*Harry. Następny dzień*
Leżałem na łóżku z moją (T.I). Dziewczyna jeszcze spała wtulona we mnie, a ja obejmowałem ją w pasie.
Myślałem o tym jakim jestem szczęściarzem. Odzyskałem ukochaną, spodziewamy sie dziecka i nareszcie wszystko zaczyna się układać. Może wielu z was powie, że jestem naiwny, bo wybaczyłem jej po zdradzie. Ja jednak myślę, że prawdziwa miłość to nie związek idealny, bo taki nie istnieje. Jak dla mnie to związek pełen kłótni i godzenia sie, łez i uśmiechów. I mimo, że czasem jest mi ciężko i mam ochotę sie poddać, nie poddaję sie, bo wiem, że z (T.I) jestem szczęśliwszy niż z kimkolwiek innymi. Chcę zapewnić (T.I) wszystko czego pragnie. Postaram sie zaakceptować ją w pełni taką jaka jest. Nawet to co czuje do Kyle, bo to jej pierwsza miłość, a podobno pierwsze zakochanie jest najtrwalsze. Teraz wiem, że ona kocha mnie mimo wszystko i ja też chcę ją tak kochać, bo na to zasłużyła. Od dziś wszystko będzie łatwiejsze. Tak mi sie przynajmniej wydaje. Zamieszkamy razem i jeszcze bardziej do siebie zbliżymy. Nagle poczułem, że (T.I) rusza sie niespokojnie. Popatrzyłem na nią i powiedziałem.
H: Dzień dobry kochanie.
(T.I): Cześć.- wymamrotała zaspana i przetarła oczy dłonią. Chwilę później podniosła sie do pozycji siedzącej i zapytała.
(T.I): Która godzina?
H: 10.14.
(T.I): Cholera! Zaspałam do pracy.- odparła i zaskoczyła z łóżka.
H: Ile sie spóźniłaś?
(T.I): 3 godziny.
H: To może odpuść sobie i powiedz, że jesteś chora.
(T.I): W sumie masz rację.
H: To zrobimy tak. Ty do nich zadzwonisz, a ja zrobię ci śniadanie.
(T.I): Dobrze.- odrzekła i cmoknęła mnie w usta. Następnie poszedłem do kuchni i zająłem sie posiłkiem. Po 15 minutach jajecznica była gotowa i mniej więcej w tym samy czasie do pomieszczenia weszła brunetka. Usiadła na krześle, a ja podałem jej talerz z gorącym daniem. Podczas śniadania śmialiśmy sie i rozmawialiśmy. Nagle (T.I) zerwała sie z krzesła i pobiegła w głąb mieszkania. Czym prędzej poszedłem z nią i znalazłem ją w łazience. Brunetka siedziała przy sedesie i ocierała właśnie usta.
H: Źle sie czujesz? Może powinnaś iść do lekarza? Czekaj sekundę zaraz pojedziemy.
(T.I): Harry opanuj sie. Jestem w ciąży, do tego to trzeci miesiąc nudności są normalne.. Wyluzuj trochę.- odpowiedziała i zaczęła myć zęby.
H: Po prostu sie martwię o was obje.- powiedziałem opierając sie o futrynę drzwi.
(T.I): Obje? Skąd wiesz, że to dziewczynka?- powiedziała zdziwiona.
H: Zawsze chciałem mieć córkę to może dlatego.- wzruszyłem ramionami, a dziewczyna skończyła myć zęby.
(T.I): Jak chciałbyś ją nazwać?
H: Proste, że Dracy.- odpowiedziałem bez wahania.
(T.I): Dracy Styles. Ładnie.- podsumowała i uśmiechnęła w sposób właściwy jedynie dla niej. Po chwili dodała.- A co jeśli to będzie chłopiec? Jak go nazwiemy?
H: Skoro ja wybrałem imię dla dziewczynki ty wybierz dla chłopca.
(T.I): Niech pomyślę.. Może Chris?
H: Christopher Styles. Całkiem nieźle.- uśmiechnąłem sie, a następnie wyszliśmy z łazienki.
H: Państwo Harry i (T.I) Styles wraz z córeczką Dracy. Pięknie brzmi.
(T.I): Nie zapominaj, że to może być chłopiec.- odwróciła sie upominając mnie.
H: To może państwo Harry i (T.I) Styles wraz z dziećmi Dracy i Chris'em. Pasuje?
(T.I): Tak lepiej odparła.- śmiejąc sie. Następnie weszliśmy do sypialni i złożyłem swoje ubrania, a (T.I) szukała czegoś w pudłach. Po chwili wyjęła ubrania, a ja usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie zwlekając otworzyłem. Jak sie spodziewałam zobaczyłam Nialla i Liama. Chłopcy weszli i przywitali się ze mną. Następnie poszliśmy do kuchni i zrobiłem im kawę. 10 minut później przyszła do nas (T.I). Pocałowała chłopców w policzek i zapytała.
(T.I): To co za miła wizyta?
Li: Hazz ściągnął nas, żebyśmy pomogli wam z przeprowadzką.
N: Dobrze, że już wracasz. Kurczak na ostro Liam jest paskudny.
Li: Mówiłeś, że jest pyszny!- powiedziała z wyrzutem
N: A co miałem powiedzieć, że smakuje jak wióry polane ostrym sosem..?
Li: Już więcej ci go nie zrobię.
N: (T.I) mi zrobi. Prawda?- spojrzał na brunetkę oczkami szczeniaczka.
(T.I): Przykro mi Niallerku, ale nie masz co liczyć na moje gotowanie. Jak tylko czuję zapach kurczaka mam ochotę zwymiotować.
Li: HA! Masz za swoje manipulancie!
N: To nie fair.
H: Dobra, dobra.. My tu gadud gadu, a czas leci. Chodźcie po te kartony.- powiedziałem i kilka minut później rzeczy (T.I) była zapakowane do trzech samochodów. Po około 20 minutach wszyscy byliśmy w naszej willi. Następnie wnieśliśmy pudła do domu i (T.I) zaczęła rozpakowywać je w naszej sypialni i ciemni. Około 16.00 dziewczyna uporała się ze wszystkim i przyszła do nas do salonu. Usiadła obok mnie i po prostu sie przytuliła, a ja objąłem ją delikatnie.
(T.I): Kiedy powiemy twoim rodzicom?
H: W sumie to nie myślałem o tym. Chwila powiedziałaś rodzicom?
(T.I): Tak. Przecież masz mamę i tatę. W czym problem?
H: Po prostu dawno nie widziałem ojca i ogólnie nawet się nie znacie.
(T.I): To sie poznamy. Po za tym on ma prawo widzieć, że zostanie dziadkiem. Wolisz, żeby przeczytał o tym w gazecie?
Ls: Apropo gazet. Powiedzieliście już o tym wytwórni?
H: Nie. Dlaczego mnie o to wszystko pytacie? Co ja jestem wróżka?
(T.I): Czyli twoim zdaniem to ja mam im wszystkim o tym powiedzieć?
H: To ty jesteś w ciąży, więc teoretycznie to twój problem.- odparłem ostrożnie.
(T.I): Mój problem?! I świetnie, bo przecież zaszłam w ciążę robiąc sobie palcówkę! Jesteś totalnym dupkiem Styles!- powiedziała i ruszyła do wyjścia, ale w ostatniej chwili zatrzymałem ją.
H: (T.I) to nie tak. Daj sobie wytłumaczyć.
(T.I): Nie ma co tłumaczyć! Powiedziałeś co myślisz!- odpadał i pobiegła na górę, a ja za nią. Dziewczyna zamknęła się w sypialni, a ja usiłowałem sie tam dostać. Prosiłem, błagałem, żeby mi otworzyła, a ona nic. Czy ja zawsze muszę wszystko spieprzyć?! Usiadłem pod drzwiami. Słyszałem jedynie jej płacz i nic nie mogłem na to poradzić. Najgorsze było to, że płakała przeze mnie. Znowu. Nagle zobaczyłem Louisa.
H: Wielkie dzięki Louis! Musiałeś zaczynać o wytwórni?!
Ls: Teraz to moja wina?
H: To ty zacząłeś ten temat.
Ls: Ale to ty powiedziałeś (T.I), że ciąża to jej problem.
H: Przecież wiesz, że ja tak nie myślę. To przez to, że ta wytwórnia i oberwie mi sie po dupie.
Ls: Stary, wybacz, ale tym razem jestem po stronie (T.I). Ona ma racje. W końcu ty jesteś ojcem dziecka. Musisz być odpowiedzialny.
H: Lou, to mnie przerasta. Jeszcze miesiąc temu byłem ja sam, a teraz muszę zając sie (T.I) i dzieckiem. Ja boję się, że nie dam rady, choć niczego tak nie pragnę jak (T.I) i dziecka. Z drugiej strony nie chcę zawiść (T.I) po raz kolejny. Chcę, żeby czuła sie kochana i bezpieczna, ale sam boję się jak cholera.
Ls: To powiedz to jej. Wiem, że niedawno sie zeszliście, ale musicie rozmawiać. Tylko tak dojdziecie do porozumienia.
(T.I): Wow. Mówisz jak psycholog.- powiedziała brunetka wychodząc z pokoju.
Ls: Staram sie.- odparł obdarzając nas szerokim uśmiechem.
H: On ma racje. Musimy pogadać.- dziewczyna kiwnęła głową i weszła z powrotem do sypialni.
H: Przepraszam, za to co powiedziałem. Nie powinienem był.- rzekłem i usiadłem obok (T.I).
(T.I): Słyszałam co mówiłeś Louisowi. Naprawdę sie, aż tak boisz?
H: Boję sie jedynie, że cię zawiodę.
(T.I): To przestań się bać i zachowuj sie normalnie. Harry kocham cie, ale nie wiem co ty czujesz do mnie. Niby jest dobrze, ale trzymasz mnie na dystans.
H: To wszystko nie jest takie proste. Ja po prostu nie mogę przestać myśleć o tym, że byłaś z nim, że dotykał cie i całował. Nie potrafię o tym zapomnieć. Wybacz, ale potrzebuję czasu.
(T.I): Powiedz mi szczerze. Kochasz mnie czy robisz to wszystko ze względu na dziecko? Jeśli nic do mnie nie czujesz to pozwolę ci odejść tylko powiedz.- rzekła ze łzami w oczach, a w ja poczułem niewyobrażalny ból.
H: Jesteś dla mnie wszystkim i nic nigdy tego nie zmieni. Nie umiałbym cie zostawić.- powiedziałem bez wątpliwości i przytuliłem (T.I).
H: Kocham cie.- wyszeptałem
(T.I): Ja ciebie też Harry.
H: Skarbie jeszcze w tym tygodniu spotkam sie z Paulem, a potem z innymi z wytwórni i wszystko im powiem. Proszę nie martw sie i sie nie denerwuj już.
(T.I): A co z twoimi rodzicami?
H: Z nimi też sie spotkamy.
(T.I): Zaprośmy ich w niedzielę na obiad i wtedy im powiemy?
H: Dobrze Skarbie.- odparłem, a (T.I) musnęła lekko moje usta. Ja nie zwlekając przyciągnąłem ją do siebie i pogłębiłem pocałunek, co ona ochoczo odwzajemniła.
*Ty. 24 listopada. Poranek*
Właśnie wkładałaś ciasto do piekarnika, gdy w kuchni pojawił sie Harry. Chłopak przytulił sie do ciebie od tyłu kładąc głowę na twoim ramieniu.
H: Dawno wstałaś?
(T.I): Jakieś 4 godziny temu.- powiedziałaś i cmoknęłaś go w policzek.
H: Przecież dopiero 10.00.- odparł nalewając sobie kawę.
(T.I): Chcę dobrze przyjąć twoich rodziców. Właśnie. Idź ogarnąć salon, bo Niall i Liam wczoraj tam nabałaganili.
H: Daj mi odpocząć chociaż w niedzielę..
(T.I): Chcesz, żeby twoi rodzice myśleli, że nie umiem porządnie ogarnąć tego domu.- mówiłaś zmywając naczynia.
H: Mieszka tu pięciu facetów zrozumieją, że bałaganimy.
(T.I): Właśnie Hazz. Mieszka tu pięciu DOROSŁYCH facetów, a nie banda dzieci.
Ls: Nasz rozwój zatrzymał sie na etapie podstawówki.- powiedział zaspany wchodząc do kuchni.
(T.I): Jesteście niemożliwi. Przecież nie mogę robić wszystkiego sama.- odwróciłaś sie i załamałaś ręce.
H: Już się nie denerwuj posprzątam.
(T.I): Świetnie.
Ls: Hazz robi sie z ciebie pantoflarz.
H: I kto to mówi..? Sam robisz wszystko co karze ci El, a ja po prostu chcę wyręczyć moją dziewczynę, która jest w ciąży.
Ls: Głupie tłumaczenie.
H: Dobra, dobra fagasie zobaczymy jak ty będziesz skakał przy El jak on będzie w ciąży.
(T.I): Ciekawiej będzie przed samym ślubem, gdy El będzie chodziła strasznie zdenerwowana. No wiecie wszystkie przygotowanie i w ogóle.
Ls: Zdziwię was. Ja i El gramy zespołowo.- odparł mniej pewny siebie
H: Pożyjemy zobaczymy.- powiedział chłopak śmiejąc sie i opuszczając kuchnię. Następnie ty zabrałaś sie za robienie obiadu. Około 11.00 wszystko było gotowe, a ty postanowiłaś sie wykapać. Szybko wskoczyłaś pod prysznic. Następnie ułożyłaś włosy, umalowałaś sie i weszłaś do sypialni po ubrania. Założyłaś spódnicę, gdy do pokoju wszedł Harry. Odwróciłaś sie do niego i uśmiechnęłaś. Właśnie zakładałaś sweter, wtem Hazz znalazł sie obok ciebie i ponownie podwinął twoją bluzkę do połowy brzucha.
H: Skąd te siniaki?
(T.I): Hazz daj spokój to nic takiego.
H: Nic takiego? Jaja sobie robisz? Przecież są na brzuchu, a jak coś sie stało dziecku?!- krzyknął.
(T.I): Przesadzasz. To naprawdę nic takiego. Po prostu niosłam karton z frytkami i to dlatego.- powiedziałaś zbliżając sie do niego.
H: Powinnaś rzucić tę robotę!
(T.I): Nie.
H: (T.I) jesteś w ciąży. Nie możesz sie przemęczać.
(T.I): Wielkie mi przemęczenia pomachać kilka razy miotłą.- zaśmiałaś się.
H: Masz sie zwolnić!
(T.I): Bo co?
H: Bo ja tak postanowiłem!
(T.I): Postanowiłeś? Od kiedy to masz prawdo decydować za mnie?
H: Od kiedy nosisz moje dziecko. Nie pozwolę, żeby tobie, albo jemu coś sie stało, przez twoją głupotę.- powiedział już znacznie bardziej opanowany.
H: Ty i to dziecko jesteście dla mnie najważniejsi i chcę dla was jak najlepiej. Proszę cie zwolnij sie z pracy.
(T.I): Wiem, że chcesz, żeby było jak najlepiej, ale nie możesz zamknąć mnie w szklanej klatce. To, że zrobiłam sobie siniak nic nie znaczy. Ciąża to nie choroba. Po za tym praca nie jest męcząca, a dodatkowe pieniądze sie przydadzą.
H: No tak. Przecież za moje pieniądze nie da sie przeżyć..
(T.I): Nie o to chodzi i dobrze o tym wiesz. Zawsze chciałam być niezależna i dopóki praca nie sprawia mi kłopotu będę ja wykonywać czy ci sie to podoba czy nie.
H: Rzuć tą pracę.- nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
(T.I): Proszę!
N: Hazz twój tata już jest.- powiedział i zniknął za drzwiami.
(T.I): Dokończymy to później, dobrze?- zapytałaś uśmiechając sie promiennie i wyciągając dłoń do chłopaka. On złapał cie za rękę i zeszliście na dół. Zobaczyłaś wysokiego mężczyznę o oczach identycznych jak Harry. Podsumowując on i twój chłopak byli bardzo podobni.
H: Cześć tato.- odparł chłodno. O co chodzi? Czemu Hazz sie tak zachowuje? Pomyślałaś.
D: Witaj Harry.- powiedział i chciał go objąć, ale Hazz wycofał sie i powiedział.
H: To jest (T.I) moja dziewczyna.
(T.I): Miło mi pana poznać. (T.I).- powiedziałaś i uścisnęłaś dłoń mężczyzny.
D: Wzajemnie. Des. Dziękuję za zaproszenie (T.I). To miłe z twojej strony.
(T.I): Dziękuję. Harry idź z swoim tatą do salonu, a ja zobaczę jak tam obiad.
H: (T.I)..
(T.I): Harry.- szepnęłaś i weszłaś do kuchni. Sprawdzałaś czy mięso jest już dobre. Po oględzinach stwierdziłaś, że jeszcze kilka minut w piekarniku i będzie idealne. Wtem słyszałaś dzwonek do drzwi. Wybiegłaś z kuchni poszłaś otworzyć. Zobaczyłaś w progu panią Styles i Gemmę.
(T.I): Dzień dobry pani Anne. Cześć Gemma.
G: Cześć- powiedział i przytuliła cie.
A: Dzień dobry.- powiedziała i weszła do środka. Przytuliła cię, ale było to znaczenie mniej entuzjastyczne niż ostatnio.
(T.I): Zapraszam do salonu, a ja zaraz przyniosę obiad.- powiedziałaś i wróciłaś do kuchni, a chwilę później słyszałaś jak witają sie one ze wszystkimi. Potem weszłaś do jadalni z talerzem pełnym jedzenia. Postawiłaś go na stole, a w mgnieniu oka wszyscy znaleźli sie jadalni. Hazz usiadł obok ciebie, naprzeciwko was Gemma, pan Styles po jednej stronie stołu zaś pani Styles po drugiej. Nałożyłaś wszystkim i zaczęliście jeść.
D: (T.I) te polędwiczki w sosie miodowo-musztardowym są pyszne. Ta słodycz.
(T.I): Dziękuję.
A: Ciekawe.. A mi zawsze mówiłeś, że wolisz, gdy jest więcej musztardy.
D: Gusta sie zmieniają.
A: Twoje?! Pfff.. Śmiem wątpić.- odparła z przekąsem, a ty przyglądałaś sie niecodziennej sytuacji. Zauważyłaś też, że Harry spiął sie.
D: Zapomniałem, że ty zawsze wszystko wiesz lepiej.
A: A właściwe co tu robisz? Przez 10 lat nie interesowałeś sie Harrym i Gemmą..
D: To ty utrudniałaś nam kontakt!- wymiana zdań między nimi zaostrzyła sie, a Hazz niespodziewanie krzyknął.
H: (T.I) jest w ciąży!- wszystkie oczy skierowały sie na was, a właściwe na ciebie. Czułaś sie dziwnie. Każdy z nich był zaszokowany.
G: Wiedziałam! Czułam, że masz brzuszek jak cię przytuliłam!- powiedziała wstając z krzesła. Następnie podeszła do was i dodała.
G: Gratuluję braciszku! Jestem z ciebie dumna! Będę ciocią! Oby tylko to dziecko było tak mądre jak (T.I), bo jeśli wda sie w ciebie Harry to ma przejabane.
H: Jak zawsze urocza.- powiedział, a ona cmoknęła, go w policzek.
(T.I): A co państwo o tym myślą?- spojrzałaś niepewnie na Stylesów.
A: Emm.. To wspaniale. Tylko jak sobie poradzicie?
D: Przyznam nie spodziewałem sie tego, ale sie cieszę. Skoro jesteście szczęśliwi to i my jesteśmy. Prawda Anne?
A: Tak.- odparła brunetka posyłając ci promienny uśmiech, a tobie kamień spadł z serca. Następnie przyszedł czas na zbiorowe tulenie. Wróciwszy na swoje miejsca pani Styles zapytała.
A: Który miesiąc?
(T.I): Połowa trzeciego.
G: Macie USG?
(T.I): Tak. Hazz przyniesiesz?- chłopak przytaknął i chwilę później wszyscy zajęli sie oglądaniem zdjęć. Ty zebrawszy brudne naczynia, udałaś sie do kuchni i pokroiłaś sernik. Później ponownie dołączyłaś do gości. Postawiłaś ciasto na stole, następnie nałożyłaś każdemu. Gdy wszyscy skończyli jeść posprzątałaś i wróciłaś do nich. Atmosfer była przyjemna. Tak rodzinna. Wszyscy śmiali sie i rozmawiali, choć Hazz nadal trzymał na dystans swojego ojca.
*Harry*
G: (T.I) podobno robisz niezłe fotki. Pokażesz nam je?- zapytała moją dziewczynę.
(T.I): Jasne, ale nie są profesjonalne. Jest ich sporo i łatwiej będzie jak pójdziemy do ciemni.
A: Ciemnia? No proszę. Chyba jednak podchodzisz do tego poważnie?- zaśmiała się i wszystkie trzy ruszyły do piwnicy.
H: A ty nie idziesz z nimi?- zwróciłem sie do ojca.
D: Nie. To chyba dobry moment, żebyśmy pogadali jak ojciec z synem.
H: I co może chcesz mnie uczyć jakim ja mam być ojcem?- zaśmiałem sie. To co wyprawia mój "kochany" tatuś jest niedorzeczne.
D: Po co od razu sie unosisz? Chcę ci jedynie powiedzieć, że twoja (T.I) to skarb i nie wolno ci go zaniedbywać.
H: Wiesz szkoda, że nie byłeś taki mądry jakieś 10 lat temu, gdy chodziło o mamę. Po za tym jakoś nie wydaj mi sie, że ty możesz mnie czegokolwiek nauczyć.
D: Myślałem, że zrozumiałeś już dlaczego ja i twoja matka sie rozstaliśmy?
H: Oczywiście, że zrozumiałem. Już od dawna wiem, że wolałeś ruchać jakieś dziwki na boku zamiast być z mamą i zająć sie mną i Gemmą.
D: Harry nie bądź bezczelny. Nie zapominaj, że jestem twoim ojcem.
H: Świetny mi ojciec! Człowieku ja cie prawie nie znam!
D: Przesadzasz! Przecież kiedyś przyjeżdżaliście do mnie na weekendy i było świetnie.
H: Miałem wtedy 11 lat! Gdzie byłeś przez pozostałe 8? Gdzie byłeś gdy cie potrzebowaliśmy? Gdy mama pracowała na dwie zamiany, żebyśmy mieli za co żyć?
D: Przestań! Płaciłem alimenty! Starałem sie jak mogłem!
H: Widocznie słabo ci to wyszło! Tyle razy obiecywałeś, że przejdziesz na przedstawienie w szkole, albo na moje przyjęci urodzinowe, ale nigdy cię nie było! Wiesz na początku było mi przykro, ale gdy sytuacja powtórzyła sie 3-4 razy zrozumiałem, że jeśli nie będę na ciebie czekał to sie nie zawiodę. Miałem dość ciągłych rozczarowań! Czy ty mnie kiedykolwiek kochałeś?!
D: Zawsze kochałem ciebie, Gemmi i twoja mamę. Harry dobrze wiem co czujesz. Masz mi za złe, że zostawiłem ciebie i Gemmi, że zostawiłem waszą mamę, ale uwierz mi, że wtedy myślałem, że robię dobrze.
H: A teraz co myślisz?- powiedziałem już opanowany.
D: Że to największy błąd w moim życiu. Powinienem był zawalczyć o was wszystkich, a zamiast tego dałem za wygraną, bo tak było łatwiej.
H: Trochę późno się zorientowałeś.
D: Lepiej późno niż wcale. Wiem, że masz gdzieś to co mam na swoje usprawiedliwienie, ale chcę cie jedynie prosić, żebyś nie popełniał moich błędów. Przynajmniej tak mogę ci się przydać. Nie chcesz przecież skończyć jako podstarzały rozwodnik z wyrzutami sumienia.
H: Nigdy nie zostawię (T.I) i naszego dziecka. Stworzymy normalną rodzinę i będziemy szczęśliwy.
D: Nie wątpię i życzę ci tego z całego serca. Nie liczę też, że będę twoim ukochanym ojcem, ale może moglibyśmy znów sie spotykać?
H: Jeśli będę miał czas to czemu nie?- odparłem i przytuliłem ojca. Czyżby wszystko zaczyna sie układać znów będziemy normalną rodziną..?
Nowy rozdział ;)
Dowiedzieliście sie jedynie kilku faktów o Harrym ;p
Jak dla mnie nic specjalnego..
Jednak stwierdziłam, ze wypadałoby poinformować rodziców Styles'a xd
Według mnie najlepsza jest pierwsza perspektywa Harrego ;D
Ale czy rozdział mi wyszedł mam nadzieję, ze dowiem sie od was ;3
Obiecuję, że następny rozdział będzie o niebo lepszy, a do tego będzie w nim coś co bez wątpienia was zaskoczy ;D
Ciekawi mnie czy macie może jakieś pomysły co to będzie? ;p
I teraz wielka prośba ;)
Jeśli byście mogli to niech każdy, kto przeczyta ten rozdział zostawi nawet krótki komentarz ;>
Chcę zobaczyć ile osób to czyta xdd
Na koniec chcę podziękować za tak dużą liczbę komentarzy pod poprzednim postem <333
Pozdrawiam Mell ;*
P.S. Zdjęcie Harrego jest afkjslksjdiojhcn *-*
Rozdział jest fajny ^^
OdpowiedzUsuńPerspektywa Harry'ego też mienie najbardziej podoba :)
Nie wiem może dowiedzą się o płci dziecka? :p
To może być całkiem prawdopodobne :*
Czekam na kolejny ^^
Całuje :*
Olcia Styles
Dziękuję ;*
UsuńMoże się dowiedzą ;D hahahahha
A ja się jaram. Najlepsze, że nie wiem czym xd
OdpowiedzUsuńTak, płeć dziecka byłaby bardzo wskazana :*
Czy to dziwne, że mi się podoba wszystko??
Niestety Harry na zdjęciu ma dziwny nos xd
Ej, powinnam się trochę ogarnąć!
Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
http://mential-stories-from-me.blogspot.com/?m=1
To śmieszne xd
UsuńAle pozytywnie ;p
C'nie, ze z tą płcią wszystko jasne ;D
Co tam z tym nosem na zdj..
I tak j4est świetne *_*
Nie musisz się ogarniać, xdd
Lubię pozytywnie zakręconych ;*
Nie chcę się ogarniać xd
UsuńCi którzy powinni mnie kochać, kochają mnie taką jaką jestem xd ale trochę głupio czytać taki chaotyczny komentarz :)
To jaka płeć dziecka?? Może unicorn?
I dobrz bądź sobą xdd
UsuńA takie komentarze są zabawne. ;)
A co do płci to nic nie powiem ;p
Ugh. Chciałam wiedzieć ;c
UsuńBawią cię moje komentarze?? Bo mnie bawi iloraz mojej inteligencji.
Tak, ale w dobrym znaczeniu słowa bawią ;D
UsuńTak, tak wiem. Ej, ją wcale nie pomyślałam, że to mogłoby nie być jego dziecko ;3 to jest jego dziecko, right??
UsuńTo będziesz mieć zagadkę Kochana, bo nie mogę powiedzieć ;p hahahahah
UsuńEj, bo mam wrażenie, że nie chcesz mi powiedzieć dlatego, że to nie jego dziecko!
Usuń*piszę a powinnam się uczyć niemca i fizyki, ale sa rzeczy ważne i ważniejsze, a czyjeś dziecko jest ważniejsze*
Nie powiem Kocie ;*
UsuńTwoje dziecko jest ważniejsze <333 hahhahaha
Ugh. To dodaj szybko nowy rozdział ;3
UsuńDodam go..
UsuńW sumie sama jeszcze nie wiem kiedy ;p
Zrobisz to jak najszybciej, bo jak nie to do ciebie wpadnę i sobie porozmawiamy >.<
UsuńCiekawe jak mnie znajdziesz? ;p
UsuńNie takie rzeczy się już robiło xd
UsuńAle spoko zacznę szukać dopiero od poniedziałku bo wtedy bd miala wolne :*
Tak wiec..
Usuń"Szukaj mnie
Cierpliwie dzień po dniu
Staraj się podążać moim śladem
Szukaj mnie
Bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę." ~by Kogel-mogel ;D hahahhaha
Hahahahahahahahaha :p
UsuńNo fajnie. Nie znam tego xd
I nie wiem czy mogę ci pomóc, ale ok
Spoko xdd jakoś damy radę ;p
Usuń"Oby tylko to dziecko było tak mądre jak (T.I), bo jeśli wda sie w ciebie Harry to ma przejabane."
OdpowiedzUsuńRozwala mnie ten tekst!
Jest super!
Po przeczytaniu poprzedniego zastanawiałam się co słychać u rodziców Hazzy, a tu taka niespodzianka!
Flo.
Liczyłam, ze was to rozśmieszy ;p
UsuńAle trafiłam z tym spotkaniem z rodziną Styles'ów ;D
nsdjsjdnsjkdsidjsdjdjdjjasowoeskxasaosk *______________________*
OdpowiedzUsuńZdjęcie Hazzy. O kurwa. Zgon. Doszła. Chryste Panie... <3
Rozdział ogółem fajny i ciekawy
Wreszcie poznaliśmy rodziców Hazzy i tworzy się normalna rodzina
Wiesz... Trochę mnie przeraża zachowanie TI bo o wszystko się wkurza. I zaczyna wymiotować i wgl... :/ Martwię się
Ale i tak najlepsze było jak TI piekła ciasto i Lou: "Ls: Nasz rozwój zatrzymał sie na etapie podstawówki.- powiedział zaspany wchodząc do kuchni."
Nie wiem czemu, ale to mój ulubiony fragment :)
I nie wiem co będzie w następnym rozdziale... Może okaże się, że to nie dziecko Hazzy? :O
Czekam na nn!! :*
♥
Coś często dochodzisz xdd hahahahaha
UsuńCo to (T.I) to raczej tylko hormony ;p
Też lubię ten moment xdd
Ale czyż słowa Louis nie są prawdą? ;D
A co do nexta to w złym kierunku kombinujesz, ale "pójdzie" o dziecko ;)
Ogólnie rozdzial starsznie nudny. xd
OdpowiedzUsuńJak dla mnie najlepszy tekst to 'bo przecież zaszłam w ciążę robiąc sobie palcówkę', dobry pocisk nie jest zły. ;p
Czekam na nexta, mam nadzieje, ze bedzie jak najszybciej. xd
Pozdrawiam.
Tak mnie też podoba się ten tekst xdd hahhahaha
UsuńZapomnialam. xd miłego rzygania, skarbie. ;*
UsuńDzieki ;*
UsuńMiło, ze pamiętasz <3
Fajnie się czyta, ale nie zawojował mną jakoś bardzo... Myślę, że powinnaś pisać więcej opisów. Wtedy będzie idealne! :)
OdpowiedzUsuńFajnie że napisałaś coś o rodzicach Hazzy.
Brakowało mi tego.
Czekam na kolejny :)
Mojego serca tez nie podbił wiec luz xdd
UsuńStaram się pisać więcej opisów, ale naprawdę ni zawsze one pasuję ;p
A wg to dziękuję ;*
Rozdział fajny :* czekamy na następny ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
Usuń