sobota, 19 października 2013

26.Find self way

*Wieczór dzień castingu Perrie. Zayn*

Właśnie miałem wejść do kuchni, gdy usłyszałem rozmowę Hazzy i Liama.
Li: I co powiedziała (T.I)?
H: Że Perrie dostała się do programu!
Li: Stary to cudnie! Chwila.. Ona już miała ten drugi casting?
H: Nie, ale ten reżyserski przeszła.
Li: To nie ma jeszcze co świętować..
H: Już nie bądź takim pesymistąą. Nie pamiętasz jak sam się cieszyłeś, że przeszedłeś te pierwsze przesłuchanie? A no chyba, że ty się nie ciszyłeś tylko płakałeś z nieszczęścia..
Li: Jesteś głupi. Jasne, że się cieszyłem, ale uważam, że nie należy zapeszać. Jeszcze nic nie wiadomo.
H: Wow.. Ty to potrafisz ostudzić zapał. No gratuluję..- skończyli, a ja wróciłem do siebie i położyłem sie
. Niby to samo łóżko, ale czuję, że teraz jest większe. Kogoś w nim brakuje. A gdy w radiu leci nasza piosenka nie brzmi już tak samo. Kiedy nasi przyjaciele mówią o Elenie, to tylko mnie dobiją, a moje serce łamie się, kiedy słyszę jej imię. Byłem za głupi, by zrozumieć, że powinienem był kupować mojemu skarbowi kwiaty i trzymać ją za rękę, gdy tylko mogłem. Tak po prostu, bez okazji. Powinienem był oddać jej cały mój czas, kiedy miałem na to szansę.


A teraz moje kochanie może być z kimś innym. To wszystko przez moją dumę, moje potrzeby i egoistyczne zwyczaje. To przez nie tak dobra i silna kobieta jak Elena odeszła z mego życia i już nigdy nie naprawię tego, co zepsułem. Ta przeklęta myśl prześladuje mnie za każdym razem, gdy zamykam oczy. Niestety wiem, że pewnie jest już za późno, by się starać i przepraszać za moje błędy. Mam tylko nadzieję, że Elena będzie teraz z kimś, kto zapewni jej to wszystko czego ja nie umiałem jej dać.

*Ty. Niedzielny poranek*

Rano obudziłaś się o 9.15. Rozejrzawszy się po pokoju zauważałaś, że nie ma już w nim Perrie. Szybko wstałaś i ubrałaś się w białe krótkie spodenki z materiałowym, czarnym paskiem w różowo-białe kwiatki, a do spodenek wpuściłaś różową bluzkę na ramiączka. Potem rozczesałaś włosy i podkreśliłaś oczy tuszem i czarna kredką. Tak wyszykowana zebrałaś swoje rzeczy i zeszłaś na dół. W kuchni zastałaś Pezz, która piła kawę i przeglądała magazyn o modzie. Zastanawiało cię, że była zbyt szczęśliwa jak na osobę po rozstaniu, ale stwierdziłaś, że może to i lepiej, że dobrze sobie radzi. Szybko się z nią pożegnałaś i wsiadłaś do samochodu. Nie całe 15 minut później byłaś w domu. Zaparkowałaś na podjeździe, wzięłaś swoje torby i weszłaś do środka. Szybko udałaś się do swojej sypialni, gdzie zastałaś jeszcze śpiącego Hazzę. Starałaś się być jak najciszej, ale gdy brałaś dokumenty z szafki obok łóżka on oczywiście musiał się obudzić.
H: Kogo ja widzę?
(T.I): Cześć. Przepraszam, że cię obudziłam.- nachyliłaś się nad nim i cmoknęłaś w usta, po czym dodałaś- A teraz wybacz, ale muszę uciekać.
H: O nie, nie. Nie widziałem cię całe 2 dni, wiec…- odparł i przyciągnął cię do siebie od razu przylegając do twoich warg.
(T.I): Ale ja się sp
ó
źnię..
H: Gdzie znowu?
(T.I): Um
ówi
łam się na rozmowę o prace.
H: Po co? Przecież rodzice dali ci kasę?
(T.I): Pokaże im, że nie potrzebuje ich łaski.
H: A nie sądzisz, że z tego co ja zarabiam spokojnie się utrzymamy?
(T.I): Nie zamierzam korzystać z twoich pieniędzy Harry, a poza tym chce być niezależna finansowo.
H: Jak chcesz, ale i tak ten pomysł mi się nie podoba.
(T.I): Trudno. Ja już postanowiłam.
H: A gdzie ty zamierzasz pracować?
(T.I): W restauracji, jako kelnerka. Wiem, że to nie jest wymarzona posada, ale zawsze coś.
H: Ok.- odparł i wstał z ł
ó
żka. Potem ubrał się i powiedział.
H: To kiedy jedziemy?
(T.I): Gdzie?
H: Na tą rozmowę.
(T.I): Kt
óra godzina?
H: 9.55.
(T.I): Teraz!- szybko wybieg
łaś z pokoju, a Hazza razem z tobą. Wsiedliście do jego samochodu i ruszyliście. Po 20 minutach byliście w Rose Cafe.
Na szczęście miałaś jeszcze 10 minut. Szybko wysiedliście z auta i weszliście do kawiarni. Tam udałaś się na zaplecze do menagera. Wszedłszy do jego biura wskazał ci miejsce gdzie masz usiąść i rzekł.
Z: Jestem Zack Simont i jestem tu menagera, a ty jesteś?
(T.I): (T.I) (T.N).
Z: Więc chcesz u nas pracować, tak?
(T.I): Tak.
Z: Masz jakieś doświadczenie?
(T.I): Kiedyś pracowałam na pó
ł etatu w barze Grillowa Chata.
Z: Hymm.. A dlaczego chcesz u nas pracować?
(T.I): Chcę się usamodzielnić, a nie żyć na koszt rodzic
ów. Z: Rozumiem. Studiujesz? (T.I): Tak. To jak dosta
łam tę pracę?
Z: Zdzwonimy do pani.. Żartuje masz te robotę.
(T.I): Od kiedy mogę zacząć?
Z: Od poniedziałku.
(T.I): Ok.
Z: Tu masz wstępną umowę. Podpisz na dole i widzimy się jutro.
(T.I): Dzięki panie Simont.
Z: M
ów mi Zack. I zaczekaj chwil
ę na sali to dam ci kopię umowy.
(T.I): Dobrze. - wyszedłszy z biura udałaś się do stolika przy, kt
órym siedzia
ł Harry.
(T.I): Co podać proszę pana?
H: Dostałaś tę robotę?! Gratuluje skarbie!- odparł zielonooki, a ty namiętnie pocałowałaś go w usta. Nagle ktoś stuknął się w ramię.
Z: (T.I)? Mam umowę.- oderwałaś się od swojego chłopaka i odwr
óci
łaś w stronę pracodawcy.
(T.I): Dzięki Zack i poznaj to m
ój ch
łopak Harry Styles.
Z: Miło mi.- uścisnęli sobie dłonie po czym Simont dodał.- Chwile ten Harry Styles z tego zespołu.
H: Tak.
Z: Dasz mi autograf?- mężczyzna poszedł po kartkę, a ty spojrzałaś na Hazze i zaśmiałaś się.
(T.I): Wow. Pierwszy raz widzę, że dajesz autograf komuś innemu niż jakiejś dziewczynie, ale nie spodziewałam się tego po trzydziestoletnim facecie..- powiedziałaś i w tym samym czasie wr
óci
ł Zack.
H: Dla kogo?
Z: Dla Samanty.
H: Masz c
órk
ę?
Z: Tak, ma 12 lat.
(T.I): I wszystko jasne..
Z: Co?
(T.I): Nic. Musimy już lecieć.
Z: Ok. i jutro bądź o 7.30 w moim biurze. A i dzięki za autograf.
H: Nie ma sprawy.- pożegnaliście się z menagerem i wsiedliście do auta. Poprosiłaś Lokowatego, żeby zawi
ózł cię do domu rodziców. Na miejscu Harry rzek
ł.
H: Ja lepiej zostanę w samochodzie.
(T.I): A to niby dlaczego?
H: Twoi rodzice nie przepadają z mną i lepiej będzie jak zostanę tu.
(T.I): Wykluczone. Masz iść ze mną.- powiedziałaś i oboje właśnie wchodziliście do domu.
(T.I): Mamo?
M: (T.I) wr
óci
łaś!
T: Wiedziałem, wiedziałam, że ten dupek cię skrzywdzi.
(T.I): Po pierwsze wpadłam tylko na chwilę. Po drugie Harry nie jest dupkiem i po trzecie on stoi za ścianą.
M: Przep..
(T.I): Daruj sobie mamo. Przyjechałam tylko po parę rzeczy, zabiorę je i zwijam się.- rzekłaś i razem z Haroldem udaliście się do piwnicy.
H: Właściwie po co tu idziemy?
(T.I): Po moje aparaty, zdjęcia i zestaw do wywoływania.
H: Nie wiedziałem, że jesteś fotografką.
(T.I): Bo nie jestem. To tylko zabawa, ale lubiłam to, wiec może zn
ów do tego wrócę.- odpowiedziałaś i zabrałaś się za szukanie potrzebnych ci rzeczy. Po około godzinie dokopałaś się do całego sprzętu fotograficznego i twoich albumów. Wszystko by
ło poukładane w pudłach, wiec wystarczyło je przenieść do samochodu. Zabraliście 4 pudełka, zapakowaliście je do auta i pojechaliście do domu. Na miejscu zanieśliście rzeczy do garażu.
(T.I): Harry, możemy jeszcze raz jechać do moich rodzic
ów? H: Ale po co? Kobieto jak ty mnie m
ęczysz!
(T.I): Muszę im coś zwr
óci
ć.
H: Pewne jesteś?
(T.I): Tak.
H: To chodź, ale p
óźniej mi to wynagrodzisz.- Harry pojechał swoim wozem, a ty swoim. U rodziców byli
ście po 10 minutach. Wszedłszy do salonu położyłaś przed rodzicami kartę kredytowa, kluczyki do samochodu i te od domu.
T: Co to ma znaczyć?
(T.I): Oddaje je wam.
M: Ale jak to?
(T.I): Nie chcę żyć na wasz koszt, więc zwracam wszystko co się z tym wiąże.
T: I co teraz zamierzasz być jego utrzymanką?!
M: Michał!
T: Cicho bądź Patrycja. Nie widzisz co ona z siebie robi?!
(T.I): Co robię? No powiedz!
T: Dziwkę!
H: Chyba pan przesadza.
T: Nie pytam cię o zdanie!
(T.I): Przynajmniej wiem co o mnie myślisz.. TATO. A tak dla swojej wiadomości znalazłam pracę, więc nie będę korzystać z pieniędzy Harrego. Kocham go i dlatego z nim jestem. A teraz wybaczcie, ale musimy już iść.- w pokoju zapanowała cisza. Ostatni raz zerknęłaś na matkę, w kt
órej oczach widzia
łaś gasnącą nadzieje i wyszliście. Na zewnątrz zatrzymałaś się obok samochodu.
H: (T.I) tak mi przykro, ja naprawdę nie chcę, żebyś przeze mnie traciła rodzic
ów. Mo
że.. Może powinniśmy się..
(T.I): Co?! Oszalałeś?!
H: Nie, ale może tak będzie lepiej?
(T.I): Nie. Tak nie będzie lepiej. To oni zadecydowali. Mogli zaakceptować nasz związek jak normalni rodzice, ale zrobić to co przed chwilą. To był ich wyb
ór Harry. My nie jesteśmy niczemu winni. No chyba, że ty już nie chcesz być ze mną..?- chłopak nic nie mówi
ł, popatrzą ci w oczy, oparł swoje czoło o twoje, a po chwili dodał.
H: Kocham cię najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni.- po czym zatopił się w twoich ustach. Czułaś, że za każdym razem, gdy on cie całuje zakochujesz się w nim od nowa i coraz mocniej.


*Daniell*

Musia
łam zadzwonić do Liam. Długo się na to zbierałam, ale w końcu dzwonię.
Przyłożyłam telefon do ucha, ale w głębi duszy błagałam, żeby nie odebrał. Trzeci sygnał i nic, a nagle słyszę głos mojego chłopaka.
Li: Hej kochanie.
D: Hej.. Mam prośbę możesz teraz do mnie przyjechać?
Li: Jasne, ale co się stało?
D: Po prostu przyjedź.
Li: Będę za 15 minut.- rozłączyłam się. Usiadłam w salonie i co chwila nerwowo zerkałam na zegarek. Czas dłużył się niemiłosiernie. Każda minuta wydawała się być godziną. Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. Energicznym krokiem podeszłam do wejścia i otworzyłam mojemu chłopakowi.
Li: Kochanie co się stało?- rzekł i przytulił mnie.
D: Muszę ci o czyś powiedzieć. Chodź do salonu.- usiedliśmy na kanapie, a ja nie wiedziałam jak mam zacząć.
D: Liam.. Ja nie wiem jak mam to powiedzieć..
Li: No m
ów.
D: Ja wyje
żdżam.
Li: Ale jak to? Gdzie?
D: Do Los Angeles.
Li: Kiedy wylatujesz?- m
ówi
ł niewzruszony.
D: Jutro o 10.00.
Li: A na jak długo?
D: Na.. Na rok.. Przepraszam, że nie m
ówi
łam nic wcześniej, ale ja sama dowiedziałam się wczoraj.
Li: Ale domyślałaś się czegoś?
D: Tak, ale..
Li: Dan nie ma żadnego ale! Nie powiedziałaś mi nic!- krzyknął i zerwał się z kanapy.
D: Liam nie denerwuj się.
Li: Jak mam się nie wkurzać! A ty co byś zrobiła na moim miejscu?!- zn
ów podniós
ł głos, a ja stanęłam obok niego.
D: Nie wiem co bym zrobiła, ale twoje zachowanie mi nie pomaga.. Wiem co czujesz i przepraszam..
Li: G
ówno wiesz! Nie wiesz co czuj
ę, bo to ja ciebie tracę! A nie chcę tego!- szybkim krokiem udał się do drzwi, a ja odruchowo pobiegłam za nim.

D: Liam!
Li: Daj mi spok
ój Dan!- wybiegł zostawiając otwarte drzwi, a ja patrzyłam jak odchodzi. Ostatni raz spojrzałam na chłopaka i zamknęłam drzwi. Bezsilna osunęłam się po drzwiach. Potem rozpłakałam się jak małe dziecko. Nie chciałam, żeby nasze pożegnanie tak wyglądało. Kochałam go tak bardzo, ale nie miała wyboru. Musiałam mu w końcu powiedzieć, mimo tego, że go zraniłam.


Przedstawiam wam nowy rozdział xd
Mi osobiście najbardziej podoba się perspektywa Zayna, ale bardziej interesuje mnie wasze zdanie ;)
Nie wiem czy zauważyliście, ale rozdziały są dużo dłuższe niż wcześniej i jestem z tg powodu bardzo dumna ;p
No nic..
W każdym razie czekam na wasze komentarze <333

15 komentarzy:

  1. Ta perspektywa Zayna była boska <3
    "Mam tylko nadzieję, że Elena będzie teraz z kimś, kto zapewni jej to wszystko czego ja nie umiałem jej dać." :D Jaram się tym zdaniem <3
    No nie gadaj, że teraz Dan i Liam zerwali -,-
    Kogo masz zamiar jeszcze rozdzielić? :o
    Jak teraz Lou i El zerwą to nie wiem co z Tobą zrobię ;*
    Pozdrawiam, całuję i życzę Ci weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak powiem skromnie perspektywa Zayna jest extra ;p
      Właściwe nie wiem co mnie tak wzięło na te rozstania..
      Taka tam moja zryta bania xd

      Usuń
    2. "Właściwe nie wiem co mnie tak wzięło na te rozstania..
      Taka tam moja zryta bania"
      A od kiedy wzięło Cię na rymowania?
      Chyba przechodzisz jakieś sercowe załamania,
      i przeniosłaś je na opowiadania,
      a to wszystko na czytelników źle działa,
      i też popadają w takie załamania :D

      Zaraziłaś mnie ;*


      Usuń
    3. "Wiesz życie to nie bajka, tylko pojebana walka"
      Twoja odpowiedź na komentarz niżej ;)
      Poetkaa ;) <3

      Usuń
    4. Powiem szczerze, ze nawet nie zauważyła, ze są tam rym xd haaah
      Może zmienię profesje i będę pisał wierszem jak Mickiewicz albo William Shakespeare ;p
      Nie mam żadnego załamani sercowego ;)
      W jaki sposób to na cb przeszło ?

      Usuń
    5. Hahh.xD Zrobiłaś to podświadomie xd
      Bądź jak William Shakespeare i napisz coś w stylu "Romeo i Julia" ;D Hahh. Ja już to przeczytałam ;)
      A boja wiem ;D Nawet nie wiesz jak niedawno w domu rymowałam ;p

      Usuń
    6. Zrobię lepsza wersję "Romeo i Julia" xd
      Nie, no raczej wątpię, ze jestem tak genialna jak Shakespeare.. ;p

      Usuń
    7. Jesteś niedowartościowana ;*

      Usuń
    8. Weź mi kitu nie wciskaj, że mogłabym pisać jak Shakespeare..
      A wg to teraz moja idolką jest Jane Austen^^

      Usuń
  2. Rozdzial wspanialy <33
    I masz racje perspektywa Zayna wyszla Ci najlepiej, bardzo mi sie podoba <33
    Te ostatnie zdanie jest naprawdę cudne, i ostatnie z mojej perspektywy tez jest swietne <3
    No czemu Dan wyjeżdża ? :C
    Kurde wszystkich ze sobą sklocasz :// i niech Perrie wroci do Zayna pliss :*
    Czekam na kolejny :)
    Olcia Styles

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że nareszcie coś mi wyszło ;)
      Czemu Dan wyjeżdża dowiecie się w następnym rozdziale xd
      Wiesz życie to nie bajka, tylko pojebana walka, więc tylko od Zayna i Perrie zależy czy wygrają w tej grze.. ;p

      Usuń
  3. Łooooj! Kocham!
    Najlepsza perspektywa Danielle *.*
    Lekki szok. Czemu ona wyjeżdża?! ;___; I po co?!
    Ale wszystkich ze sobą kłócisz... Weź napisz sielankę. Lub scenkę +18!!!! O___O
    Dawaj nn!!
    KC <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dan wyjechała bo potrzebny mi samotny Liam potem xd
      Ale oficjalnie pojechała.. a z reszta dowiesz się w następnym rozdziale ;p
      Co ja czytam?
      Ty chcesz sielankę? o_O
      Co się z tb dzieje? xd hahahha

      Usuń
  4. Cafe Rosa <33
    A poza tym super rozdział i czekam na następny.! ;**
    Weny moja lezbo.xd <33 ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chuj w ryj tym pedałom. . . . Dosłownie

    OdpowiedzUsuń