*Ty*
Następnego dnia Harry nadal cię unikał. Baa.. Właściwie nawet nie wrócił na noc. Gdy wszedł do sypialni i zobaczył ciebie od razu się wycofał. Nie zamierzałaś jednak tak tego zostawiać i wybiegłaś za nim na korytarz.
(T.I): Styles!- on odwrócił się- I co teraz będziesz mnie tak olewał? Przestaniemy rozmawiać, będziemy udawali, że nie istniejemy?!
H: Kochasz go?! Tylko szczerze. Dość zwodzenia i mówienia, że to tylko przyjaźń.
(T.I): Tak, ale jestem z tobą i nic tego nie zmieni.
H: Idź w cholerę!
(T.I): Coś ty powiedział?! Chciałeś, żebym była szczera, żebym powiedziała ci prawdę i teraz za tę prawdę dostanę opieprz?!
H: A co mam ci podziękować?! Może jeszcze powiedzieć, że to nic takiego!
(T.I): Nie, ale nie możesz zrozumieć, że on pomógł mi gdy nikogo innego nie miałam. Zawsze będę go za to kochać. Ja nie potrafię tego zmienić.
H: Wiesz co?! Idź do niego, a mnie zostaw w spokoju.
(T.I): O nie. Tym razem mnie nie spławisz. Powiedz mi jasno, chcesz się rozstać?
H: Nie. Ale nie potrafię znieść myśli, że on jest ważniejszy i do póki nie przemyślisz, co się dla ciebie liczy, to nie mamy o czym rozmawiać.
(T.I): Nie Harry. Ja wiem, że dla mnie liczysz się ty, a jeśli nie potrafisz zaakceptować mojej przyjaźni z Kyle to nie powinniśmy być razem. Kocham cię, ale daję ci wybór. Wiesz co zrobić, a teraz wybacz spiesz się do pracy.- odparłaś i wyszłaś z domu.
*Harry*
Po prostu wyszła. Wiedziałem ile bólu sprawiają jej nasze kłótnie. Z resztą mi też nie było łatwo. Puszczają mi nerwy, ale nie chcę jej stracić. Myślałem, tak jeszcze chwilę, gdy nagle z zamyślenie wyrwał mnie Lou.
Ls: Stary musimy pogadać. Gdzie ty byłeś wczoraj?
H: W sumie nie wiem. Chodziłem po mieście. Musiałem pomyśleć.
Ls: Ty chyba nawet nie ogarniasz co się wczoraj stało..?
H: A co miało się stać?
Ls: (T.I) straciła przytomność i…- opowiedział mi co sie stało. Na końcu podsumował.
Ls: Harry, ja nie wiem co wczoraj między wami zaszło, ale El twierdzi, że (T.I) zasłabła z wyziębienie. To nie mógł być zwykły zawrót głowy czy coś. (T.I) co najmniej z pół godziny musiała siedzieć pod zimną wodą. A to raczej nie przypadek. To co się dzieje wyniszcza was oboje. Wy musicie coś z tym zrobić. Tym razem nic się nie stało, a kto wie czy historia się nie powtórzy.- słuchałem z przerażeniem tego co mówił Louis. Czy to naprawdę możliwe? Czy (T.I) znów chciała ze sobą skończyć? I to przeze mnie. Nie odzywałem się dłuższą chwilę, aż w końcu wydusiłem.
H: To moja wina. Mój Boże.. To moja wina. Ja.. Ja nie wiem co bym zrobił gdyby (T.I) cosś się stało..- moje oczy zaczęły robić się mokre na samą myśl jej śmierci- Ja nie umiałbym żyć bez niej..- mówiłem cicho łkając. Lou bez zastanowienia przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
Ls: Młody wszystko będzie dobrze. Tylko porozmawiaj z nią.- na te słowa oderwałem się od bruneta i powiedziałem.
H: Ona dała mi wybór. Albo jej przyjaźń z Kylem, albo z nami koniec. I najgorsze jest, że ja nadal nie wiem co wybrać.
Ls: Jesteś totalnym kretynem! Kobieta, którą kochasz chce się z miłości do ciebie zabić, a ty nie wiesz czy zaakceptować jej przyjaźń! Nie rozumiem cie! Jakie ty masz jeszcze wątpliwości idioto?!
H: A gdyby Eleanor kochała jakiegoś dupka, też by ci to nie przeszkadzało?!
Ls: Jeśli bym jej ufał to nie.
H: Ona powiedziała, że on jest jej podporą, a ja? Co ze mną?
Ls: Właśnie Hazz ty tego nie rozumiesz. Ona ma w nim podporę, bo zawsze jest z nią i akceptuje ją w pełni, a ty tego nie potrafisz. Więc dobrze ci radzę przemyśl wszystko i nie spieprz tego.- powiedział i poszedł do siebie. Ja do 12.00 myślałem co mam zrobić i przyniosło to całkiem niezłe efekty. Później pojechaliśmy do studia i wróciliśmy po 22.00. Wszedłszy do sypialni zastałem (T.I) śpiącą z książką. Odłożyłem lekturę na szafkę nocną, a dziewczynę okryłem kołdrą.
*Ty *
Następnego dnia obudziłaś się o 8.00. Na szczęście dziś miałaś wolne. Nie zdziwił cie nawet brak Hazzy w łóżku. Zapewne pojechał do studia. Postanowiłaś zjeść śniadanie. Wyszłaś już na korytarz gdzie zobaczyłaś coś pięknego. Czerwone płatki róż układały się w ścieżkę. Kwiaty ciągnęły się aż do kuchni. Wszedłszy tam zobaczyłaś stolik pośrodku pomieszczenia. Stała na nim pojedyncza róż w szklanym wazonie, obok niej gofr w kształcie serca posmarowany dżemem truskawkowym, na którym był ułożony napisz PRZEPRASZAM z groszków czekoladowych. Sekundę później znalazł się za tobą Harry i wyszeptał ci do ucha.
H: Naprawdę przepraszam. Ufam ci i nie powinienem był doprowadzać do tych bezsensownych kłótni. Mieć taką dziewczynę jak ty to skarb, a ja tego skarbu nie doceniałem. A więc jak zgoda?- odwróciłaś się do niego i nie odpowiadając wpiłaś się w jego usta. Ten drobny gest jakim było to śniadanie sprawił ci tyle radości. Harry nareszcie pojął, że Kyle jest tylko twoim przyjacielem i nic poza tym was nie łączy. Skończywszy pocałunek zjedliście wspólnie gofra i było tak jak kiedyś. Dużo śmiechu i tematów do rozmowy. Nim się obejrzałaś była 10.00.
(T.I): Nie chce mi się iść dziś do pracy..
H: To nie idź. Zostań w domu i spędźmy ten dzień tylko we dwoje.
(T.I): Chciałbym, ale praca. Poza tym ty też idziesz do studia.
H: Nie. I ty nie idziesz do pracy. No proszę cię ten jeden raz sobie odpuść.
(T.I): W sumie czemu nie?- odparłaś po czym zadzwoniłaś do pracy i poprosiłaś o dzień wolnego.
(T.I): To co dziś robimy?
H: Pochodzimy po mieście.- przytaknęłaś na jego słowa, a on cmoknął cię w policzek. Następnie poszłaś na górę przebrałaś się w to, włosy związałaś w wysokiego kucyka i zrobiłaś delikatny makijaż. Gdy byłaś gotowa wzięłaś buty i torebkę i zeszłaś na dół.
(T.I): Idziemy?- zapytałaś wesoło. Chłopak pokiwał głową i wziął cie za rękę po czym wyszliście. Harry zadecydował, że pójdziecie do centrum, a potem się zobaczy. Tak też zrobiliście. Nie całą godzinę później byliście na miejscu. Pierwszym celem waszej podroży stało się London Eye. Wcześniej Hazz kupił wam mafinki czekoladowe i obecnie zajmowaliście się podziwianiem widoków, jedzeniem słodkości i wzajemnymi czułościami. Następnie zaciągnęłaś swojego chłopaka do księgarni, gdzie nabyłaś książkę „Pozwól mi odejść” McDaniell Lawrance. Kolejnym punktem waszej wyprawy był salon muzyczny, w którym Harold kupił kilka płyt. Minęła już 14.00, wiec postanowiliście coś zjeść. Zielonooki zaprowadził cię do knajpki w jednej ze starszy ulic Londynu. Musisz przyznać, że wnętrze było bardzo ładne. Ściany były pokryte farbą pudrowy róż, a do tego wszędzie były ustawione pasujące dodatki. Dało się tam wyczuć istnie rodzinną atmosferę. Sekundę potem zajęliście miejsce przy stoliku. Przyszła kelnerka i wzięła wasze zamówienie. Musisz przyznać, że jak dotąd spędziliście cudnie czas. Dawno już się tak wspaniale razem nie bawiliście. Po zjedzeniu obiadu poszliście do parku, gdzie najpierw karmiliście kaczki, a potem po prostu przysiedliście na ławce i rozmawialiście.
Otaczająca was sceneria była jak z bajki. Drzewa pokryte kolorowymi liściami skąpane w jesiennym, zachodzącym słońcu. Było naprawdę cudnie i chyba nie umiałabyś wymarzyć sobie nic lepszego. Ta chwila na pewno zapadnie ci w pamięci. Cieszyło cię to, że pierwszy raz od miesiąca po prostu cieszycie się swoją obecnością. Harry leżał ci na kolanach, a ty bawiłaś się jego lokami. Nagle chłopak umilkł i usiadł obok ciebie. Po chwili rzekł.
H: (T.I) nie tęsknisz za rodzicami?- zapytał niepewny tojej reakcji przygryzając dolną wargę. Odkąd ostatni raz widziałaś rodziców, nie rozmawialiście o tym. Harry wiedział, że potrzebujesz czas, żeby sama sobie to poukładać, ale w końcu spytał. Popatrzyłaś na niego i odparłaś.
(T.I): Tęsknię i to cholernie, ale im na mnie nie zależy. Znaczy.. Wiem, że mnie kochają, ale to nie wystarczy. Chciałam, żeby mnie zaakceptowali, a skoro nie potrafią to ich problem.
H: Nie zmienia to faktu, że powinnaś się z nimi pogodzić.
(T.I): Po co? Odkąd mieszkam u was mama zadzwoniła do mnie 3 razy. A to trochę mało przez 2 miesiące. Harry zrozum oni pogodzili się z tym, że nie maja dzieci. Tak samo postąpili z Łukaszem. Najpierw się starali, ale potem odpuścili. To ich wybór. H: Ale to twoja rodzina. Nie powinnaś ich tracić.
(T.I): Teraz moją rodziną jesteś ty i ta banda idiotów, którzy zawsze są ze mną. To wam na mnie zależy i to wy mi zawsze pomagacie. W sumie to jestem szczęśliwa. Mieszkam zdalna od nich, nie martwię się, że nas nie akceptują. Tak. Jestem szczęśliwa.- odparłam, a Harry złączył nasze usta w czułym pocałunku. Gdy wychodziliśmy z parku było około 18.00. Postanowiłaś pokazać Harremu twoją ulubioną cukiernię. Na miejsce dotarliście pół godziny później. Zbliżając się do wejścia poczuliście zapach świeżo upieczonych słodkości. Na miejscu ty wybrałaś ciasto snickers, a Harry bananowiec. Do tego on zamówił kawę, a ty kakałko. W kafejce siedzieliście mniej więcej godzinę, by następnie udać się do domu. Wyszedłszy z pomieszczenia poczułaś zapach mroźnego powietrza. Na dodatek na dworze zrobiło się już dość chłodno. Przeszliście kawałek, aż w końcu zapytałaś.
(T.I): Harry, możemy zamówić taksówkę?
H: Już wymiękasz?
(T.I): Nie, ale jest mi strasznie zimno.- chłopak zatrzymał się i spojrzał na ciebie po czym stwierdził.
H: No rzeczywiście ci zimno. Nawet nosek masz czerwony.- zachichotał i cmoknął się we wspomnianą cześć ciała. Chwilę potem zadzwonił po taksówkę i wróciliście do domu. Weszliście do domu, cały czas się śmiejąc, co od razu zauważyło całe towarzystwo siedzące w salonie.
N: Jak dobrze, że już się pogodziliście!- krzyknął blondyn i przytulił was oboje.
N: Nawe nie wiecie jak Louis i Eleanor przynudzali, że się o was martwią..
(T.I): Czyli ty się nie martwiłeś?
N: Martwiłem się na swój wewnętrzny sposób.- odparł, a wszyscy wybuchli śmiechem. Reszta wieczoru minęła wam na oglądaniu komedii romantycznej.
*Kyle*
Byłem w klubie. Siedziałem przy barze i kończyłem piwo. Nagle stanęła koło mnie czarnowłosa dziewczyna i zamówiła drinka. Przez chwile moje niebieskie tęczówki spotkały jej czarne. Dziewczyna uśmiechnęła sie i sekundę później zniknęła w tłumie. Zamówiwszy kolejne piwo odwróciłem sie w stronę tańczących. Widziałem mnustwo zakochanych par, obściskujących sie po kątach. Było też wielu singli. Nagle zobaczyłem grupkę dziewczyn tańczących nawprost mnie. Wśród nich rozpoznałem tajemniczą czarnowłosną. Dziewczyny wyginały sie w tańcu. Każda z nich była piękna i aż miło było je podziwiać. Nagle czarnooka usiadła obok mnie.
S: Cześć jestem Stacy?
K: Kyle.- odparłem i podałem jej rękę.
S: To czemu siedzisz tu sam cud chłopcze?
K: Nie miałem co ze sobą zrobić i po prostu tu przyszedłem.
S: To skoro już tu jesteś to zatańczyć ze mną.- powiedziała uśmiechajac sie kusząco, a następnie wzięła mnie za rękę i pociągnęła na parkiet. Kilka sekund później jej rozgrzane ciało idealnie przylegało do mojego. Ruchy dziewczyny wprawiały mnie w obłęd. Przetańczyliśmy chyba godzinę rozmawiając przy tym, gdy nagle przylgnęła ona do moich ust, a ja odwzajemniłem pocałunek. Muszę przyznać, że całowała znakomicie, jednak czegoś mi brakowało. Nie czułem swojego rodzaju uniesienia jak przy pocałunku z (T.I). Mojego ciała nie przchodziły przyjemne dreszcze, a zmysły nie zawładnęły mną. Oderwawszy sie od Stacy spojrzałem na nią. Dziewczyna uśmiechała się słodko, a ja po prostu odszedłem. Podszedłszy do baru zamówiłem wódkę i szybko opróżniłem kieliszek.
S: Co ty robisz? Myślałam, że ci sie podobałm?
K: Jesteś piękna, seksowna i mądra , ale nie chcę cię skrzywdzić.
S: Słucham?!
K: Bo ja kogoś kocham.
S: Masz dziewczynę i całowałeś sie ze mną?! Świnia!- rysy twarzy czarnowłosej wyraźnie zaostrzyły sie, gdy domagała sie odpowiedzi.
K: Stacy to nie tak. Kocham ją ale ona ma chłopaka.- dziewczyna rozluźniła sie i powiedziała.
S: Chodź zapalić.- kilka minut później byliśmy na dworze, gdzie znacznie łatwiej sie rozmawiało.
S: To o co chodzi z tą twoją ukochaną?
K: Ma na imię (T.I) i znam ją od 3 lat. Znaczy to bardziej skomplikowane.
S: To najlepiej zacznijn od początku.
K: Trzy lata temu spotkałem ją w trudnej sytuacji i pomogłem jej. Potem przyjaźniliśmy sie kilka miesięcy, ale los tak chciał, że musiałem nagle wyjechać. Wróciłem do miasta dopiero 2 miesiące temu i nadal sie przyjaźnimy. Problem w tym, że ja ją kocham od 3 lat, ale ona traktuje mnie jak przyjaciela.
S: Powiedz jej co czujesz.
K: Powiedziałem, ale ona jest z Harrym. I pewnie nadal bedzie.
S: Ona też cie kocha, ale jeszcze o tym nie wie. Powineneś sie o nią strać. Powodzenia cud chłopcze!- powiedziała i odeszła zostawiając mnie z moimi myślami. A może ona ma racje? Cholera! On ma rację! Zawsze bałem sie zawalczyc o (T.I). Najpierw David teraz Harry. Może powinienem wreszczcie ją zdobyć, zamiast upijać sie i katować myślami, że nigdy nie bedzie moja. To ja byłem z nią, gdy przechodziła trudne chwile. To ja poświeciłem jej moje życie. To ja kochałem ją pierwszy. Przecież to ja powinienem być z nią. To ja powinenem ją całować, trzymać jej dłoń i przytulać bez końca. Zamiast tego, gdy widzę ją z nim mój świat sie rozpada. Czekałem przez cały ten czas, z nadzeieją, że (T.I) ze mną będzie. Teraz wiem, że nadzieja matką głupich jest. Widzę, że jej serce jest zajęte i nic nie może być gorsze od tego. Jestem idiotą, bo miałem moją szansę, mogłem być tym kim jest Harry, a nie wykorzystałem tego. Jestem tak blisko mojej ukochanjej, a jednocześnie zbyt daleko, by móc okazywać jej to co czuję w należyty sposób. To boli najbardziej. Szczerze mówiąc nie wiedziałem czym jest miłość, ale poczułem to po raz pierwszy, patrząc w jej cudne brązowe oczy.
Nowy rozdział ;)
Jest całkiem przyjemny, wyjaśnia się w nim kilka spraw xd
Najbardziej jednak ciekaw mnie wasza opinia ;D
Dziękuję bardzo za komentarze pod poprzednim postem <333
A teraz ogromna prośba JEŚLI CZYTASZ TO OPOWIADANIE KOMNTUJ ;3
To chyba tyle, do następnego ;*
15 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
Twoje rozdziały są boskiee <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję tylko, że szybko nie skończysz tego bloga ;P
Czekam na następny rozdziałek, bo ten jest wspaniały <3
Daj jakąś ciekawą scenkę Kyla i T.I. ;DD
Dziękuję za komentarz ;*
UsuńNawet nie wiesz ile radości mi sprawiłaś <3
Ojej jakie słodkiee to <3
OdpowiedzUsuńHarry przeprosiny zaplanował świetnie, sama chciałabym takie :*
Trzeba było osłodzić jakość życie (T.I) <333
UsuńI TAKIE PRZEPROSINY TO JA ROZUMIEM ! <3
OdpowiedzUsuńA Kyle to.. hmm.. Sama nie wiem..
Najchętniej bym mu zepsuła hamulce w tym jego motorze :)
Ale rozdział mi się podoba. Ciekawa jestem co dalej będzie. Co Ty tam napisałaś.
Buziakii ;*
Nareszcie coś przypadło ci do gust ;)
UsuńAle naprawdę nie rozumie czemu nie lubisz Kyla? :/
Dzięki za kom ;*
Fajny. Nareszcie Hazz i (T.I) się pogodzili co mnie meeeeega bardzo cieszy ;)
OdpowiedzUsuńRandka była przeurocza :3
Harry się postarał!
Zaś Kayle... Załamał się chłopak XDD Tylko żeby mi nie próbował startować do (T.I) !!!!!
Ale wreszcie (T.I) zrozumiała co na prawdę chce. Widać, że kocha Harry'ego. Ale jak kocha Kayla? Jak brata czy TAK inaczej? Niech on się zakocha w jakiejś innej lasce a nie w (T.I)!!!
Rozdział ogółem fajny ;)
♥
Chciałaś sielanki to masz ;*
UsuńKyle się nie załam..
Cytuję" S: Ona też cie kocha, ale jeszcze o tym nie wie. Powinieneś sie o nią strać. Powodzenia cud chłopcze!- powiedziała i odeszła zostawiając mnie z moimi myślami. A może ona ma racje? Cholera! On ma rację!"
A co uczuć (T.I) to zapytaj na "zapytaj postać" ;D
Rozdział jest uroczy <33
OdpowiedzUsuńTe płatki róż wgl to takie słodkie i wreszcie sie pogodzili co mnie bardzo cieszy <333
Chyba wreszcie zrozumiała czego chce :D
Tylko żeby ten Kyle sobie odpuścił, chociaż nie jestem co do tego tak bardzo przekonana, że sobie tak po prostu odpuści. Hmmm jego przemyślenia bardzo mi się spodobały :D
Czekam na kolejny ^^
Całuje :*
Olcia Styles
Chyba wszystkim podobały się przeprosiny *o*
UsuńCzy Kyle odpuści to się okaże xd
Mnie też się podobają najbardziej przemyślenia Kyla ;D
Piękny rozdział.
OdpowiedzUsuńAż się wzruszyłam
Podoba mi się coraz bardziej.
Kiedy następny?
Bloom Styles ;3
Dziękuje za miły komentarz ;*
UsuńNa następny będzie za 15 komentarzy ;)
Świetny świetny świetny świetny świetny świetny. Bardzo mi się podoba. Trochę ostatnio przestałam czytać a teraz wróciłam i już jest 4 nowe rozdziały. Nadrobiłam i teraz będę wchodzić regularnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ola
Dziękuję bardzo ;*
UsuńMam nadzieje, ze zostaniesz do końca ;)
Ugh!!!
OdpowiedzUsuńNienawidzę Kyle!! Rozbije mój związek z Hazzą ;__;
____________________
Zapraszam do siebie!
http://allyouneversaytome.blogspot.com/?m=1
Nie ty jedna go nie lubisz ;p
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę do Ciebie ;)