Dla jasności mama Harrego na tym blogu jest sama.
*Ty*
Minął kolejny tydzień. Harry od incydentu z Kylem unikał cie, a wasz kontakt ograniczał się do koniecznych gestów. Była 18.00, dziś nie miałaś wykładów. Właśnie weszłaś do sypialni, a gdy Harry to zobaczył od razu udał się do drzwi.
(T.I): Po co to robisz?- zapytałaś, a on nie raczył odpowiedzieć. Tym razem miarka się przebrałam. Nie czekając dłużej wyszłaś za nim na korytarz i krzyknęłaś.
(T.I): Styles! Porozmawiasz ze mną do cholery?!- on odwrócił się i rzekł.
H: Jesteś pewna, że mamy o czym?
(T.I): Tak. Powiedz w końcu o co ci chodzi?
H: Może o to, że broniłaś tego dupka?
(T.I): A co miałam zrobić? Pozwolić, żebyś go pobił? Przecież on po prostu zmienił kierunek studiów… TO NIC TAKIEGO! H: Jak dla mnie to wielka zmiana! Mówiłem ci to już! Nie dość, że jeździsz z nim tym pieprzonym motorem i go obściskujesz, to teraz on cały czas będzie z tobą!
(T.I): To mój przyjaciel. H: To szkoda, że nie widzisz jak na ciebie patrzy. Wkurwia mnie, gdy gapi się na twój tyłek, a tobie to nie przeszkadza! Jestem pewny, że z chęcią, by cię wyruchał.
(T.I): Wyruchać to ty możesz słonia! A ze mną ewentualnie można uprawiać seks, więc dobrze ci radzę zastanów się co mówisz! H: Czyli gdyby uprawiał z tobą seks nie miała byś nic przeciwko?!
(T.I): Harry przeginasz!
H: No odpowiedz!
(T.I): Wal się!
H: I super! Ale powiem ci jeszcze jedno. Ty nie umiałabyś mu odmówić!- w tym momencie puściły ci nerwy i pierwszy raz w życiu go uderzyłaś.
Harry wyraźnie się tego nie spodziewał, bo nie zdążył zablokować twojej ręki. Aktualnie stał przed tobą i pocierał zaczerwienione miejsce na twarzy. Ty nie miałaś siły dłużej powstrzymywać łez. Twój chłopak przed chwilą powiedział ci, że ma cię za dziwkę. Nie patrzyłaś już na niego tylko weszłaś do sypialni. Nie miałaś już siły, ani ochoty się z nim kłócić. Cały czas płącząc weszłaś pod prysznic. Zdjęłaś ubrania i odkręciłaś zimną wodę. Stałaś pod lodowatym strumieniem cały czas szlochając. Myślałaś o tym co powiedział ci Harry. Bolało cię, że ciągle się kłócicie. Przecież mogliście się jakoś dodać, ale problem tkwił w tym, że żadne z was nie chciało odpuścić i miało do drugiego o coś żal. Cała sytuacja przerażał cię coraz bardziej, a zwłaszcza twoja bezsilność. Byłaś słaba i bezbronna, a przecież obiecałaś sobie, że już nigdy taka nie będziesz. Obiecałaś sobie, że już nigdy nie pozwolisz, żeby emocje związane z kimkolwiek przejęły nad tobą kontrolę. A jednak. Stało się. Byłaś bezgranicznie i bezkompromisowo zakochana w Harrym. Uczucie to i poczucie winy kontrolowały cię całkowicie. W końcu usiadłaś w brodziku, podciągnęłaś kolana do brody i po prostu płakałaś. W tej chwili nic nie miało dla ciebie znaczenia. Kompletnie nic. Po około 15 minutach byłaś całkowicie wychłodzona. Na całym ciele miałaś gęsia skórkę, a twoje zęby nieustannie szczękały. Mimo to nadal nie ruszyłaś się z miejsca, co jakiś czas tylko potarłaś rękoma o najbardziej wychłodzone miejsce.
*Eleanor*
Jakieś 20 minut temu wróciłam z chłopakami z kręgielni. Teraz siedziałam z nimi w salonie i oglądaliśmy jakiś film akcji, który nie bardzo mnie obchodził. Po chwili zapytałam
E: Gdzie jest (T.I)?
Ls: Nie wiem pewnie jest z Harrym.
N: Nie. Hazz gdzieś wyszedł.
Ls: To pewnie jest u siebie.- uśmiechną się, a ja wstałam i skierowałam się na górę. Później zapukałam i ostrożnie uchyliłam drzwi od ich sypialni. Otworzyłam je szerzej i rozejrzałam się. Nie było jej, ale za to zobaczyłam, że w łazience jest włączone światło. Podeszłam do drzwi łazienkowych i zapytałam.
E: (T.I) długo jeszcze?- nie odpowiedziała. Pomyślałam, że nie słyszy, bo leci woda.
E: (T.I)!- krzyknęłam kilka razy, a ona nadal nie odpowiadała. Teraz to zaczynałam się martwić. Uderzyłam jeszcze kilka razy pięścią w drzwi, ale i to nic nie dało. Nie czekając dłużej zawołałam chłopaków. Zjawili się dość szybko.
Z: Co jest?
E: (T.I) jest w łazience i nie odpowiada.
Ls: Słońce daj spokój. Może nie słyszy. Na pewno zaraz wyjdzie.
E: Louis ja czuję, że coś się stało.
Li: Dramatyzujesz.-powiedziała, a wszyscy zaczęli się śmiać. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom po prostu mnie wyśmiali.
E: Nie chcecie pomóc to nie. Sama jakoś otworzę te drzwi.
Ls: Kotek, uspokój się.
E: A ty się zamknij się!- nagle usłyszeliśmy uderzenie i wszyscy rzuciliśmy się do drzwi łazienki.
E: (T.I)!
Z: O kurwa! Trzeba coś zrobić.
N: Otwórzmy drzwi. Li: Nie da się są na kluczyk.
Ls: Wejdźmy oknem.
Li: Pogięło cie? Niby jak. Nawet drabiny nie mamy.- sprzeczali się, gdy nagle do pokoju wbiegł Zayn i rozbił okienko w drzwiach pogrzebaczem od kominka. Później chłopcy podsadzili go, a on przewiesił się przez niewielki otwór i otworzył drzwi od wewnątrz. Później jako pierwsza wbiegłam do łazienki, a oni za mną. Zobaczyliśmy nagą dziewczynę opartą o szklaną powlokę kabiny. Szybko zakręciłam wodę, a Liam podał mi ręcznik, którym przykryłam (T.I), żeby nie była całkiem naga. Później sprawdziłam jej puls. Na szczęście był stabilny. Następnie Niall wziął ją na ręce i przeniesł do sypialni. Ja kazałam Louisowi poszukać koców, a Zaynowi zrobić gorącą herbatę. Sama ubrałam dziewczynę i przykryłam kołdrą. Nie całe 10 minut później brunetka obudziła się. Przetarła oczy i zdziwiona patrzyła na nas wszystko siedzących wkoło niej.
E: Jak dobrze, że się obudziłaś. A teraz wypij to.- rzekłam i podałam jej gorący napój.
(T.I): Co się stało?
Li: Chyba zemdlałaś pod prysznicem.- odpowiedział chłopak, a ona zamyśliła się na chwile i pokiwała głową na tak. Później zostałam z nią, a następnie brunetka zasnęła.
*Ty*
Obudziłaś sie około 01.00, ale Harrego nie było w pokoju. Zwlokłaś sie z łóżka i poszłaś do kuchni, żeby sie napić. W domu wszyscy już spali. Zajrzalaś do salonu tam też nie było Harolda. Nie wrócił na noc?- to dziwne pomyślałaś. Nalałaś sobie wody do szklanki i wróciłaś na górę. Usiadłaś na łożku i sprawdziłaś czy Hazz nie zostawił ci żadnej widomości gdzie sie wybiera. Niestety nic nie znalałaś. Postanowiłaś do niego zadzwonić. Nie odebrał. Wyłałaś SMS, na który nie odpisła. Nie wiedziałaś co sie dzieje. Jeśli coś mu sie stało? Jeśli miał jakiś wypadek? Takie właśnie mrożace krew w żyłach pytania nasuwały ci sie na myśl. Przecież jeszcze kilka dni temu wszystko było dobrze. Byliście u jego mamy i miło spędzaliście czas.
Była 8.00, a Hazz juz cie obudził. Na początku miałaś ochotę go zabić, ale po chwili powiedział.
H: Słońce nie wkurzaj się. Przecież mieliśmy jechać do Holmes Chapel.- po tych słowach ty bez jakichkolwiek prostestów wstałaś z łóżka i zaczęłaś szukać odpowiednich ubrań.
(T.I): O której wyjeżdżamy?
H: Z godzinę.- wzdychnęłaś tylko i poszłaś do łazienki wykąpać sie. Wyszedłszy spod prysznica założyłaś bieliznę, a nastepnie wysuszyłaś i ułożyłas włosy. Później zrobiłaś delikatny makijaż i ubrałaś sie w to. Gdy byłaś gotowa zeszłaś na dół i jak sie później dowiedziałaś Harry czekał już w samochodzie. Nie zwlekając dłużej wyszłaś na dwór, a potem wsiadłaś do samochodu.
H: Już myślałem, że nigdy nie przyjdziesz.
(T.I): Hazz daj spokój, przecież szykowałm sie tylko 58 minut. Tak właściwe mam jeszcze 2 minuty, więc nie rób dramatów.
H: Dlaczego na moje 5 słow ty masz 15?- zapytał odpalając samochód.
(T.I): Bo jestem kobietą Skarbie i zapamiętaj, że zawsze mam racje.- powiedziałaś i cmoknęłaś chłopaka w policzek. On zaśmiał sie tylko i wyjechał na główną drogę. W podróży gadaliście, śmialiście sie, śpiewaliści piosenki razem z radiem, choć tobie to ostatnie nie wychodziło najlepiej. Z czasem jednak dałaś sobie spokój ze śpiewaniem, bo wiedziałaś, że Harry nie może już tego słuchać. Po około dwóch i pół godzinach i jednym postoju dojechaliście do Holmes Chapel. Nagle twój umysł przepełniły myśli o tym, że pani Styles może cie nie polubić i co by było wtedy? Wtem z zamyślenia wyrwał cie głos.
H: Dojechaliśmy już.- skinęłaś tylko głową i wysiadłaś z samochodu. Hazz splótł wasze dłonie i powędrowaliście do drzwi. Nie zdążyliście zapukać, a otworzyła wam farbowana brunetka mniej wiecej twojego wrostu, za pewne siostra Harrego.
G: Harry!- krzyknęła i rzuciła sie na szyję twojego chłopaka. Sekundę później przytuliła ciebie.
(T.I): Jestem (T.I).- powiedziałaś, gdy brunetka odsunęła sie od ciebie.
G: Gemma. Curl dużo nam o tobie opowiadał.
(T.I): To dobrze. Chyba.. Znaczy zależy co Harry ci powiedział.
G: Spokojnie mówił same dobre rzeczy. Na przykład, że jesteś śliczna, mądra, dobra w łóżku.- powiedziała jak gdyby nigdy nic, a ty zaczerwieniłaś sie.
(T.I): Harry!
H: No co? To prawda.- powiedział, a ty spiorunowałaś go wzrokiem.
M: Koniec tych pogaduszek. Chodźcie do środka, bo jest dziś chłodno.- powiedziała pani Styles wychylając sie chyba z kuchni. Wszyscy posłusznie weszli do domu, a tam zdjęliście płaszcze i buty, po czym udaliście sie do kuchni.
H: Cześć mamo.- powiedział i przytulił brunetkę.
H: A to jest (T.I).
(T.I): Miło panią poznać.- przywitałaś sie grzecznie i podałaś ręke pani Styles lecz nim sie obejrzałaś byłaś zamknięta w jej uścisku.
M: Mów mi mamo. Harry mówił, że jesteś śliczna, ale..- przerwała i uderzyła zielonookiego ścierką.
H: Ał.
M: Ile razy mówiłam ci, że nie podjada sie z garnka?
H: Tylko spróbowałem.- mama chłopaka tylko westchnęła, a potem dodała.
M: Na czym to ja skończyłam..? A tak. Harry mówił, że jesteś śliczna, ale nie że aż tak bardzo.
(T.I): Dziękuje to miłe.
M: Nie ma za co.- uśmiechęła się po czym odwróciła sie w stronę garnka.
G: Kawę?
H: Tak.
G: Nie ciebie pytam, a po za tym wiesz gdzie są szkalnki. Sam sobie możesz zrobić.
H: Czuję sie dyskryminowany..
G: Tak, tak. Biedny malutki Curl
H: Pączuś.
G: Maminsynek.- śmiałaś sie z ich kłótni, a wtem wkroczyła pani Styles.
M: Zachuwujecie sie jak pieciolatki. Koniec tego. Lepiej idźcie do sklep, bo potrzebana mi marchewka do potrawki z kurczaka.
G&H: Tak mamo.- powiedzieli chórem i wyszli z kuchni. Ty zostałaś sama z mamą twojego chłopaka i szczerze mówiąc czułaś sie niepewnie.
M: To napijesz sie czegoś?
(T.I): Nie chcę robić problemu.
M: To żaden problem. A przy herbacie bedzie mam się lepiej rozmawiało.- powiedziała po czym wstawiła wodę na herbatę.
M: Dobrze, że wreszcie sie spotkałyśmy.
(T.I): Też tak myśle.
M: (T.I) czym sie zajmujesz?
(T.I): Będę studiować prawo.
M: To chyba jednen z najtrudniejszych kierunków?- zapytała zalewając herbatę wrzątkiem.
(T.I): Nie. Jakoś sobie radzę.
M: A pracujesz gdzieś?
(T.I): W małej knajpce.
M: Myhymm.. A jeśli mogę spytać. Dużo zarabiasz?
(T.I): Około 1200 £. Wie pani z pieniędzmi Harrego nie można tego porównywać, ale starcza mi na wydatki i dokładam sie chłopcom do rachunków.- mówiłaś bawiąc sie swoimi palcami.
M: Kochanie, ale mi nie o to chodziło. W żadnym wypadku nie chciłam cie urazić. Po prostu zawsze uważałam, że kobieta powinna być niezależna i powinnam mieć swoje pieniądze. Szczerze mówiąc popieram cie, a co Harry na to? Zawsze twierdził, że jego żona nie będzie pracować.
(T.I): Na początku nie podobał mu sie ten pomysł, ale teraz sie przyzwyczaił. A właściwie to nie jestem jego żoną, więc nie może zabronić mi pracować.
M: Naprawdę sie zgodził? Wiesz kochanie on jest dość zaborczy i często stawia na swoim.
(T.I): Ja też potrafię dopiąc swego. Mam swoje sposoby, wie pani o co mi chodzi.- powiedziałaś i zaśmiałyście sie.
M: Skłamałabym mówiac, że nie wiem. A jak wam sie układa? Gdy pytam Harrego on zbywa mnie lakonicznymi odpowiedziami.
(T.I): Jest dobrze. Kłócimy się jak to bywa w związkach, ale sie godzimy.- powiedziałaś nieco rozluźniając sie.
M: Jaki Harry jest dla ciebie?
(T.I): Jest wspaniały. Taki czuły, słodki i opiekuńczy. Wiem, że mogę na nim polegać. Przy nim jestem bezpieczna. Dobrze wychowała pani syna.- powiedziałaś i spojrzałaś na panią Styles, a w jej oczach ujrzałaś dumę.
H: Co ja słyszę? Jestem, aż taki wspaniały?- powiedział i cmoknął cie w usta.
G: Nie bądź z siebie taki dumny. Co innego miała powiedzieć teściowej.- zaśmiała sie brunetka wchodząc do kuchni.
H: Przestań Pączusiu przecież wiem, że mnie kochasz.
M: Dzieciaki nakryjcie do stołu.
H: Mamo jesteśmy dorośli.
M: Dla mnie zawsze bedziesz dzieckiem Haroldzie.- powiedziała kobieta, a wy poszliście nakryć do stołu. Pół godziny później obiad był gotowy i gdy mieliście zasiadać przy stole ktoś zadzwonił do drzwi. Hazz poszedł otworzyć, a wrócił z blondynem wzrostu Harrego o niebieskich oczach. Był to chłopak Gemmy czego domyśliłaś sie po ich czułum powitaniu.
T: Tom.
(T.I): (T.I).- przywitaliście sie i zasiedliście do obiadu. Posiłek mijał wam w przyjemnej atmosferze. Jak sie okazało opróźniliscie dwa wina. Po obiedzie ty i Gemma zmywałyscie naczynia, a pani Styles i chłopcy siedzieli w salonie. Dochodziła 17.00, gdy skończyłyście zmywać. Następnie wróciłyście do salonu.
G: Chodźmy sie przejść. Pokaże wam parę fajnych miejsc.
H: Ty nie znasz tu fajnych miejsc. Ja je wam pokażę.- powiedzialłchłopak i kilka minut później byliście juz poza domem. Szliście główną ulicą Holmes Chapel, która była zupełnie pusta. Po około 30 minutach doszliście na skaraj lasu.
(T.I): Serio chcecie iść do lasu? Nie mogliście mi powiedzieć, ebym nie zakładała butów na obcasach.
H: Nie martw sie Skarbie, będę cie niósł, ale nie za darmo.
Chcę buziaka.- powiedział, a ty nie czekając wpiłaś sie w jego usta. Pocałunek był długi i namiętny, a gdy oderwaliscie sie od siebie łapczywie zaczerpneliście powietrza. Następnie Hazz wziął cie na ramiona i ruszliście w stronę lasu. Kilka minut później dotarliście do domku na drzewie.
G: A oto tęczowy zamek.- powiedziała dumna.
H: Raczej średniowieczna forteca.- odrzekła z wyrzutem.
(T.I): Ale na nim są namalowane tęcze.
H: Gemma i jej koleżanki zawsze psuły mi zabawę. To była warowania, ale ona przerobiły to na to kolorowe coś.- odparł z pogardą.
G: Sam oddłaeś nam ten domek po tym jak spadajac z niego zawiesiłeś sie na gałęzi, a potem wszyscy zobaczyli twoje majtki w misie.
H: To były teletubisie..
T: Można tam wejść?
H: Chyba tak. Ciekawe czy ktoś tu jeszcze przychodzi. Kiedyś tu sie wszyscy spotykali.
T: Teraz rozumiem czemu przestałeś tu przychodzić po tym incydencie.- zaśmieliście sie, a Hazz wdrapał sie na drzewo. Następnie wszyscy poszliście w jego ślady. Szczerze mówiąc domek był w całkiem niezłym stanie.
T: To musiało być czadowe miejsce za czasów swojej świetności.
G: I było. Tu pierwszy raz całował sie nasz Loczek.
(T.I): Była ładniejsza ode mnie?
G: Najładniejsza w szkole. Hazz zawsze wybierał ślicznotki.
H: Chyba nie będziesz zazdrosna?
(T.I): Będę. Skocze z domku z żalu.- powiedziałaś i stanęłaś na drewnianej barierce.
H: Oszalałaś?
(T.I): Pa Hazz.- powiedziałaś i skoczyłaś do tyłu. Wlądowałaś na balonie poniżej i usłyszałaś krzyk chłopaka, a także śmiech Temmy. Później weszłaś z powrotem do domuku i zaszłaś Hazzę od tyłu.
(T.I): Myślałeś, że serio skoczę z pięciu metrów? H: Przecież ty byłas tam? Jak tu?- plątał sie w zdaniach zdezorietowany.
(T.I): Dwa metry niżej jest balkon.
H: Kiedys nie było tego balkonu. Jak mogłaś mnie tak nastraszyć?
(T.I): Mogłam.- powiedziałaś i pocaowałaś chłopka równie namiętnie co poprzednio. Nastepnie zeszliście na dół i wyszliście z lasu.
(T.I): Zimno mi. Wracamy?
G: Wy idźcie, a my jeszcze pospacerujemy.- przytaknęliscie i 15 minut później wróciliscie do domu, gdzie mama szykował kolację. Ty umyłaś ręcę i postanowiłaś pomóc pani Styles, Hazz natomiast przygladał sie temu co robicie. Około 19.00 wszystko było gotowe i zasiedliście do kolacji. Ty siedziałaś obok Harrego, naprzeciwko was Gemma i Tom, a na środku pani Styles. Wszyscy z wyjatkiem Hazzy pochłonięci byli rozmową. Harry zaś jeździł ci ręką po udzie, gdy nagle wsadził ją pod twoją spódniczkę. Ty wzrygnęłaś sie i złapałaś chłopaka za ręke. Na chwilę dał ci spokój, a ty starałaś sie odpowiedzieć na pytanie pani Styles.
(T.I): W sumie to nie myśleliśmy jeszcze u kogo spędzimy święta. Harry, a ty co myślisz?- powiedziałaś chcąc odciagnąć go od twojej spódniczki. H: Emm.. Zgadzam sie z (T.I). Wiesz mamo jestem zmęczony. Pójdziemy sie już położyć.
M: Harry nie ma mowy. Po pierwsze nie zjadłeś jeszcze, a po drugie dajże się mi tobą nacieszyć. Tak dawno cie nie widziałam.
H: Mamo..
(T.I): Twoja mama ma rację. Porozmawiaj z nią, a ja pomogę Gemmie sprzątać.- powiedziałaś i wstałaś zbierajac talerze. Weszłaś do kuchni, a za tobą brunetka.
G: Sprytna zagrywa.
(T.I): Słucham?- zapytałaś zdziwiona.
G: Widziałam, co robił Harry. Jest nieźle napalony. Wieczorem nie da ci spokoju za to, że kazałaś zostać mu z mamą.
(T.I): Nie będziemy tego robić i to jak wszyscy są w domu.
G: Spokojnie moja mama ma twrady sen, a ja i Tom będziemy zajęci.
(T.I): Gemma..- powiedziałaś płonąc rumieńcem. Nie całe 10 minut później wszystko było posprzatana, a ty poszłas do Hazzy na górę.
H: Już myślałem, że nie przyjdziesz.- powiedział i zaczął całowac cię po szyji.
(T.I): A to ciekawe.
H: I to bardzo.- odparł podwijając ci bluzkę.
(T.I): Hazz przestań. Nie będzimy tego robić w domu u twojej mamy.
H: Dlaczego nie?- zapytał obracając się twarzą do siebie.
(T.I): Bo ja nie potrafie być cicho, a nie chcę, żeby teściowa miała o mnie złe zdanie.- powiedziałaś i cmoknęłaś Hazzę w usta.
H: Teściowa? Interesujące.
(T.I): Bardzo.- powiedziedziałaś, a Harry zatopił sie w twoich ustach. Kilka minut później leżeliście w łóżku wtuleni w siebie.
Piękne wspomnienia. A teraz? Kłócicie sie co dzień i nawet nie wiesz, gdzie jest Harry. Oby tylko nic mu sie nie stało pomyślałaś.
Przepraszam, że tak dawno nic nie dodawałam, ale po prostu nie miałam czasu :/
Rozdział jest dość długi, więc myślę, że wynagrodzi wam to moją zwłokę ;)
Ciekawa jestem co myślicie?
Mnie osobiście ten rozdział sie nie podoba, bo mało sie w nim dzieje :c
Ogólnie jest nudny.. Na szczęście już niedługo rozkręci sie prawdziwa akcaj ;D
Dziekuję za komentarze pod poprzednim postem ;*
To chyba na tyle ;p
Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńTa kłótnia :/
Nie mogą w spokoju o tym pogadać ? XD
Te wspomnienia :D
Harry jaki napalony ;)
Przecież rozdzial jest fajny czemu Ci się nie podoba? :o
Czekam na kolejny ^^
Całuje :*
Olcia Styles
Spokojnie przy charakterze (T.I) i przy charakterze Harrego? xd hahah
UsuńDobre sobie..
Wspomnienia akurat są fajne ;)
A rozdział nie podoba mi się, bo nie wnosi nic nowego :/
Niech oni się jakoś pogodzą :)
OdpowiedzUsuńNiech pójdą w ruch tlerze, dzbanki, wałki do ciasta i inne, ale niech się pogodzą xD
Rozdział genialny ! <3
Czekam na nn :D
Mwahh ♥
Ciekawy pomysł xd
UsuńNo trzeba przyznać, że rozdział jest długi :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale Gemma mnie rozwala.xd Śmiać mi się chce z jej niektórych wypowiedzi. :P
Ahh.. I te kłótnie. :/
Akcja pod stołem mi się spodobała i jeszcze ta w łazience. xD
Do następnego ;*
Cóż..
UsuńTeksty Gemmy były inspirowane niektórymi moimi wypowiedziami wziętymi z życia, więc wiesz xd hahahahahah
Ogólnie ten rozdział podoba mi się, bo comenty Gemmy i akcja pod stoła, aczkolwiek szału nie ma dupy nie urywa ;D
A ja myślałam, że będzie seks. xd
OdpowiedzUsuńLubię, a wręcz kocham czytać retrospekcję *.*
Więc kocham ten rozdział.
Nie mów że nudny. Dzieje się w nim w chuj dużo xd
TI poznała rodzinę Hazzy i poznaliśmy Harry'ego od tej strony baaardzo napalonej :33
Szkoda że to przeszłość. Błagam, napisz jakiś happy rozdział bo aż mi się płakać chce jak czytam te kłótnie ;____;
Czekam na nn <333
♥
Seks u rodziców chłopka i to przy pierwszym spotkaniu no genialny pomysł xd hahahahah
UsuńWiem, że kochasz retrospekcje i między innymi dlatego ona tu jest ;*
Czy ty się dobrze czujesz? O_o
Bo wiesz pierwszy raz w życiu nie chcesz dramatu.. ;p
Ale dlaczego Ci się chce płakać? :/
No a nie genialny? Ja mam zawsze cudooowne pomysły <3
UsuńRetrospekcje są cudne!! :D
Nie chcę dramatuuuu!! Ja chcę coś happy!!!
Nwm. Bo mam dobry humor i tyle :)
♥
Nie. Nie genialny ;p
UsuńChoć wiem, ze ty tak zrobisz ;*
Kim jesteś i co zrobiłeś z dawną Elizabeth? xd hahahah
Szczerze?
OdpowiedzUsuńSpieprzyłaś ten rozdział.
Ale to
TYLKO
moje zdanie i wiem że jedno złe jest na 1000000 dobrych, a jednocześnie przepraszam, że aż tak to skrytykowałam.
Mam nadzieję, że ten rozdział (w sensie następny) będzie lepszy
Jeszcze raz przepraszam, że aż tak skrytykowałam
Bloom Styles ;3
Spoko, też tak uważam xd
UsuńAle co właściwe jest w nim złe według ciebie? ;)
Mmm świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuń