poniedziałek, 29 lipca 2013

6.Troubles




*Ty*
Nadal siedzia
łyście w holu, lecz w końcu Elena odezwała się.
El: (T.I) skoro i tak twierdzisz, że Harry to dupek, to może zamiast wypłakiwać oczy rozerwałabyś się i pokazała samej sobie, że jesteś silna?- spojrzałaś na nią, a na jej twarzy malował się zadziorny uśmiech. Wiedziałaś co ma na myśli, chwilkę się zastanawiałaś i doszłaś do wniosku, że ma rację.
(T.I): Ok. Idziemy wieczorem do jakiegoś klubu, chcę się upić i mieć wszystko gdzieś.- wypowiadając to wstałaś i skierowałaś się w stronę windy, przyjaci
ó
łka zrobiła to samo.
(T.I): Kt
óra godzina?

El: 13.00 a co?
(T.I): Na imprez
ę ruszamy o 19.00, wiec do tego czasu możemy coś porobić.
El: Wiesz już dawno miałam ochotę iść do hotelowego Spa, co ty na to?
(T.I): Chyba czytasz mi w myślach.
zaśmiałyście się i ruszyłyście do Spa.


*Harry*
Li: Czas si
ę zbierać na ten wywiad.
1D: Ok.- wyszliśmy z hotelu i pojechaliśmy do studia telewizyjnego. Oczywiście w drodze nie obyło się bez śmiech
ów i postojów tylko po to, żeby Naill mógł uzupełnić zapasy jedzenia. W końcu udało nam się dotrzeć na miejsce. Siedzieliśmy w studiu do 15.00, więc mieliśmy trochę wolnego czasu. Ja postanowiłem spotkać się z Taylor i przedstawić jej mój pomys
ł. Czekałem w kawiarni, aż w końcu się pojawiła.
Tl: Hej, a więc o czym chciałeś pogadać- powiedziała i nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, a ona już mnie całowała. Gdy w końcu się odkleiła rzekłem.
H: Wiesz przecież, że ten nasz
zwi
ązek” był tylko po to, żeby twoje płyty lepiej się sprzedawały, więc pomyślałem, że moglibyśmy to zakończyć. Co ty na to?
Tl: Chwila. Jak zakończyć, teraz?
H: Ciszej. Niekoniecznie teraz, ale w najbliższy czasie. Oboje wiemy, że nic nas nie łączy, a ja chyba naprawdę się w kimś zakochałem. Poza tym i tak twoje płyty się już dobrze sprzedają, więc co ci zależy?
Tl: Harry ty chyba sobie ze mnie żartujesz?! Chcesz zniszczyć to co nas łączy?
H: O czym ty do mnie m
ówisz?! T
łumacze ci, że nic do ciebie nie czuję. Tak było jest i będzie. Wiesz przecież o tym.
Tl: A więc nazywasz mnie szmatą?! I to ja jestem ta niewierna! Kpisz sobie chłoptasiu! Z nami koniec! Nie chce cię więcej widzieć!
wsta
ła, zarzuciła swoimi długimi, blond włosami i wyszła, nawet łzę uroniła. Ja patrzyłem zdziwiony, w końcu oprzytomniałem i zauważyłem, że wszyscy w kawiarni patrzą na mnie z nienawiścią, dopiero teraz zrozumiałem co się stało, ona powiedziała, że ją zdradziłem. Po chwili namysłu zapłaciłem za kawę i wyszedłem. Wsiadłszy do samochodu zadzwoniłem do Taylor.
H: Co ty odwalasz?
Tl: Jak to co? Chciałeś zerwania, miałeś. A tak w og
óle s
łabo udajesz kotku.
H: Dziwisz się? Ja nie wiedziałem co ty wyprawiasz. A musiałaś m
ówi
ć, że to ja cię zdradziłem?
Tl: Działałam pod presją tak? A teraz muszę kończyć
H: Poczekaj. Modest na pewno będą chcieli to obgadać, więc i tak się spotkamy, ale najpierw musimy ustalić wsp
ólna wersj
ę.
Tl: Ok. A p
óki co paa- rozłączyła się, a ja nadal nie byłem w stanie pojąć dlaczego tak łatwo się zgodziła. Po chwili pojechałem do naszego hotelu. Dotarłszy na miejsce zastałem tylko Louisa i Liama, jak się pó
źniej dowiedziałem Niall poszedł do bufetu, a Zayn skorzystał z wolego czasu i pojechał do Eleny.
H: Chłopaki. Taylor ze mną zerwała.
Li&Ls: Co?
H: Bo pojechałem się z nią spotkać i spytałem co sądzi o tym, żeby zakończyć nasz związek. A w ramach odpowiedzi zrobiła awanturę i ze mną zerwała.
Ls: To chyba powinieneś się cieszyć.
Li: Stary jesteś wolny!- powiedzieli i uściskali mnie.
H: No niby powinienem, ale nie dziwi was to, że tak od razu się zgodziła?
Li: Może po prostu chciała być dobrym człowiekiem?
Ls: Liam proszę cię. Wierzysz w to co m
ówisz? O ile mi wiadomo ona nigdy nie robi niczego bezinteresownie. H: Właśnie, ale ona to nie jest mój najwi
ększy kłopot. Mangament jeszcze o niczym nie wie. A jak się dowie to trzeba się będzie gęsto tłumaczyć, ale to nic. Dla (T.I) zrobię wszystko.
Li: Nareszcie mądrze gadasz. Już wątpiłem w, że potrafisz używać m
ózgu. H: Liam! Już nie żyjesz!- zacząłem gonić go po całym apartamencie, gdy Li chciał wybiec na korytarz zderzył się z Niallem, który niósł tacę pełną jedzenia. W wiadomo jak to się skończyło. Każdy z nas był ubabrany jedzeniem, śmialiśmy się, aż do chwili, w której blondas spoważniał. Wiedzieliśmy co to znaczy. Mianowicie wielka ucieczka przed wściekłym Horanem. Czym prędzej wstałem i zacząłem biec, niestety Lou podstawił mi nogę, a głodomór dopad
ł mnie. Tarzaliśmy się po podłodze jakieś 10 minut. W końcu Daddy rzekł.
Li: Dobra dzieciarnia czas szykować się na koncert. Za godzinę musimy być na miejscu.
1D: Tak tato.
wypowiadając te słowa ruszyliśmy do swoich pokoi, by się ogarnąć. Gdy byliśmy gotowi do wyjścia zamknęliśmy apartament i pojechaliśmy na miejsce koncertu.


*Ty*
By
ła 18.00, gdy wyszłyście ze Spa. Udałyście się do swojego apartamentu i zaczęłyście się szykować do wyjścia na imprezę. W pewnym momencie zadzwonił twój telefon. M: Hej córciu! Mo
żesz wyjaśnić mi co zaszło między tobą, a tym.. no jak mu tam.. tym z tego zespołu… o wiem z tym całym Harrym?!
(T.I): Cześć. O co ci chodzi? Mnie z nim nic nie łączy. Skąd ci takie coś do głowy przyszło?
M: Może stąd, że w telewizji i Internecie cały czas piszą o twoim romansie z tym chłopakiem, a do tego on podobno ma dziewczynę! Ja możesz się tak zachowywać!
(T.I): Po pierwsze tłumaczę ci, że go nie znam. Po drugie od kiedy wierzysz w plotki i w og
óle od kiedy czytasz takie rzeczy?! M: Od kiedy na pierwszej stronie każdej gazet jest moja córka! Nie tak ci
ę wychowałam! Myślałam, że jesteś na tyle dorosła, że możesz sama gdzieś wyjechać, ale teraz widzę, że się myliłam! Masz natychmiast wracać do domu!
(T.I): Jak możesz wierzyć w to co piszą w tych brukowcach! I jakim prawem każesz mi wr
ócić do Londynu?! Jestem dorosła i sama będę decydować o tym kiedy wróc
ę!
M: Jeszcze nie skończyłaś 18 lat! Widać nie jesteś na tyle dojrzała, żeby choć przez 4 dni nie wpakować się w kłopoty!
(T.I): Skąd wiesz jaka jestem, skoro całymi dniami siedziałam sama. Was nigdy nie było. Widziałaś chociaż moje świadectwo ukończenia szkoły? Nie, nie widziałaś, a wiesz czemu, bo masz mnie gdzieś! Jestem tu 4 dni, a ty dzwonisz tylko po to, żeby robić mi awantury?! Nawet nie spytałaś jak mijają mi wakacje! Myślę, że gdybyś nie zobaczyła tych plotek, nadal byś nie zadzwoniła! Jesteś wyrodną matka!
M: Nie podnoś na mnie głosu! Nie masz prawa mnie tak nazywać, bo wszystko co robię w życiu robie z myślą o tobie! Masz pod dostatkiem wszystkiego czego zapragniesz i tak się mi odpłacasz?!
(T.I): Masz racje! Mam wszystko poza miłości! Twoją miłością!- rozłączyłaś się. Nie chciałaś słuchać jej kazań. Zastanawiałaś się chwilę nad ty co powiedziałaś. Wiesz, że ją zraniłaś, wiedziałaś, że to ją zrani, chciałaś, żeby cierpiała tak jak ty, gdy jej przy tobie nie było. Specjalnie zadałaś jej b
ól. Gdybyś była w domu pewnie zaraz przeprosiłabyś ją, ale nie tym razem. Teraz to ona powinna zastanowić się nad tym co zrobiła. Zamiast pomóc ci jakoś uporać się z tym wszystkim, naskoczyła na ciebie jak każdy. W tej chwili matka przestała dla ciebie znaczyć cokolwiek, kochałaś ja, a jednocześnie nie chciałaś mieć z nią nic wspólnego. Chciałaś zapomnieć o tym, że kolejna osoba, którą


kochasz zraniła cię. Teraz masz tylko Elenę, a do tego nie wiadomo na jak długo z tobą zostanie. Czułaś jakbyś traciła kontrolę nad swoim życiem, jakby nic już nie było pewne, jakby jutro miało nie istnieć.

Elena*
Gdy weszłam do pokoju (T.I) siedziała na łó
żku, cała zapłakana. Podeszłam do niej i powiedziałam
El: Ej.. co się stało? Na kogo krzyczałaś?
(T.I): Wyobraź sobie dzwoniła do mnie mama i co chciała? Zrobiła mi awanturę, że mam
romans z Harrym, a na dodatek kaza
ła mi wracać do Londynu.
El: I co jej powiedziałaś?
(T.I): Że nie wr
óc
ę, a ona jest wyrodną matką.
El: Aż tak ostro się pokł
óci
łyście? Przecież zawsze dobrze się dogadywałyście.
(T.I): Elena wiem i to mnie boli. Zamiast mi pom
óc ona powiedziała, że nie wychowała mnie na dziwkę. No, nie powiedział tego dosłownie, ale to miała na myśli. Nie rozumiem jak mogła uwierzyć w te plotki, przecież nigdy takie rzeczy jej nie obchodziły?- nie powiedziałam nic, ona wtuliła się we

mnie i nadal szlochała. Wiedziałam, że z wieczornych planów nic nie wyjdzie. Nie wiem dlaczego ta dziewczyna musi mieć całe życie pod górkę. Najpierw ta sprawa z Harrym, a teraz z matką. Do tego wszystkiego paparazzi i hejterzy. Muszę jej jakoś pomóc. Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię.
(T.I): To miały być moje najlepsze wakacje w życiu, a odkąd tu jestem nic mi nie wychodzi, dlaczego? Co ze mną jest nie tak? Może gdybym wtedy nie pomyliła tych walizek miałybyśmy zajebiste wakacje zamiast zjebanych..?
El: Kochanie z tobą jest wszystko w porządku. Po prostu miałaś pecha i tyle, ale pamiętaj, że wyjazd się jeszcze nie skończył. Mamy zatem czas wszystko nadrobić.
(T.I): Elena niby jak chcesz cokolwiek nadrabiać jak wszyscy myślą, że jestem wariatką, kt
óra wymy
śliła sobie spotkanie z Harrym Stylesem. Ludzie traktują mnie jak kretynkę.
El: To nie prawda. Nie myśl tak. Przecież wiesz, jak było naprawdę, a poza tym ludzie niedługo o tym zapomną, zobaczysz.
(T.I): Mam nadzieję. Elena wybacz mi, ale dziś nie dam rady iść do klubu, musze się położyć.
El: Dobra, ale jutro ruszymy w miasto.- przytaknęła i położyła się, a ja wyszłam z jej pokoju. Była 20.00, postanowiłam coś obejrzeć. Skakałam po kanałach i trafiłam na Trzy metry nad niebem, lubiłam ten film, więc zostawiłam na nim. M
ój mały seans skończył się o 22.45 miałam już iść spać, ale zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na smartfona, na którym wy
świetlił się numer Zayna i szybko odebrałam. Z: Hej! Mam do ciebie pytanie.
El: A wiec słucham.
Z: Najpierw chcę cię przeprosić, że robię to przez telefon. Czy nie zechciałabyś

pójść ze mną jutro na bankiet?
El: Oczywiście, że tak. Ale czekaj… Nie wiem czy to najlepszy pomysł, bo nie mogę zostawić (T.I) samej.
Z: Jak to? Co się stało?
El: Zadzwoniła jej mama i zrobiła jej awanturę. Właściwie powiedziała (T.I), że nie wychowała jej na dziwkę. Wtedy (T.I) powiedziała jej, że jest wyrodną matka. Z tą dziewczyną jest naprawdę coraz gorzej, po tej kłótni z matk
ą całkiem się załamała, a na dokładkę paparazzi i hejterzy. Ona długo tego nie wytrzyma, dlatego teraz nie powinna być sama. Jeszcze nie daj Boże zrobiłaby coś głupiego.
Z: Nie wiedziałem, że jest aż tak źle. A zgodziłabyś się mi towarzyszyć jeśli (T.I) poszłaby z nami? Trochę rozrywki na pewno jej się przyda.
El: Jeśli p
ójdzie z nami to tak, ale nie wiem czy ona si
ę zgodzi.
Z: To ja z nią pogadam. Przyjadę do was o 10.00, ok?
El: Dobra. A o kt
órej jest ten bankiet? Z: Zaczyna się o 20.00, a dochód z niego przeznaczony b
ędzie na cele charytatywne.
El: O jak słodko. To czekam jutro o 10.00, a teraz wybacz mi słońce, ale muszę się położyć. Paa
Z: To pa- powiedział, a ja się rozłączyłam. Z każdym razem, gdy słyszę jego głos przez moje ciało przechodzą dreszcze. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Zayn Malik zwr
ócił uwagę na kogoś takiego jak ja. Doprawdy nie wiem co on we mnie widzi. Za to jestem pewna, że kocham go za to, że jest taki dobry, przecież wcale nie musiał proponować, żeby (T.I) szła z nami, mógł po prostu zaprosić kogoś innego. Teraz wiem, że on zrobi dla mnie wszystko. Nie wiem jak mu się z to odwdzięczę. Myślałam jeszcze chwilę, po czym poszłam spać.


*Ty*
Spałaś całkiem dobrze, może dlatego, że wieczorem wzięłaś 3 tabletki nasenne. Sama się sobie dziwiłaś, że masz ochotę wstać, ale to raczej dobrze, że choć chwilowo czujesz się lepiej. Poszłaś do łazienki, wzięłaś prysznic i ubrałaś się w
to. Była 9.30 i szczerze mówiąc zgłodniałaś, więc poszłaś do salonu zamówić śniadanie. O dziwo dotarłszy do celu ujrzałaś Elenę (ubraną w to) siedzącą przy stole pełnym jedzenia.
(T.I): Wow jaka kiecka i śniadanie już zam
ówiłaś. O której ty wsta
łaś?
El: Dziękuję za komplement i wstałam o 8.00. A teraz nie gadaj tylko siadaj i zjedz coś.
posłusznie wykonałaś prośbę przyjaciółki. Siedząc przy stole rozmawiałyśmy o wszystkim, znaczy o prawie wszystkim. Twoja naj oczywiście nie poruszała drażliwych kwestii, w sumie to dobrze, przynajmniej na płacz ci się nie zbierało. Waszą konwersacje przerwało pukanie do drzwi. Ja otworzę” powiedziała Elena i pobiegła do wejścia. Chwilę pó
źniej ujrzałaś Zayna. Trochę głupio ci było po tym co ostatnio mu naopowiadałaś, ale w końcu przełamałaś się, spojrzałaś na niego i przywitałaś się.
(T.I): To może ja już p
ójd
ę do siebie, nie będę wam przeszkadzać- uśmiechnęłaś się i już miałaś wychodzić kiedy mulat odezwał się.
Z: Nie, nie wychodź. Właściwie to przyjechałem do was obu.
(T.I): Ooo… Jak miło.. A więc słuchamy.
Z: Chciałbym was dziewczyny w imieniu całego One Direction zaprosić na bankiet organizowany przez Akademie Filmową, z kt
órego dochód zostanie przeznaczony na cele charytatywne. Impreza jest dzi
ś i zaczyna się punkt dwudziesta. To co wy na to?- Elena milczała i patrzyła na chłopaka, ty po zastanowieniu zabrałaś głos.
(T.I): To bardzo miło z twojej… yyy z waszej strony, ale ja chyba zostanę w hotelu.
Z: Ale dlaczego? Przecież ten bankiet to wspaniała okazja żeby się zabawić, a do tego możecie poznać wiele hollywoodzkich gwiazd. Taka okazja nie trafia się często.
(T.I): Zayn, ja to wszystko doceniam, ale po ostatnich wydarzeniach raczej wolałabym dojść do siebie. Nie chce, żeby ludzie widzieli mnie w takim stanie, a właściwie mogę się założyć, że oni za mną nie przepadają. Zważywszy na to co przeczytali o mnie w gazetach i Internecie..
Z: Głupoty opowiadasz. Każdy z nas popełnił nie raz gafę, a ty nawet nic nie zrobiłaś, więc po co martwić się na zapas. Jak dla mnie to powinnaś się odstresować na imprezie, a z nami masz to jak w banku.- mulat uśmiechną się zadziornie i śmiesznie poruszał brwiami. Zaśmiałaś się, potem spojrzałaś na Elenę, wiedziałaś, że coś jest nie tak. Normalnie rzuciłaby się mu na szyję, a teraz siedzi spokojnie i nawet się nie odzywa.
(T.I): Ja jednak sobie daruję, ale Elena pewnie z chęcią p
ójdzie. Prawda? El: Skoro ty nie idziesz to ja te
ż nie.
Z: No dziewczyny nie bądźcie takie…
(T.I): Zayn tłumaczyłam ci dlaczego nie chcę iść, a poza tym nawet partnera nie mam. A Elena p
ójdzie, już ja o to zadbam.
Z: A po co ci partner? My idziemy grupowo.
(T.I): Elena co z tobą? Normalnie już byś ubrań szukała na tą imprezę, a teraz nawet nic nie powiesz?
El: Ja…- nie dokończyła, bo zadzwonił jej telefon. Dodała
To mama. Musz
ę odebrać” i poszła do swojej sypialni. Zostałaś sama z chłopakiem i panowała cisza. W końcu BadBoy spojrzał na ciebie błagalnie i rzekł.
Z: (T.I) proszę cię, chodź z nami na ten bankiet. Elena powiedział, że bez ciebie nie p
ójdzie, a ona musi tam by
ć, bo..- ściszył głos- bo chciałem poprosić ja o chodzenie. Sama widzisz, że ta impreza to idealna okazja, żeby to zrobić.
(T.I): Zayn.. ale ja się boje.. Nie wiem jak mam odnaleźć się w tej sytuacji, sam wiesz jak jest. Elena zapewne poinformowała cię o tym jak ze mną źle i dlatego nie chce iść na bankiet beze mnie. Boi się, że zrobię coś głupiego, prawda?
Z: Nie do końca.. Właściwie to tak, ale skąd wiesz, że o to jej chodzi?
(T.I): Powiedzmy, że to nie jedyne trudne chwile w moim życiu.
Z: To jak zgodzisz się p
ójść z nami? chwila zastanowienia. Rozwa
żanie za i przeciw. Szybka decyzja.
(T.I): Niech stracę. P
ójd
ę na tą imprezę. W końcu czy można mieć opinie gorszą niż dziwka?- zaśmiałaś się, a chłopak spoważniał i powiedział.
Z: To nie prawda. Nigdy nie byłaś, nie jesteś i nie będziesz kimś takim. Zrozumiano.
(T.I): Taaa.. Ale wiesz co, teraz to ma problem, bo nie mam co na siebie włożyć.- znowu śmiech, a do pokoju wchodzi Elena. Gdy dowiedziała się, że wybierasz się na bankiet uścisnęła cię tak mocno, że myślałaś, że cie udusi. Po chwilach czułości twoja przyjaci
ó
łka poważnie spojrzała na ciebie i rzekła.
El: A teraz chodź na zakupy, bo musimy wyglądać bosko. Zayan podrzucisz nas do jakiegoś centrum handlowego?
Z: Jasne. Wieczorem będę u was o 19.00, ok.?
(T.I)&L: Dobra.- wzięłyście torebki i poszliście do samochodu. W galerii byłyście o 12.00, chodziłyście po sklepach 2 godziny, ale koniec końc
ów miałyście to co potrzebne. Potem poszłyście na obiad i ruszyłyście do hotelu. Gdy byłyście w taksówce panna Edwards umawiała was z fryzjerem i kosmetyczką, na szczęście te sprawy można było załatwić w hotelu. Ty siedziałaś w ciszy i rozmyślałaś nad dzisiejszym wieczorem. Po pierwsze unikać Harrego i Taylor, po drugie nie dać się ponieść emocjom przy fotoreporterach, po trzecie dobrze się bawić o ile to będzie w ogóle możliwe. Dotarłszy do hotelu udałyście się do apartamentu, gdzie odświeżyłyście się i chwilę odpoczęłyście. Była 16.15, więc udałyście się do hotelowego salonu piękności, tam siedziałyście do 18.20. Potem udałyście się do apartamentu i poszłyście do swoich sypialni. Ty ubrałaś tę
sukienkę, czarne szpilki, a na wierzch ten żakiet. Elena ubrana była w tę sukienkę i te szpilki . Dochodziła dziewiętnasta, a ty coraz bardziej się denerwowałaś.
(T.I): Elena ja nie dam rady. Ja się boję.
L: Głuptasie przestań. Nie idziesz tam sama tylko ze mną i z 1D. Będziemy z tobą. I mogę się założyć, że chłopcy z chęcią ci pomogą w razie kłopot
ów. (T.I): Niby tak.. ale- nie skończyłaś, bo właśnie wszedł Zayn, a za nim reszta 1D, oprócz Harrego. Z: Bosko wygl
ądasz- powiedział do Eleny i delikatnie ją pocałował. Gdy czułości się skończył dziewczyna zarumieniła się, bo uświadomiła sobie, że wszyscy na nich patrzycie.
Ls: Ty też wyglądasz pięknie
skierowa
ł wzrok na ciebie, a ty oczywiście zjarałam buraka.
(T.I): Dziękuję. Wy też wyglądacie zab
ójczo.- u
śmiechnęłam się i wyszliśmy z hotelu. Droga zajęła nam prawie godzinę, ale nie było nudno. Cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Ty przez jakiś czas zastanawiałaś się dlaczego Hazzy nie ma z wami skoro wszyscy inni są, jedna nie miałaś odwagi, żeby o to zapytać. Im bliżej miejsca bankietu znajdowaliście się, tym więcej miałaś wątpliwości czy dobrze robisz idąc na tę imprezę. Najwidoczniej Louis zauważył to i zapytał.
Ls: Hej, co się dzieje mała?
(T.I): Nic.. To znaczy.. Denerwuję się

Ls: Nie masz czym. My ci pomożemy. Poradzisz sobie.- chłopak posłał ci najpiękniejszy uśmiech na świecie i złapał cię za rękę. No i stało się dojechaliśmy na miejsce. Czas, żeby wysiąść i zmierzyć się z rzeczywistością. Wszyscy byli już na czerwonym dywanie i teraz była twoja kolej, żeby się tam pokazać. Wysiadając z samochodu zobaczyłaś oślepiający blask fleszy. Serce podskoczyło ci do gardła, przełknęłaś ślinę i doszłaś do reszty znajomych. Wszedłszy do środka kierowaliście się do stolika z napisem One Direction. Zajęliście miejsca i rozpoczęło się uroczyste powitanie gości. Później zaczęto tańczyć. Impreza trwała już jakieś 2 godziny, a ty nadal nie widziałaś Hazzy, może to i lepiej pomyślałaś.

Dzięki za tyle komentarzy pod poprzednim postem <333333
Jakoś nie umiałam zrobić z Taylor wrednej mendy, więc pomogła Hazzie ;D
Jak myślicie co się stanie na bankiecie? ;p
Postawię wam kolejne wyzwanie i podniosę stawkę xd hahaha


10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

15 komentarzy:

  1. Rozdział super ! :D
    Na bankiecie... No nie wiem...
    Zaskocz mnie :D

    Czekam na nn :D

    Mwahh <3

    Zapraszam na : http://stay-this-moment.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to czytać ;)
      Chętnie wpadnę do cb xd

      Usuń
  2. Świetny rozdział *.*
    Podoba mi się to, że nie zrobiłaś z Taylor suki bo jestem jej fanką (można powiedzieć że Swieftie) i uwielbiam jej muzykę :3
    Harry... Jebana ciota xdd (sorki ale nie mogłam się powstrzymać). Nawet na tym bankiecie go nie ma. No po prostu zgroza -,-"
    Ubrania, które wybrałaś są po prostu śliczne :3
    Dziwna matka.. Robi wonty o wszystko :/
    No ale mam nadzieję że Harry pojawi się jednak na tym bankiecie i coś fajnego się zdarzy między nim a (T.I) :)
    10 komentarzy? Da się zrobić ;*
    No i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze się podoba xd
      Ja też nie mam nic do Taylor i dlatego pomogła Harremu ;p
      Matka jest wredna, ale nie długo wszystko się zmieni ;D
      I na bankiecie sporo się wydarzy^^

      Usuń
    2. No jest extra!! ;3
      Taylor jest serio mega. Nie rozumiem dlaczego większość Directioners jej nie lubi :(
      Uhuhuhuh *.*
      To ja czekam na następny i myślę co tam się może stać ;3
      Ale coś pozytywnego, czy negatywnego?

      Usuń
    3. Tego nie powiem bo nie miałabyś "niespodzianki" xd hahaha

      Usuń
    4. No ej!! Powiedz mi PROSZĘ *.*
      Aaaa!! To prawda co napisałaś w komentarzu na moim blogu? Że przyśpieszysz akcję? Jenyyy!! Nawet nie wiesz jak się cieszę xdd
      Scenko +18... Szykuj się :3
      Dawaj następny bo umieram i to dosłownie!! ;*

      Usuń
    5. Nie! Żyj! Nie umieraj! Błagam! xd hahaha
      I już niedługo wstawie nexta ;p
      Tak, zgadza się dla cb przyspieszyłam akcję ;D

      Usuń
  3. No co za matka. :o
    (T.I) ma teraz same problemy. Aż się boję pomyśleć co dalej będzie. ;)
    Nie ma Hazzy? A to ciota, nawet nie raczył się pokazać, a co ważniejsze przeprosić. :o
    Szkoda mi (T.I). Ma tylko Elenę. Do tego paparazzi i hejterzy.
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej.
    Mam nadzieję, że na bankiecie nastąpi jakiś "przełom" pomiędzy (T.I), a Harrym. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow xd wszystkich dziwie zachowanie matki (T.I);p ale musiałam tak zrobić ;D

      A co do przełomu to niedługo sama się przekonasz ;)

      Usuń
    2. Strasznie zżera mnie ta cholerna ciekawość :O

      Usuń
  4. Uwielbiam twojego bloga i imaginy które tam zamieszczasz. Możnaby było powiedzieć, że kocham. Jesteś super i piszesz super imaginy ale to jest przełom i oczywiście czekam na następną część !!! Wciąga jak cholera i nie mogę przestać tego czytać na okrągło. Nwm jak to robisz. Wiele emocji wiąże się z tymi imaginami. Życzę nieograniczonej weny i czasu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Boże!
      Poważnie, aż tak ci się podoba? :)
      Wiele razy pisałam takie rzeczy na moich ukochanych blogach, ale nie myślałam, że kiedyś coś tak pięknego mnie spotka ;p

      Usuń
    2. Parę razy czytałam już twój komentarz i nadal nie wierze moim oczom ;p
      Strasznie się dzięki tobie podjarałam xd hahaha

      A wg to nie będę dziękować za życzenia, bo nie chcę zapeszyć ;D hahah

      Usuń
  5. Ten rozdział był boski jak i reszta ;)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń