): Słucham?
E: Co sie z tobą dzieje? Chodzisz jakaś zamyślona, patrzysz gdzieś przed siebie i masz gdzieś cały dzisiejszy wypad na zakupy..
(T.I): El to nie tak..- zaczęła widocznie męcząc sie z odpowiedzią.
E: A jak? Niby sie przyjaźnimy, ale jednak mi nie ufasz?
(T.I): El ufam ci jak nikomu innemu. Tylko..- zaczęła.
E: Tylko co?!- powiedziałam zmęczona tymi podchodami.
(T.I): Okres mi sie spóźnia.- powiedziała cicho, a ja upuściłam aż sukienkę trzymaną w dłoniach.
E: Ile?
(T.I): 9 dni.
E: Czemu nie mówiłaś wcześniej?
(T.I): Myślałam, że to przez stres, ale teraz boje sie, że..- powiedziała załamujac ręce. Mi nie pozostało nic innego jak przytulić ją. Dziewczyna wtuliła sie we mnie, a ja gładziłam jej włosy.
E: Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.- starałam sie ją pocieszyć. Dziewczyna odsunęła sie ode mnie i otarła łzy.
E: Chodź do apteki. Kupimy test i wszystko będzie jasne.- zarzadziłam i chwilę potem ruszyłyśmy w stronę apteki.
E: (T.I)?
(T.I): Hymm?
E: To dziecko jest Harrego?- dziewczyna zatrzymała sie w pół kroku.
(T.I): Wiesz może uważasz, jak twój chłopak, że jestem zwykłą kurewką, ale dziecko jest Harrego. Mimo, że zrobiłam to z Kylem, mam stuprocentową pewność, że dziecko jest Harrego. Wiesz..- zciszyla głos- Gdy wtedy wszedł Niall my dopiero zaczynaliśmy i.. No sama rozumiesz...- powiedziała speszona.
E: Nie uważam, że jesteś "kurewką". Lou też nie. Mówił to w złości.- odrzekłam zmieszana.
(T.I): Spoko. Przecież to akurat trafne określenie.- odpowiedziała.
E: Nie (T.I). To nie jest trafne określenie. Byłaś na prochach. Nie wiedziałaś co robisz. Tyle w temacie.- odrzekłam. Dotarłszy do celu nie konsultując tego z (T.I) bez wachani kupiłam test. Kilka minut później chciałam wrócić do zakupów, ale widziałam, że brązowooka nie ma już na to siły, więc pojechałyśmy tylko załatwic parę spraw na mieście i wróciłyśmy do moejgo mieszkania.


*Niall*
Nadal nie wierze w to co widziałem. Eleanor w ciaży? To chyba jakiś żart.. Choć jakby tak o tym pomyśleć to całkiem możliwe. W końcu napewno już spała z Louisem. Niall stop. Nie wierze, że o tym myślę. Ciekawe czy powiedziała Louisowi? Pewnie nie, bo bardzo sie spieszyła i patrzyła czy nikt nie widzi jak kupuje test ciążowy. Powinienem go chyba uprzedzić. Tak zrobię. W sumie ciekawe czemu zawsze ja widzę takie "sensacje". To jakieś chore, stwierdziłem wychodząc z Nandos. Następnie wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu. Gdy wjeżdżałem do garażu na podjeździe pojawił sie Lou. Idelanie.
Wysiadłszy z samochodu podszedłem do Louisa i Harrego.
N: Cześć chłopaki!- krzyknąłem radośnie. Zbyt radosnie.
H: Siema Blondi!
Ls: A ty co? Znów darmowe kupony w Nandos dostałeś, że taki szczęśliwy jesteś?- zapytał śmiejąc sie.
N: To też, ale nie o to mi chodzi. Na twoim miejscu to bym się cieszył.
Ls: Dlaczego?
N: Masz piękna dziewczyne, niedługo weźmiecie ślub, pewnie następne będzie dziecko.
H: Co ty sobie znowu ubzdurałeś?- zapytał patrząc na mnie litoście.
Ls: Właśnie.. Powiedz jasno co masz na myśli. A dla twojej widomości to nie planujemuy jeszcze dziecka.
N: Na planowanie to już za późno..
Ls: Co?- zapytał śmiertelnie poważnie.


N: Widziałem dziś Eleanor jak kupowała w aptece test ciążowy. Gratulacje stary..- nie zdążyłem dokończyć, bo Lou potknał sie. Na szczęście go złapalismy.
Ls: Ale jak to sie mogło stać?- zapytał, a ja za Harrym wybuchliśmy śmiechem.
H: Nas o to pytasz? Chyba raczej wiesz jak to sie robi TATUŚKU.
N: Może czegoś nas nauczysz?
Ls: Zamknijcie sie! To nie jest śmieszne! Hazz muszę jechać do El. Teraz.
Prowadź.- rzucił mi kluczyki.


*Harry*
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu Eleanor. Louis całą drogę sie nie odzywał. Szczerze mówiąc wygladał jakby zobaczył ducha. Źrenice miał powiększone do niewyobrażalnych rozmiarów, a jego oddech znacznie przyspieszył.
Ls: Co ja zrobie jeśli ona serio jest w ciąży?
H: Weźmiecie ślub i wychowacie dziecko. To chyba oczywiste?
Ls: Ty jaja sobie robisz! Przecież to nie jest takie proste!- wrzasnął.
H: Spokojnie Tatuśku, pomożemy wam.- uśmiechnałem sie, a on nic nie powiedział. Dojechawszy na miejsce, Lou wyskoczył z samochodu jak opażony. Ja udałem sie zaraz za nim na trzecie piętro. Wszedłszy do mieszkania zobaczyłe El stojącą w drzwiach od łazienki i Louisa naprzeciwko niej.
E: Co wy tu robicie?- spytała spięta.
Ls: To prawda, że jesteś w ciąży?
E: Ja? Nie.- parsknęła śmiechem.
Ls: To po co kupiłaś test ciążowy?
E: Skąd o tym wiecie?
H: Niall nam powiedział.
Ls: Chwila, czyli nie jesteś w ciąży?
(T.I): Nie, ale ja jestem.- powiedział zapłakan brunetka wychodząc z łazienki. Wtem wszystkie oczy skierowały sie na (T.I), a ja stałem jak sparaliżowany.
Ls: Jeśli to jest żart to nie śmieszyn..
(T.I): A czy ja sie kruwa śmieje?!- wrzasnęła. Potem spojrzała na mnie, a ja nie byłem w stanie nic zrobić.
(T.I): Harry powiedz coś.- milczałem, żadne słowo nie chciało mi przejść przez gardło. Z jednej strony byłem szczęśliwy, bo chciałem, żeby (T.I) była matką moich dzieci, a z drugiej byłem przerażony, bo mam dopiero 19 lat i zostałem ojcem. Sekundę później znalazłem sie przy (T.I) i przytuliłem ją.
H: Będzie dobrze.- rzekłem całując ją w głowę, a jej klatka piersiowa uniósł głeboki szloch. Następnie weszliśmy do salonu i zamknęliśmy drzwi. (T.I) siedziała na sofie i płakała.
(T.I): Przepraszam. Naprawdę nie wiem jak to sie stało. Przecież sie zabezpieczaliśmy...
H: Kochanie nie masz za co przepraszać. To raczej moja wina. Jedno wiem napewno. Kocham ciebie i to dziecko. Obiecuję ci, ze wychowamy je najlepiej jak będziemy mogli.
(T.I): Kochasz? A ostatnio oferowałeś mi przyjaźń? Przyznaj sie, że z przyzwoitości powiedziałeś to wszystko!- kucnąłem przed brunetką i odparłem.
H: (T.I), Słońce. Powiedziałem, żebyśmy sie przyjaźnili, bo myślałem, że ty już nic do mnie nie czujesz. (T.I) to dziecko to najlepsze co nas spotkało. Ono nas wzmocni i zbliży do siebie.- dziewczyna pokręciła przecząco głową i powiedziała.
(T.I): Nie Harry. Ono wszystko zniszczy. Ja usunę ciażę.- wstała i zaczęła chodzić po pokoju.
H: Nie mów tak!- krzyknąłem.
(T.I): A jak ty sobie wyobrażasz dalsze życie? Nawet nie jesteśmy parą..
H: Jeśli mnie kochasz to jaki problem, żeby do siebie wrócić?
(T.I): I co potem? Zostanę w domu i będę opiekować sie tym bachorem, a ty pojedziesz w trasę i gówno cię będę widziała?!- powiedziała i gwałtownie wstała. Nastepnie zaczęła chodzic po pokoju, a ja odparłem.
H: Przełożymy trasę.
(T.I): A później co? Zrezygnujesz ze śpiewania dla dziecka? Zniszczysz karierę chłopcom, bo ja zaszłam w ciąże? Zerwiesz kontrakt z wytwórnią? Nie! To dlaczego ja mam zrezygnować ze wszystkiego co kocham?
H: Jeśli bedę musiał zostawie to wszystko dla ciebie i dziecka.- powiedziałem ze łzami w oczach.
(T.I): Nie. Wraz z twoją pasiją zabiłabym cząstke ciebie. Po za tym nie mogłabym prosic sie, żebyś to zrobił, bo nigdy mi tego nie wybaczycie.- klęknałem przed nią i pocałowałem brzuch, by nastepnie przytulić sie do niego.
H: (T.I) to jest owoc naszej miłości. On już jest w tobie. To dziecko nie może umrzeć przez naszą głupotę. Daj mu szansę. Ono nie jest niczemu winne. Błagam cie nie zabijaj go.- powiedziałem płacząc tym samym mocząc materiał jej bluzki. To dziwne, ale już pokochałem tą mała istotkę w (T.I).
(T.I): Harry przepraszam cie, ale ja jestem za młoda na dziecko. Nie dam rady go wychować. Przepraszam.- powiedziała, a jej łzy kapały na moją głowę. Nie wiedziałem co mam zrobić.
H: Błagam cie nie rób tego.
(T.I): Ja już podjęłam decyzje.- po tych słowach zerwałem sie na równe nogi.
H: Ty podjełaś decyzje?! Pokurwiło cie?! Podjełaś decyzję! Ja jebie! Dziewczyno ty sie słyszysz?! Podjęłaś decyzję o zabiciu NASZEGO dziecka?!Moje zdanie też sie liczy! Nie możesz go zabić!- wykrzyczałem, a brunetka zalała sie łzami.
(T.I): Ono zniszczy wszystko czego pragnę! Ciebie to nie obchodzi, bo ty spełniłeś swoje marzenia. A ja? Ja nie mam nic. I gdybyśmy wychowali to dziecko to kiedyś zapewne, by powiedziało, że tata jest kimś, a ty mamo? Gdyby nie tata, żyłabyś na ulicy. Nie chce tego rozumiesz? Nie dam rady tak żyć. Przepraszam cie, ale ja nie urodzę tego dziecka.
H: Jak możesz być tak nieczuła i egoistyczna?- zapytałem niedowierzając temu co planuje (T.I)- Co by było gdyby twoja matka usunęła ciażę?
(T.I): Nie byłoby tych wszystkich problemów. A ja i tak usunę ciażę. Przepraszam.- powiedziała, a ja popatrzyłem na nią tylko i wyszedłem trzaskajac drzwiami.
E: Dogadliście sie?
H: Nie.- odpowiedziałem w biegu i ruszyłem w kierunku domu.


Powietrze na zewnatrz było mroźne, a słońce przebijało sie przez grubą warstwę chmur. Ja maszerowłame ulicami Londynu ocierając łzy. Czułem sie bezsilny. Nie wiedziałem co mam zrobić, jak przekonać (T.I) do podtrzymania ciąży. Nie pojmuję jak dziecko może zniszczyc marzenia? Przecież to właśnie ono jest spelnieniem marzeń. Mała istota będąca dowodem miłości dwojga ludzi. Jest ona tak bezbronna i bezradna, że jedyne co możemy dla niej zrobić to otoczyć ją opieką. Naprawdę nie pojmuje dlaczego (T.I) chce zabić nasze dziecko, które jest dowodem naszych uczuc? Może ona boi sie, że ją zostawie, ale ja przcież nie mogłbym tego zrobić. Przecież cały czas ją kocham i chcę do niej wrócic. Muszę zrobić wszstko, żeby nie dopuscić do aborcji.


*Perrie. Dwa dni później*
Ubłagałam naszego mentora, żeby pozwolił mi na jeden dzień opuścić X Factor. Sprawa jest bardzo ważna, więc jak mógł sie nie zgodzić. No dobra Harry też miał w tym swój udział. Z resztą to on prosił mnie o pomoc. Nie rozumiem jedynie dlaczego (T.I) nic mi nie powiedziała. A tak zapomniała ma nową przyjaciółkę. Szczerze mówiąc poważnie wkurza mnie ta Eleanor, ale mniejsza z tym. Teraz liczy sie jedno. Uratowanie dziecka (T.I). Jestem już niedaleko East End. Hazz twierdził, że (T.I) będzie w domu i mam nadziję, że sie nie pomylił. Kilka minut później stałam już pod kamienicą mojej przyjaciółki. Szybko weszłam po schodach na ostatnie piętro i stanęłam przed drzwiami dziewczyny. Zapukałam kilkakrotnie, a po chwili przede mną pojawiła sie brunetka. Miała podpuchniete i podkrążone oczy. Z pewnością przepłakała całą noc. Była ubrana w dres i czarną bluzke na krórtki rękaw z logo jakiegoś zespołu. Jej włosy były przetłuszczone co wskazywało na to, że dawno nie wychodziła z domu. Na mój widok powiedziała jedynie krótkie cześć i zostawiła otwarte drzwi. Weszłam do środka. Widać było, że dawno tu nie sprzątała. W kuchni stały brudne kubki, wszędzie leżały ubrania i ksiażki. Odnalazłam brunetkę siedzącą na parapecie w swojej sypialni.


Nogi podciągnęła pod brodę i nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Pustym wzrokiem wpatrywała sie w miejski krajobraz. Jakby działo sie tam coś naprawdę ważnego. Ja usiadłam na łóżku. Milczałam, zastanawiając sie od czego zacząć. W końcu jednak odezwała sie (T.I).
(T.I): Jak chcesz coś do picia, to herbata jest w górnej szafce przy lodówce.- skończyła po czym odwróciła sie w stronę okna, nie czekając na moją odpowiedź.
P: Nie. Nie przyszłam tu na herbatkę. Chciałam z tobą poważnie porozmawiać. Słyszałam, o ciąży. Powinnaś... (T.I) słuchasz mnie?- zapytałam, ale nie dostałam odpowiedzi. Dziewczyna nadal patrzyła przed siebie. Podeszłam do niej i machałam jej ręką przed oczami. Brunetka odwróciła sie w moja stronę i wpatrywała sie we mnie.
(T.I): Powinnam nieusuwać ciąży? Rzucić studia, wyjść za mąż za Harrego, potem urodzić mu kolejne dzieci i tak do śmierci? Nie dzięki.- odparła i odwróciła wzrok.
P: Zachowujesz sie jak rozkapryszony bachor. Opanuj sie i porozmawiaj ze mną normalnie. Nie masz prawa mnie tak ignorować, słyszysz?- (T.I) odwróciła sie w moją stronę i odparła.
(T.I): No.. Ciekawa jestem co ty wymyślisz.
P: To idiotyczne. Zachowujesz sie jakbyś miała podpisać pakt z diabłem, a to tylko ciąża.
(T.I): Może dla ciebie, bo to nie ty będziesz musiał zrezygnować z marzeń i palnów. To nie ty będziesz wstawać do tego dziecka. To nie ty będziesz je niańczyć. Każdy z was mówi, że ono ma prawo żyć i bla, bla, bla, a czemu nikt nie pomyślał o mnie? Czemu nikt z was nie zapyta czego ja pragnę? Nie chcę rezygnować ze studiów. Chcę sie uczyć, bawić, podróżować, a jeśli podtrzymam ciążę to wszystko pójdzie w zapomnienie. Po za tym nie mam pieniędzy, odpowiedniego domu. Do tego jestem pokłócona z rodzicami. Myślisz, że łatwo mi, gdy każdy z was przychodzi i pieprzy mi o tym dziecku i o tym jakim złym człowiekiem jestem? Otóż nie. Wiec proszę dajcie sobie spokój, bo i tak nie zmienię decyzji.
P: Wiesz.. Marzenia żadko komu sie spełniają, ale ty oczywiście dostrzegasz tylko siebie. Ty masz najgorzej, a inni żyja jak królowie. Wiele osób ma gorzej od ciebie, ale nie narzeka.
(T.I): Ty patrz, ale tobie i 1D marzenia sie spełniają! Tylko mnie chcecie odebrać to co kocham. A mówiąc, że inni maja gorzej masz na myśli siebie? No tak widzę, że z tobą źle skoro zaczęłaś sie ciąć!
P: To nie prawda!- krzyknęłam, a dziewczyna zeskoczyła z parapetu i ściągnęła bandamkę z mojego nadgarstka.
(T.I): Jesteś pewna? Miałbyś chociaż na tyle odwagi by sie do tego przyznać..- powiedział z pogardą wypuszczjąc z dłoni mój nadgrstek. No tak. Zawsze, gdy kończyły jej sie argumnetyc chciała dobiec człowieka. Zaskakujące jednka było, że zawsze uderzała w czyjść najczulszy punkt. I wtedy nie liczyło sie z kim rozmawia, liczyło sie jedynie sprawienie komuś przykrości.
P: Może gdybyś przy mnie była nic bym sobie nie zrobiła?!
(T.I): Czyli teraz to moja wina?
P: Poniekąd! Gdybyś miała czas ze mna porozmawiać, zamiast skupiać sie na sobie może bym tego nie zrobiła?!
(T.I): Nie możesz obwiniać mnie o własną głupotę!
P: I widzisz? Taki jest twój problem. Ty już od dawna masz mnie gdzieś.
(T.I): A ty mnie nie? Dobrze wiesz, że ledwo sie trzymam. Wasze wizyty wykańczaja mnie psychicznie, ale i tak was wpuszczam, bo nadal mam nadzieje, że któreś z was mnie zrozumie.
P: Szczerze? Nie poznaję cie. Jesteś samolubna i arogancka. Stawiasz sie na pierwszym miejscu, a teraz nie chodzi o ciebie. Teraz liczy sie małe, bezbronne dziecko, które ty chcesz zabić. Może i każdy z nas mówi to samo, ale znam cie już tak dobrze, że wiem, że w końcu ruszy cie sumienie i nie poddasz sie aborcji.
(T.I): Czyli jednak nie znasz mnie aż tak dobrze. A gdybyś była moją prawdziwą przyjaciółką wspierała byś mnie zamiast mnie dołować.
P: Tak. Zapomniałam. Cały świat musi wiedzieć jakie to masz nieszczęśliwe życie. Wybacz jeśnie pani, że śmiałam cie obraźić.- powiedziałam kłaniając sie teatralnie.- Jednak myślę, że nie powinnaś nazywać mnie złą przyjaciółką, bo sama nie jesteś lepsza. Nie było cie gdy cię potrzebowałam.
(T.I): Mogę powiedzieć to samo o tobie. I teraz pojawia sie pytanie czy to między nami to nadla przyjaźń czy tylko znajomość? Nic nieznacząca znajmość? Ty masz nowe przyjaciółki, ja mam El. Ty nie masz dla mnie czasu i ja dla ciebie. Nie jesteśmy nierozłaczne, a nawet juz nam to nie przeszkadza. Mamy własne życia w których nic dla siebie nie znaczymy.- powiedziała patrząc mi w oczy. Ja nie byłam w stanie nic odpowiedzieć. Każde jej słowo mnie raniło i ona dobrze o tym wiedziała. Wiedziała, że mój najczulszy punkt to nasza wieź. To zawsze nasza rozłaka, jej obojętność i kłótnie najbardziej mnie bolały. Po moim policzku spłynęła łza i nie czekajac dłuzej ruszyłam do wyjść. Będąc przy drzwiach usłyszałam łagodny głos (T.I). Czyżby chciał przeprosić za to co powiedziała?
(T.I): Perrie.- odwróciłam sie.
P: Co?
(T.I): Zostawiłaś torbę.- powiedziała wskazując na szafkę przy wejściu do kuchni. Wziełam torbę i ostatni raz spojrzałam na (T.I). Dziewczyna miała łzy w oczach, ale nie zrobiła nic by mnie zatrzymać. Tak. Ona nigdy nie przyznaje sie do błędów. Jest na to zbyt dumna. Boli mnie jedynie, że spisała naszą długoletnia przyjaźń na straty.



Nowy kontrowersyjny rozdział.
Jest w nim coś na kształt intrygi, ale i sporo uczuc ;)
Właściwie to jeden z moich ulubionych rozdziałów, choć wiem, że nie każdemu sie spodoba.
Szczerze mówiąc zaczynam sie stresować tym jaka będzie wasza opinia na jego temat :/
No nic..
Czekam na wasze komentarze ;*


W roli wyjaśnienia.
Według mnie adorcja jest grzechem i nie popieram jej.


Na koniec chciałam Wam serdecznie podziekować za komentarze pod poprzednim postem i za ponad 10 000 wyswietleń *-*
Jesteście naprawdę wspaniałe ;D
Nigdy w życiu nie sądziłam, że tak dużo osiagnę, a to wszystko dzieki Wam <3333
Dziękuję ;*


P.S. Nawet nie wiecie jak długo czekałam, żeby wstawić ten gif z Louisem ^_^

34 komentarze:

  1. Ooo, pierwsza. ;p
    MMoim zdaniem blog ogolnie jest bardzo ok, rozdzialy sa ciekawe itd... Ale jest jedno co mnie strasznie wkurwia... LITERÓWKI. Po napisaniu rozdzialu moglabys posprawdzac co i jak bo to boli. xd No ale dobra..
    Nie moge sie doczekać nastepnego rozdziału i mam nadzieje, ze pojawi sie jak najszybciej. ;]
    Serdecznie pozdrawiamm. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      I naprawdę ciesz się, że podoba Ci się to co robię ;)
      Bardzo przepraszam za błędy, ale jestem tylko człowiekiem i jest możliwość, ze nie zauważę wszystkich literówek.
      Przykro mi, ale robię co mogę..

      Usuń
  2. Team Harry (i Perrie) dziecko musi żyć! i koniec kropka!!!
    (T.I.) sie tak okropnie zmieniła i jest taka bardzo (zapomniałam słowa, selfish po angielsku) i myśl i tylko o sobie. A Harry i inni juz się nie liczą... tak nie ładnie z jej strony... i ma słabe argumenty...a marzenia mogła spełniać wcześniej (lub ewentualnie później)... ugh wkurzyła mnie tą aborcją, bo ten zabieg jest dla mnie równoznaczny z morderstwem...
    rozdział jak zawsze niesamowicie cudowny... a gif mimo, że nie lubię tego gościa jest omomomomom ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, ze Ci się podoba <3
      Wiesz nie traktował bym zachowania (T.I) jako zmiany osobowości ;)
      Raczej cos w rodzaju odapłu.
      Wieść takie, życie jak ona na pewno nie jest łatwo zważywszy na to, ze ma dopiero 18 lat, a wcześniej jej życie było "cukierkowe"
      Z resztą pewnie wywołane to jest tym wszystkim co się dzieje.
      Zerwanie z Harrym, szkoła, pracy, kłótnia z rodzicami, oddalenie się Perri, kłopoty z uczuciem do Kyla i jeszcze dziecko.
      Teraz dziewczyna dostał porządnego kopa w dupę i sobie nie radzi.
      Jednak to raczej przejściowe ;)
      W każdym razie nie usprawiedliwiam jej, bo sama nie popieram aborcji ;D
      Selfish- egoistyczny, samolubny xdd
      Podsumowując chcę powiedzieć, że bardzo lubię czytać twoje komentarze, bo są bardzo oryginalne i nie boisz powiedzieć się prawdy ;*

      Usuń
    2. Jak to opublikowałam to sobie przypomniałam znaczenie xd
      To dziwne i ją się okropnie zmieniłam ostatnio pod względem szczerości, a to, że jestem orginalna... to chyba wszystko wyjaśnia :)
      Mam nadzieję, że dziecko nie umrze i będę płakać jak coś mu zrobią.
      A ją lubię twoje rozdziały. Są tak wciągające, że niektóre czytam dwa trzy razy :)

      Usuń
    3. Cholera jasna..
      Ja tez się zmieniłam w ten sposób ;p
      Coraz bardziej zaczynam myśleć, że jesteś moja zaginioną bliźniaczką xdd hahahah
      Nie sądziłam, że komukolwiek mogą się tak podobać moje rozdziały *-*

      Usuń
    4. Musieli nas zgubić w szpitalu ;p
      No, ja bez tego bloga nie wyobrażam sobie mojego życia!!
      Jak to możliwe, że 15 lat żyłam bez niego??
      No i wciąż sikam ze zdjęcia Harrego pod McDonald's :)

      Usuń
    5. Nawet mamy tyle samo lat1 ;D
      I jesteśmy zaskakująco podobne, wiec...
      Witaj Siostro ;* hahahahah
      Mamciu *-*
      Pierwszy raz czytam taka opinie ;')
      Normalnie się wzruszyłam ;D
      Kocham zdj Hazzy przy Macku xdd

      Usuń
    6. Huehuehue!
      Sis, coraz więcej nas łączy to musi być jakaś akcja konspiracja xd
      No i to zdjęcie... Nie mam słów <3 <3
      Bez ciebie bym go nie znalazła :*
      *zapraszam do siebie*
      http://allyouneversaytome.blogspot.com/?m=1

      Usuń
    7. Na pewno łączy nas coś więcej niż przypadek ;D
      To zdjęcie jest extra <3

      Usuń
    8. Nic nie dzieje się przypadkiem, ale to koszmarnie zaskakujące xd

      Usuń
    9. Ugh, w pozytywnym tego słowa znaczeniu!!
      Nie przejmuj się chodziło mi o to, że to tak cudownie zaskakujące, że aż nie ma lepszego okreşlenia...
      Łapię się na tym xd
      Np. jak coś mi się podoba to mówię, że jest śmieszne w znaczeniu urocze, kochane...
      Complicated :c

      Usuń
    10. To się cieszy :)
      PS. Ja to taka pokręcona dusza artysty, a może nawet indwidualistka xd
      Czasem bardzo trudno ogarnąć :/

      Usuń
    11. Jeśli o mnie chodzi jestem osobą, która potrafi kierować zespołem, nie jestem do końca artystką ;p
      Niestety niekiedy jestem chamska i nie umiem powstrzymać się od zbędnego komentarza..
      No cóż taka jestem. Jedyna w swoim rodzaju ;D

      Usuń
    12. Ja kończę szkołę muzyczną właśnie...tam ludzie są inni niż w moim gimnazjum, cóż to może dlatego, że sql jest w Hucie, a muzyk bliżej centrum Krakowa dlatego mnie nie ogarniają...
      Ją czasami na lekcjach komentuje to co mówią nauczyciele i potem jest dziwnie... Xd
      Chamska też bywam, zawsze się znajdzie cięta riposta!!

      Usuń
    13. Zapomniałam dodać, że zapraszam na moje blogi:
      http://allyouneversaytome.blogspot.com/?m=1

      http://mential-stories-from-me.blogspot.com/?m=1

      Usuń
  3. żal mi (T.I) ona nie może zabić tego biednego maleństwa przeciez to nie jego wina.. :/ jak zrobi TO BĘDZIE NAJWIĘKSZĄ SUKĄ !
    Rozdział jak zawsze Mega git :* :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze Ci się podoba ;*
      A co (T.I) to kieruje d komentarza wyżej ;p

      Usuń
  4. Rozdział jest świetny :)
    Naprawdę super go napislas i wgl bardzo mi się podoba <33
    No i teraz moje ogromne zdziwienie ze ona jest w ciąży :oo
    Po prostu mnie zatkało jak czytałam, potem ta aborcja :oo
    Wgl Harry powiedział takie fajne teksty ze aż się wzruszylam :p
    Ona go nie usunie na bank. Mogę się założyć, że ax tak bardzo jej egoizm jej nie zaslepil :3
    I wgl ta kłótnia też jest strasznie smutna :cc mam nadzieję że się pochodza, pewnie w tedy jak któraś z nim będzie potrzebowała pomocy albo coś xd
    Czekam na kolejny ^^
    Całuje :*
    Olcia Styles

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak mi miło, że Ci się podoba *-*
      I bardzo dziękuję ;*
      Podoba mi się, ze wiele z was się wg nie spodziewało tej ciąży ;p
      Nie sądziłam, że kogoś tym wzruszę ;D
      Takie kłótnie są przykre, ale się zdążają ;/
      Wiem bo sama tak miałam..

      Usuń
  5. No ja wgl się nie spodziewałam takiego zwrotu akcji :o
    No naprawdę to takie pieknie co powiedział *.*
    Ehhh no kłótnie są przykre... I wgl jestem ciekawa co tam bd dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahahaa.xD Gif z Louisem *.*
    Jara mnie ten moment gdy Niall mu mówi o ciąży ;D
    Harry i Perrie mają rację. Dziecko nie jest niczemu winne i usunąć ciążę to coś okropnego.
    Wgl to rozdział mi się bardzo podoba. ;)
    (T.I) zrobiła się strasznie samolubna..
    Ale mam nadzieję, że w końcu zrozumie, że popełnia błąd.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta scenka z Niallem została napisana po tym jak dałaś mi jakiś pomysł ;D
      Nie pamiętam w jakich okolicznościach to było, ale wiem, ze To dzięki Tb wpadłam na ten pomysł ;*
      Jak widzę nikt nie popiera aborcji xdd
      I ciesz się ;)
      Ciekawe czy (T.I) się zmieni ;p

      Usuń
    2. Aborcja jest zła :(
      Lindsay.

      Usuń
  7. Gif z Lou jest zajebisty XD
    Ciąża... z tym mi już nie do śmiechu.
    Zastanawiam się co TI zrobi. Boże... Jak ona to usunie to Harry się nigdy do niej nie odezwie!
    To będzie KONIEEEC!
    I jeszcze pokłóciła się z Harrym i Perrie. Zajebiście po prostu.
    Takiego obrotu akcji się nie spodziewałam.
    Najlepszy rozdział !!! <3
    Czekam na nn!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie twoje zdanie na temat ciąży i tej całej aborcji mnie ciekawiło ;p
      W sumie podoba mi się podejście Hazzy ;D
      Lubię Cię zaskakiwać ;*
      Najlepszy powiadasz? ;p
      Jedyne co mogę powiedzieć teraz to:
      "And this is the end
      Hold your breath and count to ten
      Feel the Earth move and then
      Hear my heart burst again"
      Rozkmiń co to znaczy, a dowiesz się więcej <3

      Usuń
    2. Nooo! Najlepszy EVER! <3
      Wciąga. Ogółem jest zajebisty.
      Wiesz... Co do Hazzy to mi go szkoda. Nie chcę wiedzieć jak on się będzie czuł jak TI usunie ciążę.
      A znając Ciebie to dojebiesz coś typu że to dziecko Kayla XD
      Ja jebe. Zdechałbym wtedy ze śmiechu <3 <3
      I dodawaj kolejnyyy!!

      Usuń
    3. Czyli chyba coraz lepiej piszę xdd
      Też mi szkoda Harrego..
      Męczy się z taka zołzą ;p
      Znając mnie xdd hahaahha

      Usuń
  8. Wow! Super rozdział!
    Trochę w nim kontrowersji...
    Ta ciąża i w ogóle. Przeczytałam cały blog i jestem pod wrażeniem.
    SUPER !

    Lindsay

    OdpowiedzUsuń