środa, 31 lipca 2013

7.Chance

 
Ten rozdział jest dla mnie wyjątkowy, a właściwie to mój ulubiony :)
Jego tytuł wyraża wszystko co dostałam dzięki pewnej wyjątkowej dziewczynie ;p
Dlatego ten post dedykuję osobie, która namówiła mnie do założenia bloga i nie pozwoliła mi zrobić głupoty ;)
To dla ciebie Elizabeth <333

*Harry*
Na sali by
ła ekipa filmowa, wiec poprosiłem, żeby poszli za mną. To co chciałem zrobić było szalone, ale wiedziałem, że warto. Widziałem (T.I) tańczącą z Louisem. Wyglądało na to, ze dobrze się bawi, ja miałem tylko nadzieję, ze nie zepsuje jej tego wieczoru. Nagle wyłączono muzykę, a ja stałem na scenie i powiedziałem.
H: (T.I) (T.N) czy jesteś tu?
i w tym momencie tłum się rozstąpił, a na dziewczynę padło światło reflektorów. „Jest taka pi
ękna” pomyślałem. Podszedłem do niej, a ona od razu się cofnęła. Kamerzysta stał obok mnie, ja wziąłem mikrofon i powiedziałem do kamery.
H: Kłamałem. Kłamałem m
ówiąc, że nie znam (T.I) (T.N). Tak naprawdę spotkałem ją, a te kilka godzin w windzie to najlepszy czas w moim życiu. Jest mi wstyd za to, że zmusiłem ja do kłamstwa, bo jest ona najszczersza osobą na świecie. (T.I) czy wybaczysz mi i dasz szansę?- patrzyłem jej w oczy i nie mogłem z nich nic wyczytać. Nie były przepełnione blaskiem jak wtedy, gdy spotkałem ją po raz pierwszy. Bałem się. Bałem się, że ucieknie, albo wyśmieje mnie. Nadal nic nie mówi
ła. Ta niepewność jest najgorsza.

*Ty*
Nie wierzy
łaś w to co się dzieje. Harry publicznie wszystko sprostował i poprosił o szansę. Nie wiedziałaś co masz powiedzieć. Bałaś się, że kolejny raz zostaniesz zraniona, a tego chyba byś nie przeżyła. To był impuls, instynktowna decyzja. Nim się spostrzegłaś byłaś już w damskiej łazience. Oparłaś ręce o umywalkę i zerknęłaś w lustro. Starałaś się przeanalizować co się właśnie stało, gdy drzwi z impetem otworzyły się, a zza niech wyłoniła się Elena.
El: Czy ci kompletnie odbił?!- nie odzywałaś się, a ona ciągnęła- chłopak publicznie cię przeprosił, a ty uciekasz?!
(T.I): A czemu ty nie liżesz się z Zaynem!
El: Bo my nie chcemy, żeby o nas wiedzieli..- zacięła się- i ty też tego nie chcesz.. Przepraszam jestem głupia. Nie pomyślałam o tym. To może pogadaj z nim na osobności?- pokiwałaś głową na zgodę i wyszłyście z łazienki. Następnie udaliście się do znajomych. Wasza konwersacja trwała w najlepsze, gdy spostrzegłaś, że zbliża się Harry.
H: (T.I) możemy pogadać?

kiwnęłaś głową i ruszyłaś za chłopakiem. Po chwili znaleźliście się na balkonie. Stały tam kwiaty i był przyozdobiony białymi lampkami.
(T.I): Wow, jak tu pięknie.
H: Nie wiem jak...- przerwałaś mu.
(T.I): Myślisz, że jedno przepraszam wystarczy?
H: Nie oczywiście, że nie. Tylko proszę daj mi tą jedną szanse.
(T.I):Pamiętaj, że to twoja jedyna szansa- to co zrobił było piękne. Do oczu napłynęły ci łzy, pierwszy raz od dłuższego czasu były to łzy szczęścia.
Chłopak stan
ą naprzeciwko ciebie, wziął cię za rękę i spojrzał ci w oczy, po czym rzekł.
H: Nie wiem jak mam cię przeprosić za to co zrobiłem. Zachowałem się jak palant, wybacz mi.
(T.I): Tak jesteś palantem. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafię być obojętna względem ciebie. Najbardziej zabolało mnie, gdy powiedziałeś żebym zapomniała, a ja nie umiałam. Nie potrafiłam i nadal nie potrafię wymazać cię z pamięci. Ja….- spuściłaś głowę na d
ó
ł, łzy napłynęły ci do oczu nie byłaś w stanie dokończyć. Harry dotkną dłonią twojego policzka, a ciebie przeszedł dreszcz, bałaś się, ale spojrzałaś mu w te piękne zielone oczęta.
H: Wiem jestem skończonym kretynem. Nie chciałem, żebyś przeze mnie cierpiał, chciałem uchronić cię przed paparazzi. Chciałem oszczędzić ci tego co przeze mnie się nakręciło jeszcze bardziej. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała mnie już więcej widzieć, masz do tego prawo, ale..
(T.I): Jeśli ci zależy to wykorzystaj tę szansę, kt
ór
ą ci dałam.
H: Zrobię wszystko, żebyś mi zaufała. (T.I) obiecuję ci, że już zawsze będę z tobą.
(T.I): Harry.. Nie obiecuj rzeczy, kt
órych nie jesteś pewien. My się nie znamy i wszystko może się zdarzyć, więc nie obiecuj.. I nie wyobrażaj sobie, że wszystko będzie już dobrze. Ja nie należę do osób, które łatwo wybaczą, na to trzeba sobie zasłużyć.
chłopak pokiwał głową. Patrzyliście na siebie, odległość między wami była coraz mniejsza i mniejsza. Czułaś słodki oddech Harrego na swojej twarzy, jego wargi lekko musnęły
twoje. Tak bardzo pragnęłaś kolejny raz zasmakować jego ust. Pocałunek z każda sekundą stawał się coraz głębszy, wasze języki splotły się w namiętnym tańcu, brakowało ci tchu, ale nie chciałaś przerwać tak długo wyczekiwanego momentu. Z każdą chwilą czułaś jak problemy się oddalają, nic poza tobą i nim się nie liczyło. Wplotłaś ręce w jego włosy, a on błądził rękoma po twoich plecach. Czułaś jak rozpływasz się ze szczęścia i pewnie nadal byście się całowali, gdyby nie przyszedł Zayn.
Z: O sorry, że wam przeszkadzam, ale mam do was sprawę - spojrzałaś na Hazzę zaśmialiście się, a ciebie wcześniej zdążył oblać rumieniec.
(T.I)&H: No co tam?
Z: Ciebie Styles chciałbym prosić o samochód, a ciebie (T.I) o to,
żebyś dziś zostawia nam apartament, to jak zgadzacie się?
H: Jak dla mnie spoko.
(T.I): Dobra nie tak szybko, a gdzie ja będę spała?
Z: Pomyślałem, że skoro się pogodziliście… to może mogłabyś spać dziś u nas? No proszę zg
ódź się...- mulat zrobił błagalną minę, spojrzałaś na Hazzę, on próbował ukryć swój zaciesz na my
śl o tym, że masz spędzić noc u nich. Myślałaś chwilkę i rzekłaś:
(T.I): Noc z 4 chłopakami… zawsze spoko.
Z: To znaczy, że się zgadzasz?
(T.I): Tak.- chłopak pocałował cię w policzek i pobiegł do swojej wybranki. Ty i Harry dołączyliście do Lou, Liama i Nialla, po czym pojechaliście do apartamentu chłopak
ów. Dotar
łszy na miejsce Louis i Nialler poszli do siebie, bo byli nieźle wstawieni, a ty zostałaś z zielonookim.
(T.I): To co, gdzie mam spać?
H: Wiesz fajnie byłoby gdybyś spała ze mną, ale pewnie się nie zgodzisz, więc ja prześpię się dziś na kanapie, a ty w mojej sypialni.
(T.I): Dzięki, ale to ja mogę przespać się na sofie.
H: Śpisz u mnie i nawet nie dyskutuj. A teraz chodź dam ci coś, żebyś się mogła przebrać.- uśmiechną się i pociągną cię do swojego pokoju. Chwilkę grzebał w szafie i wyciągną ci jakąś koszulkę z napisem
HUG. Potem wskaza
ł ci łazienkę i wyszedł z pokoju. Ty wzięłaś szybki prysznic i wyszedłszy z niej ujrzałaś Harrego w samych bokserkach. Nie wiedziałaś gdzie masz podziać oczy. Starałaś się za wszelką cenę nie patrzeć na krocze lokowatego.
(T.I): Yyyy.. Harry?
H: O sorki. Już idę..
(T.I): Nie masz za co przepraszać, to tw
ój pokój. I zostań jeśli chcesz.. Tylko może się w coś ubierz- zaśmiałaś się i puściłaś mu oczko, on założy dresy i jakąś bluzkę. Leżałaś na łó
żku, a przystojniak usiadł obok ciebie.
(T.I): Wiesz.. Teraz rozumiem czemu się tak zachowałeś w windzie. Ty wiedziałeś, że wszyscy zwariują i będą wymyślać te głupoty. Jak wy potraficie sobie z tym radzić?
H: Na początku jak powstało 1D też nie radziłem sobie z fotoreporterami i fanami, ale teraz już się przyzwyczaiłem. Wiesz.. Bo.. Ja nie chciałem, żebyś musiałaś kłamać, ale nie miałem wyboru i wtedy w tym wywiadzie musiałem powiedzieć, że cię nie znam. Bo wiesz
by
łem” wtedy z Taylor.
(T.I): Rozumiem i wiem, że chciałeś mnie chronić. Dziękuję ci- powoli zbliżyłaś się do niego i wtuliłaś się w jego boską klatę. Potem rozmawialiście. W końcu zaczęliście zasypiać, a Hazza swoja ręką objął cię w talii. Na początku nie przeszkadzało si to, ale gdy jego dłoń powędrowała na twoje biodra od razu zareagowałaś. Chwyciłaś jego nadgarstek i od razu przesunęłaś na bezpieczną odległość zdala od twojego intymnego miejsca, na co on tylko się zasmiał. Później chłopak trzymał ręce przy sobie i nawet nie spostrzegłaś kiedy zasnęłaś.


*El
ena*
Dojechali
śmy do naszego hotelu. Zayna otworzył mi drzwi od samochodu i poszliśmy do apartamentu. Kiedy weszłam, ujrzałam płatki róż na podłodze prowadzące do salonu, był tam stolik nakryty dla dwóch osób, a w ca
łym pomieszczeniu były poustawiane małe świeczki.
El: Zayn to jest przepiękne.
Z: Cieszę się, że ci się podoba.- brunet uśmiechną się i usiedliśmy za stołem. Jedząc kolację rozmawialiśmy, było naprawdę miło, ale zauważyłam, że BadBoy jest spięty. Nie spytałam jednak o co chodzi. Skończywszy posiłek, chłopak włączył muzykę i zaprosił mnie do tańca. Piosenka była wolna, więc zaplotłam ręce na jego szyi, a on objął mnie w tali. Wydawało mi się, że czas się zatrzymał, chciałam już zawsze czuć się tak fantastycznie. Wraz z końcem piosenki chłopak odsuną się nieco ode mnie, spojrzał mi w oczy i powiedział najpiękniejsze słowa na świecie.
Z: Elena czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, patrzyłam na niego i widziałam jak na jego twarzy maluje się niepewność.


El: Oczywiście, że tak. O niczym innym nie marzę.- powiedziałam i zatopiłam się w jego idealnych ustach. Gdy się od siebie
odkleiliśmy zostałam uniesiona i zakręciliśmy się wokół własnej osi. Nigdy w życiu nie byłam bardziej szczęśliwa” pomyślałam i ponownie zaczęliśmy się całować.


Mamy kolejny rozdział xd
Dziękuję za komentarze pod poprzednim ;3
Mi się on całkiem podoba, ale ostateczna ocena należy do was ;p
I udało mi się zrobić to co zamierzyłam  xd haha jest krótszy ;p hahah
10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
 
 
 
 


poniedziałek, 29 lipca 2013

6.Troubles




*Ty*
Nadal siedzia
łyście w holu, lecz w końcu Elena odezwała się.
El: (T.I) skoro i tak twierdzisz, że Harry to dupek, to może zamiast wypłakiwać oczy rozerwałabyś się i pokazała samej sobie, że jesteś silna?- spojrzałaś na nią, a na jej twarzy malował się zadziorny uśmiech. Wiedziałaś co ma na myśli, chwilkę się zastanawiałaś i doszłaś do wniosku, że ma rację.
(T.I): Ok. Idziemy wieczorem do jakiegoś klubu, chcę się upić i mieć wszystko gdzieś.- wypowiadając to wstałaś i skierowałaś się w stronę windy, przyjaci
ó
łka zrobiła to samo.
(T.I): Kt
óra godzina?

El: 13.00 a co?
(T.I): Na imprez
ę ruszamy o 19.00, wiec do tego czasu możemy coś porobić.
El: Wiesz już dawno miałam ochotę iść do hotelowego Spa, co ty na to?
(T.I): Chyba czytasz mi w myślach.
zaśmiałyście się i ruszyłyście do Spa.


*Harry*
Li: Czas si
ę zbierać na ten wywiad.
1D: Ok.- wyszliśmy z hotelu i pojechaliśmy do studia telewizyjnego. Oczywiście w drodze nie obyło się bez śmiech
ów i postojów tylko po to, żeby Naill mógł uzupełnić zapasy jedzenia. W końcu udało nam się dotrzeć na miejsce. Siedzieliśmy w studiu do 15.00, więc mieliśmy trochę wolnego czasu. Ja postanowiłem spotkać się z Taylor i przedstawić jej mój pomys
ł. Czekałem w kawiarni, aż w końcu się pojawiła.
Tl: Hej, a więc o czym chciałeś pogadać- powiedziała i nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, a ona już mnie całowała. Gdy w końcu się odkleiła rzekłem.
H: Wiesz przecież, że ten nasz
zwi
ązek” był tylko po to, żeby twoje płyty lepiej się sprzedawały, więc pomyślałem, że moglibyśmy to zakończyć. Co ty na to?
Tl: Chwila. Jak zakończyć, teraz?
H: Ciszej. Niekoniecznie teraz, ale w najbliższy czasie. Oboje wiemy, że nic nas nie łączy, a ja chyba naprawdę się w kimś zakochałem. Poza tym i tak twoje płyty się już dobrze sprzedają, więc co ci zależy?
Tl: Harry ty chyba sobie ze mnie żartujesz?! Chcesz zniszczyć to co nas łączy?
H: O czym ty do mnie m
ówisz?! T
łumacze ci, że nic do ciebie nie czuję. Tak było jest i będzie. Wiesz przecież o tym.
Tl: A więc nazywasz mnie szmatą?! I to ja jestem ta niewierna! Kpisz sobie chłoptasiu! Z nami koniec! Nie chce cię więcej widzieć!
wsta
ła, zarzuciła swoimi długimi, blond włosami i wyszła, nawet łzę uroniła. Ja patrzyłem zdziwiony, w końcu oprzytomniałem i zauważyłem, że wszyscy w kawiarni patrzą na mnie z nienawiścią, dopiero teraz zrozumiałem co się stało, ona powiedziała, że ją zdradziłem. Po chwili namysłu zapłaciłem za kawę i wyszedłem. Wsiadłszy do samochodu zadzwoniłem do Taylor.
H: Co ty odwalasz?
Tl: Jak to co? Chciałeś zerwania, miałeś. A tak w og
óle s
łabo udajesz kotku.
H: Dziwisz się? Ja nie wiedziałem co ty wyprawiasz. A musiałaś m
ówi
ć, że to ja cię zdradziłem?
Tl: Działałam pod presją tak? A teraz muszę kończyć
H: Poczekaj. Modest na pewno będą chcieli to obgadać, więc i tak się spotkamy, ale najpierw musimy ustalić wsp
ólna wersj
ę.
Tl: Ok. A p
óki co paa- rozłączyła się, a ja nadal nie byłem w stanie pojąć dlaczego tak łatwo się zgodziła. Po chwili pojechałem do naszego hotelu. Dotarłszy na miejsce zastałem tylko Louisa i Liama, jak się pó
źniej dowiedziałem Niall poszedł do bufetu, a Zayn skorzystał z wolego czasu i pojechał do Eleny.
H: Chłopaki. Taylor ze mną zerwała.
Li&Ls: Co?
H: Bo pojechałem się z nią spotkać i spytałem co sądzi o tym, żeby zakończyć nasz związek. A w ramach odpowiedzi zrobiła awanturę i ze mną zerwała.
Ls: To chyba powinieneś się cieszyć.
Li: Stary jesteś wolny!- powiedzieli i uściskali mnie.
H: No niby powinienem, ale nie dziwi was to, że tak od razu się zgodziła?
Li: Może po prostu chciała być dobrym człowiekiem?
Ls: Liam proszę cię. Wierzysz w to co m
ówisz? O ile mi wiadomo ona nigdy nie robi niczego bezinteresownie. H: Właśnie, ale ona to nie jest mój najwi
ększy kłopot. Mangament jeszcze o niczym nie wie. A jak się dowie to trzeba się będzie gęsto tłumaczyć, ale to nic. Dla (T.I) zrobię wszystko.
Li: Nareszcie mądrze gadasz. Już wątpiłem w, że potrafisz używać m
ózgu. H: Liam! Już nie żyjesz!- zacząłem gonić go po całym apartamencie, gdy Li chciał wybiec na korytarz zderzył się z Niallem, który niósł tacę pełną jedzenia. W wiadomo jak to się skończyło. Każdy z nas był ubabrany jedzeniem, śmialiśmy się, aż do chwili, w której blondas spoważniał. Wiedzieliśmy co to znaczy. Mianowicie wielka ucieczka przed wściekłym Horanem. Czym prędzej wstałem i zacząłem biec, niestety Lou podstawił mi nogę, a głodomór dopad
ł mnie. Tarzaliśmy się po podłodze jakieś 10 minut. W końcu Daddy rzekł.
Li: Dobra dzieciarnia czas szykować się na koncert. Za godzinę musimy być na miejscu.
1D: Tak tato.
wypowiadając te słowa ruszyliśmy do swoich pokoi, by się ogarnąć. Gdy byliśmy gotowi do wyjścia zamknęliśmy apartament i pojechaliśmy na miejsce koncertu.


*Ty*
By
ła 18.00, gdy wyszłyście ze Spa. Udałyście się do swojego apartamentu i zaczęłyście się szykować do wyjścia na imprezę. W pewnym momencie zadzwonił twój telefon. M: Hej córciu! Mo
żesz wyjaśnić mi co zaszło między tobą, a tym.. no jak mu tam.. tym z tego zespołu… o wiem z tym całym Harrym?!
(T.I): Cześć. O co ci chodzi? Mnie z nim nic nie łączy. Skąd ci takie coś do głowy przyszło?
M: Może stąd, że w telewizji i Internecie cały czas piszą o twoim romansie z tym chłopakiem, a do tego on podobno ma dziewczynę! Ja możesz się tak zachowywać!
(T.I): Po pierwsze tłumaczę ci, że go nie znam. Po drugie od kiedy wierzysz w plotki i w og
óle od kiedy czytasz takie rzeczy?! M: Od kiedy na pierwszej stronie każdej gazet jest moja córka! Nie tak ci
ę wychowałam! Myślałam, że jesteś na tyle dorosła, że możesz sama gdzieś wyjechać, ale teraz widzę, że się myliłam! Masz natychmiast wracać do domu!
(T.I): Jak możesz wierzyć w to co piszą w tych brukowcach! I jakim prawem każesz mi wr
ócić do Londynu?! Jestem dorosła i sama będę decydować o tym kiedy wróc
ę!
M: Jeszcze nie skończyłaś 18 lat! Widać nie jesteś na tyle dojrzała, żeby choć przez 4 dni nie wpakować się w kłopoty!
(T.I): Skąd wiesz jaka jestem, skoro całymi dniami siedziałam sama. Was nigdy nie było. Widziałaś chociaż moje świadectwo ukończenia szkoły? Nie, nie widziałaś, a wiesz czemu, bo masz mnie gdzieś! Jestem tu 4 dni, a ty dzwonisz tylko po to, żeby robić mi awantury?! Nawet nie spytałaś jak mijają mi wakacje! Myślę, że gdybyś nie zobaczyła tych plotek, nadal byś nie zadzwoniła! Jesteś wyrodną matka!
M: Nie podnoś na mnie głosu! Nie masz prawa mnie tak nazywać, bo wszystko co robię w życiu robie z myślą o tobie! Masz pod dostatkiem wszystkiego czego zapragniesz i tak się mi odpłacasz?!
(T.I): Masz racje! Mam wszystko poza miłości! Twoją miłością!- rozłączyłaś się. Nie chciałaś słuchać jej kazań. Zastanawiałaś się chwilę nad ty co powiedziałaś. Wiesz, że ją zraniłaś, wiedziałaś, że to ją zrani, chciałaś, żeby cierpiała tak jak ty, gdy jej przy tobie nie było. Specjalnie zadałaś jej b
ól. Gdybyś była w domu pewnie zaraz przeprosiłabyś ją, ale nie tym razem. Teraz to ona powinna zastanowić się nad tym co zrobiła. Zamiast pomóc ci jakoś uporać się z tym wszystkim, naskoczyła na ciebie jak każdy. W tej chwili matka przestała dla ciebie znaczyć cokolwiek, kochałaś ja, a jednocześnie nie chciałaś mieć z nią nic wspólnego. Chciałaś zapomnieć o tym, że kolejna osoba, którą


kochasz zraniła cię. Teraz masz tylko Elenę, a do tego nie wiadomo na jak długo z tobą zostanie. Czułaś jakbyś traciła kontrolę nad swoim życiem, jakby nic już nie było pewne, jakby jutro miało nie istnieć.

Elena*
Gdy weszłam do pokoju (T.I) siedziała na łó
żku, cała zapłakana. Podeszłam do niej i powiedziałam
El: Ej.. co się stało? Na kogo krzyczałaś?
(T.I): Wyobraź sobie dzwoniła do mnie mama i co chciała? Zrobiła mi awanturę, że mam
romans z Harrym, a na dodatek kaza
ła mi wracać do Londynu.
El: I co jej powiedziałaś?
(T.I): Że nie wr
óc
ę, a ona jest wyrodną matką.
El: Aż tak ostro się pokł
óci
łyście? Przecież zawsze dobrze się dogadywałyście.
(T.I): Elena wiem i to mnie boli. Zamiast mi pom
óc ona powiedziała, że nie wychowała mnie na dziwkę. No, nie powiedział tego dosłownie, ale to miała na myśli. Nie rozumiem jak mogła uwierzyć w te plotki, przecież nigdy takie rzeczy jej nie obchodziły?- nie powiedziałam nic, ona wtuliła się we

mnie i nadal szlochała. Wiedziałam, że z wieczornych planów nic nie wyjdzie. Nie wiem dlaczego ta dziewczyna musi mieć całe życie pod górkę. Najpierw ta sprawa z Harrym, a teraz z matką. Do tego wszystkiego paparazzi i hejterzy. Muszę jej jakoś pomóc. Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię.
(T.I): To miały być moje najlepsze wakacje w życiu, a odkąd tu jestem nic mi nie wychodzi, dlaczego? Co ze mną jest nie tak? Może gdybym wtedy nie pomyliła tych walizek miałybyśmy zajebiste wakacje zamiast zjebanych..?
El: Kochanie z tobą jest wszystko w porządku. Po prostu miałaś pecha i tyle, ale pamiętaj, że wyjazd się jeszcze nie skończył. Mamy zatem czas wszystko nadrobić.
(T.I): Elena niby jak chcesz cokolwiek nadrabiać jak wszyscy myślą, że jestem wariatką, kt
óra wymy
śliła sobie spotkanie z Harrym Stylesem. Ludzie traktują mnie jak kretynkę.
El: To nie prawda. Nie myśl tak. Przecież wiesz, jak było naprawdę, a poza tym ludzie niedługo o tym zapomną, zobaczysz.
(T.I): Mam nadzieję. Elena wybacz mi, ale dziś nie dam rady iść do klubu, musze się położyć.
El: Dobra, ale jutro ruszymy w miasto.- przytaknęła i położyła się, a ja wyszłam z jej pokoju. Była 20.00, postanowiłam coś obejrzeć. Skakałam po kanałach i trafiłam na Trzy metry nad niebem, lubiłam ten film, więc zostawiłam na nim. M
ój mały seans skończył się o 22.45 miałam już iść spać, ale zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na smartfona, na którym wy
świetlił się numer Zayna i szybko odebrałam. Z: Hej! Mam do ciebie pytanie.
El: A wiec słucham.
Z: Najpierw chcę cię przeprosić, że robię to przez telefon. Czy nie zechciałabyś

pójść ze mną jutro na bankiet?
El: Oczywiście, że tak. Ale czekaj… Nie wiem czy to najlepszy pomysł, bo nie mogę zostawić (T.I) samej.
Z: Jak to? Co się stało?
El: Zadzwoniła jej mama i zrobiła jej awanturę. Właściwie powiedziała (T.I), że nie wychowała jej na dziwkę. Wtedy (T.I) powiedziała jej, że jest wyrodną matka. Z tą dziewczyną jest naprawdę coraz gorzej, po tej kłótni z matk
ą całkiem się załamała, a na dokładkę paparazzi i hejterzy. Ona długo tego nie wytrzyma, dlatego teraz nie powinna być sama. Jeszcze nie daj Boże zrobiłaby coś głupiego.
Z: Nie wiedziałem, że jest aż tak źle. A zgodziłabyś się mi towarzyszyć jeśli (T.I) poszłaby z nami? Trochę rozrywki na pewno jej się przyda.
El: Jeśli p
ójdzie z nami to tak, ale nie wiem czy ona si
ę zgodzi.
Z: To ja z nią pogadam. Przyjadę do was o 10.00, ok?
El: Dobra. A o kt
órej jest ten bankiet? Z: Zaczyna się o 20.00, a dochód z niego przeznaczony b
ędzie na cele charytatywne.
El: O jak słodko. To czekam jutro o 10.00, a teraz wybacz mi słońce, ale muszę się położyć. Paa
Z: To pa- powiedział, a ja się rozłączyłam. Z każdym razem, gdy słyszę jego głos przez moje ciało przechodzą dreszcze. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Zayn Malik zwr
ócił uwagę na kogoś takiego jak ja. Doprawdy nie wiem co on we mnie widzi. Za to jestem pewna, że kocham go za to, że jest taki dobry, przecież wcale nie musiał proponować, żeby (T.I) szła z nami, mógł po prostu zaprosić kogoś innego. Teraz wiem, że on zrobi dla mnie wszystko. Nie wiem jak mu się z to odwdzięczę. Myślałam jeszcze chwilę, po czym poszłam spać.


*Ty*
Spałaś całkiem dobrze, może dlatego, że wieczorem wzięłaś 3 tabletki nasenne. Sama się sobie dziwiłaś, że masz ochotę wstać, ale to raczej dobrze, że choć chwilowo czujesz się lepiej. Poszłaś do łazienki, wzięłaś prysznic i ubrałaś się w
to. Była 9.30 i szczerze mówiąc zgłodniałaś, więc poszłaś do salonu zamówić śniadanie. O dziwo dotarłszy do celu ujrzałaś Elenę (ubraną w to) siedzącą przy stole pełnym jedzenia.
(T.I): Wow jaka kiecka i śniadanie już zam
ówiłaś. O której ty wsta
łaś?
El: Dziękuję za komplement i wstałam o 8.00. A teraz nie gadaj tylko siadaj i zjedz coś.
posłusznie wykonałaś prośbę przyjaciółki. Siedząc przy stole rozmawiałyśmy o wszystkim, znaczy o prawie wszystkim. Twoja naj oczywiście nie poruszała drażliwych kwestii, w sumie to dobrze, przynajmniej na płacz ci się nie zbierało. Waszą konwersacje przerwało pukanie do drzwi. Ja otworzę” powiedziała Elena i pobiegła do wejścia. Chwilę pó
źniej ujrzałaś Zayna. Trochę głupio ci było po tym co ostatnio mu naopowiadałaś, ale w końcu przełamałaś się, spojrzałaś na niego i przywitałaś się.
(T.I): To może ja już p
ójd
ę do siebie, nie będę wam przeszkadzać- uśmiechnęłaś się i już miałaś wychodzić kiedy mulat odezwał się.
Z: Nie, nie wychodź. Właściwie to przyjechałem do was obu.
(T.I): Ooo… Jak miło.. A więc słuchamy.
Z: Chciałbym was dziewczyny w imieniu całego One Direction zaprosić na bankiet organizowany przez Akademie Filmową, z kt
órego dochód zostanie przeznaczony na cele charytatywne. Impreza jest dzi
ś i zaczyna się punkt dwudziesta. To co wy na to?- Elena milczała i patrzyła na chłopaka, ty po zastanowieniu zabrałaś głos.
(T.I): To bardzo miło z twojej… yyy z waszej strony, ale ja chyba zostanę w hotelu.
Z: Ale dlaczego? Przecież ten bankiet to wspaniała okazja żeby się zabawić, a do tego możecie poznać wiele hollywoodzkich gwiazd. Taka okazja nie trafia się często.
(T.I): Zayn, ja to wszystko doceniam, ale po ostatnich wydarzeniach raczej wolałabym dojść do siebie. Nie chce, żeby ludzie widzieli mnie w takim stanie, a właściwie mogę się założyć, że oni za mną nie przepadają. Zważywszy na to co przeczytali o mnie w gazetach i Internecie..
Z: Głupoty opowiadasz. Każdy z nas popełnił nie raz gafę, a ty nawet nic nie zrobiłaś, więc po co martwić się na zapas. Jak dla mnie to powinnaś się odstresować na imprezie, a z nami masz to jak w banku.- mulat uśmiechną się zadziornie i śmiesznie poruszał brwiami. Zaśmiałaś się, potem spojrzałaś na Elenę, wiedziałaś, że coś jest nie tak. Normalnie rzuciłaby się mu na szyję, a teraz siedzi spokojnie i nawet się nie odzywa.
(T.I): Ja jednak sobie daruję, ale Elena pewnie z chęcią p
ójdzie. Prawda? El: Skoro ty nie idziesz to ja te
ż nie.
Z: No dziewczyny nie bądźcie takie…
(T.I): Zayn tłumaczyłam ci dlaczego nie chcę iść, a poza tym nawet partnera nie mam. A Elena p
ójdzie, już ja o to zadbam.
Z: A po co ci partner? My idziemy grupowo.
(T.I): Elena co z tobą? Normalnie już byś ubrań szukała na tą imprezę, a teraz nawet nic nie powiesz?
El: Ja…- nie dokończyła, bo zadzwonił jej telefon. Dodała
To mama. Musz
ę odebrać” i poszła do swojej sypialni. Zostałaś sama z chłopakiem i panowała cisza. W końcu BadBoy spojrzał na ciebie błagalnie i rzekł.
Z: (T.I) proszę cię, chodź z nami na ten bankiet. Elena powiedział, że bez ciebie nie p
ójdzie, a ona musi tam by
ć, bo..- ściszył głos- bo chciałem poprosić ja o chodzenie. Sama widzisz, że ta impreza to idealna okazja, żeby to zrobić.
(T.I): Zayn.. ale ja się boje.. Nie wiem jak mam odnaleźć się w tej sytuacji, sam wiesz jak jest. Elena zapewne poinformowała cię o tym jak ze mną źle i dlatego nie chce iść na bankiet beze mnie. Boi się, że zrobię coś głupiego, prawda?
Z: Nie do końca.. Właściwie to tak, ale skąd wiesz, że o to jej chodzi?
(T.I): Powiedzmy, że to nie jedyne trudne chwile w moim życiu.
Z: To jak zgodzisz się p
ójść z nami? chwila zastanowienia. Rozwa
żanie za i przeciw. Szybka decyzja.
(T.I): Niech stracę. P
ójd
ę na tą imprezę. W końcu czy można mieć opinie gorszą niż dziwka?- zaśmiałaś się, a chłopak spoważniał i powiedział.
Z: To nie prawda. Nigdy nie byłaś, nie jesteś i nie będziesz kimś takim. Zrozumiano.
(T.I): Taaa.. Ale wiesz co, teraz to ma problem, bo nie mam co na siebie włożyć.- znowu śmiech, a do pokoju wchodzi Elena. Gdy dowiedziała się, że wybierasz się na bankiet uścisnęła cię tak mocno, że myślałaś, że cie udusi. Po chwilach czułości twoja przyjaci
ó
łka poważnie spojrzała na ciebie i rzekła.
El: A teraz chodź na zakupy, bo musimy wyglądać bosko. Zayan podrzucisz nas do jakiegoś centrum handlowego?
Z: Jasne. Wieczorem będę u was o 19.00, ok.?
(T.I)&L: Dobra.- wzięłyście torebki i poszliście do samochodu. W galerii byłyście o 12.00, chodziłyście po sklepach 2 godziny, ale koniec końc
ów miałyście to co potrzebne. Potem poszłyście na obiad i ruszyłyście do hotelu. Gdy byłyście w taksówce panna Edwards umawiała was z fryzjerem i kosmetyczką, na szczęście te sprawy można było załatwić w hotelu. Ty siedziałaś w ciszy i rozmyślałaś nad dzisiejszym wieczorem. Po pierwsze unikać Harrego i Taylor, po drugie nie dać się ponieść emocjom przy fotoreporterach, po trzecie dobrze się bawić o ile to będzie w ogóle możliwe. Dotarłszy do hotelu udałyście się do apartamentu, gdzie odświeżyłyście się i chwilę odpoczęłyście. Była 16.15, więc udałyście się do hotelowego salonu piękności, tam siedziałyście do 18.20. Potem udałyście się do apartamentu i poszłyście do swoich sypialni. Ty ubrałaś tę
sukienkę, czarne szpilki, a na wierzch ten żakiet. Elena ubrana była w tę sukienkę i te szpilki . Dochodziła dziewiętnasta, a ty coraz bardziej się denerwowałaś.
(T.I): Elena ja nie dam rady. Ja się boję.
L: Głuptasie przestań. Nie idziesz tam sama tylko ze mną i z 1D. Będziemy z tobą. I mogę się założyć, że chłopcy z chęcią ci pomogą w razie kłopot
ów. (T.I): Niby tak.. ale- nie skończyłaś, bo właśnie wszedł Zayn, a za nim reszta 1D, oprócz Harrego. Z: Bosko wygl
ądasz- powiedział do Eleny i delikatnie ją pocałował. Gdy czułości się skończył dziewczyna zarumieniła się, bo uświadomiła sobie, że wszyscy na nich patrzycie.
Ls: Ty też wyglądasz pięknie
skierowa
ł wzrok na ciebie, a ty oczywiście zjarałam buraka.
(T.I): Dziękuję. Wy też wyglądacie zab
ójczo.- u
śmiechnęłam się i wyszliśmy z hotelu. Droga zajęła nam prawie godzinę, ale nie było nudno. Cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Ty przez jakiś czas zastanawiałaś się dlaczego Hazzy nie ma z wami skoro wszyscy inni są, jedna nie miałaś odwagi, żeby o to zapytać. Im bliżej miejsca bankietu znajdowaliście się, tym więcej miałaś wątpliwości czy dobrze robisz idąc na tę imprezę. Najwidoczniej Louis zauważył to i zapytał.
Ls: Hej, co się dzieje mała?
(T.I): Nic.. To znaczy.. Denerwuję się

Ls: Nie masz czym. My ci pomożemy. Poradzisz sobie.- chłopak posłał ci najpiękniejszy uśmiech na świecie i złapał cię za rękę. No i stało się dojechaliśmy na miejsce. Czas, żeby wysiąść i zmierzyć się z rzeczywistością. Wszyscy byli już na czerwonym dywanie i teraz była twoja kolej, żeby się tam pokazać. Wysiadając z samochodu zobaczyłaś oślepiający blask fleszy. Serce podskoczyło ci do gardła, przełknęłaś ślinę i doszłaś do reszty znajomych. Wszedłszy do środka kierowaliście się do stolika z napisem One Direction. Zajęliście miejsca i rozpoczęło się uroczyste powitanie gości. Później zaczęto tańczyć. Impreza trwała już jakieś 2 godziny, a ty nadal nie widziałaś Hazzy, może to i lepiej pomyślałaś.

Dzięki za tyle komentarzy pod poprzednim postem <333333
Jakoś nie umiałam zrobić z Taylor wrednej mendy, więc pomogła Hazzie ;D
Jak myślicie co się stanie na bankiecie? ;p
Postawię wam kolejne wyzwanie i podniosę stawkę xd hahaha


10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

sobota, 27 lipca 2013

5.Lies

                                                  
                                  
 Zwróćcie uwagę na tekst piosenki xd

*Ty*
Wróciłyście do hotelu około 15.00. Poszłaś się przebrać, a Elena szykowała ubrania na randkę z Zaynem. Po 30 minutach zamówiłyście jedzenie i włączyłyście telewizor. Twoja przyjaciółka skakała po kanałach, aż w pewnym momencie zobaczyłyście 1D. Oczywiście musiałyście to obejrzeć, bo Elena nie przepuściłaby takiej okazji, ty patrzyłaś na ekran, ale jakoś nie przysłuchiwałaś się temu co mówi
ą do czasu, aż dziennikarz zadał pytanie.
Dz: Harry kim jest ta dziewczyna, z kt
órą wczoraj spędziłeś pó
ł dnia w windzie?- Hazza wyraźnie


 
spiął się i nie wiedział co ma powiedzieć. Spojrzał na Louisa, po czym wydusił z siebie.
H: Tę dziewczynę widzę pierwszy raz. Nic nas nie łączy. Na pewno jest wyjątkową osobą i chętnie bym ją poznał.
Dz: Wielu ludzi spekuluje, że zdradziłeś Taylor czy to prawda?
H: Oczywiście, że nie. Między mną, a Taylor wszystko jest w porządku. Jeśli miałeś ochotę ją pocieszać to jeszcze na to za wcześnie.- tymi słowami zielonooki rozładował napięcie, a wszyscy zaczęli się śmiać. Co za pieprzony frajer! Jebana gwiazdka! Najpierw mnie całuje, a potem temu zaprzecza! Skończony dupek!” pomyślałaś. Byłaś wścieła, nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałaś, spojrzałaś na swoją naj ona też była w szoku, ale w końcu powiedziała.
El: (T.I) tak mi przykro. Naprawdę nawet wrogowi nie życzyłabym takiego czegoś
(T.I): A wiesz co w tym jest najgorsze…? To, że ja chyba.. ja… ja chyba zaczęłam coś do niego czuć.- wypowiadając te słowa fala złości opuściła cię, a zastąpił ją smutek i żal. Zaczęłaś płakać jak małe dziecko, przyjaciółka przytuliła cię i nic nie mówi
ła, po prostu była przy tobie. Siedziałyście tak do, aż do Eleny zadzwonił telefon
Z: Cześć słonko. Już po ciebie przyjechałem. Zejdziesz?
El: O matko. Zayan ja przeprasza, ale chyba nic z naszej randki nie wyjdzie bo..- zabrałaś jej telefon i nie dałaś dokończyć
(T.I): Przyjdź na g
ór
ę do pokoju 433 na 9 piętro. Ona się wyszykuje, a ty poczekasz ze mną.
Z: Ok. To już idę.- rozłączył się, a ona patrzyła na ciebie pytająco.
(T.I): No co? To, że ja zostaję nie znaczy, że ty też musisz tu ze mną siedzieć. Poradzę sobie, jestem duża. A ty jeszcze mi podziękujesz.
El: To nie jest dobry pomysł. Powinnam być teraz z tobą, a nie romansować.
(T.I): Idź się szykuj, bo tw
ój ksi
ążę nie będzie czekał wiecznie. A ja sobie poradzę.- Elena poszła się ogarnąć, a ty usłyszałaś pukanie. Poszłaś otworzyć i ujrzałaś Zayana.
(T.I): Wejdź- uśmiechnęłaś się, a on zrobił to samo. Poszliście do salonu i usiedliście na sofie. Po chwili zauważyłaś, że mulat cały czas na ciebie patrzy.
Z: Dlaczego płakałaś?
(T.I): Ja nie płakała.
Z: Przecież widzę, że tak. Masz podpuchnięte oczy i smutna jesteś. A więc co się stało?
(T.I): Naprawdę to nic takiego. Po prostu uderzyłam się w nogę i.. i…- nie wytrzymałaś, głos ci się złamał i nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Schowałam twarz w dłoniach i szloch uni
ós
ł moją klatkę piersiowa. Po chwili Zayn powiedział:
Z: Widziałaś ten wywiad, tak?
(T.I): Nie… Znaczy… Bo tak naprawdę..
Z: Nie męcz się nie musisz m
ówić. Ale nie obwiniaj go on nie miał wyboru, musiał tak powiedzieć.-

"Następny się kurwa znalazł. Dlaczego oni wszyscy tak go bronią? ” pomyślałaś i odpowiedziałaś.
(T.I): Nie Zayn. Zawsze jest jakiś wybór. I to od nas zależy jaką decyzję podejmiemy.- mówiąc to wstałaś, bo usłyszałaś, że Elena wyszła z pokoju. Ubrała się w
to , gdy się mijałyście rzekłaś.
(T.I): Miłej zabawy. Tylko przed p
ółnocą nie wracaj- zaśmiałaś się na co parka odpowiedziała uśmiechem i wyszła. Była 20.00 postanowiłaś włączyć jakiś film. Siedziałaś przed telewizorem i patrzyłaś w ekran, właściwe nawet nie wiedziałaś o czym ten film jest. Czułaś jakąś pustkę, jakby ktoś wybił ci wielką dziurę w sercu, jakbyś już nigdy nie miała być szczęśliwa. Zaczęłaś myśleć o tej zakochanej parce, która kilka minut temu wyszła z waszego apartamentu i uświadomiłaś sobie, że najbardziej boisz się samotności. Samotność jest czymś co cię przeraża, a teraz coraz częściej będziesz sama. Nawet Elena cię w końcu opuści. Jasne zawsze będziecie się przyjaźnić, bo jesteście jak siostry, ale ona ma swoje życie, a ty nie masz prawa wchodzić w nie ze swoimi problemami. Po długich przemyśleniach postanowiłaś się napić, chciałaś zapomnieć. Udałaś się do barku i wzięłaś pierwszy lepszy alkohol. Usiadłaś na podłodze w swoim pokoju, zaczęłaś pić i
rozmyślać. Była 22.00, gdy skończył ci się wódka, nie chciało ci się iść po następną, więc położyłaś się na łóżku i znów zaczęłaś myśleć. Rzeczą która najbardziej cię zastanawiała było to, dlaczego tak się zachowujesz, przecież nigdy cię tak nie wzięło” nawet po zerwaniu z chłopakiem żyłaś normalnie. Teraz za to nie myślałaś o niczym innym jak o nim, o tym co ci zrobił i o tym co do niego czujesz. Rozważałaś to jeszcze chwilę po czym zasnęłaś.


Obudziłaś się o 11.00 i byłaś całkiem wypoczęta, nawet nic ci się nie śniło. Wstałaś, kaca też nie miałaś i pomyślałaś Skoro po wypiciu pół litra wódki czuję się tak dobrze powinnam robić to częściej” po czym zaśmiałaś się do siebie. Poszłaś do łazienki, wzięłaś prysznic i ubrałaś się w
to. Postanowiłaś ogarnąć trochę pokój i pozbyć się butelki po wódce. Skończywszy zaplanowane prace poszłaś zobaczyć czy Elena już wstała. Nie pukając weszłaś do jej pokoju i stanęłaś jak wryta na widok półnagiego Zayana leżącego w łóżku twojej naj. Na szczęście się nie obudził” pomyślałaś i czym prędzej wyszłaś z pomieszczenia. Poszłaś po telefon i już miałaś dzwonić do przyjaciółki, gdy zobaczyłaś dziewczynę wchodzącą do apartamentu.
(T.I): Hej. Gdzie byłaś?
El: Poszłam do recepcji.
(T.I): Jak było na randce?
El: Cudownie. Poszliśmy do kina, a potem na romantyczną kolację, w boskiej knajpce nad samym oceanem. P
óźniej Zayan odwiózł mnie hotelu i został na noc, ale od razu mówi
ę do niczego między nami nie doszło?
(T.I): Wiesz zauważyłam p
ó
łnagiego przystojniaka w twojej sypialni- zaśmiałyście się
El: To jakie plany na dziś?
(T.I): Ja nie mam żadnych. A ty nie jesteś um
ówiona z Zayanem?
El: Nie. Dzi
ś mają wywiad i koncert wieczorem, więc cała jestem twoja. Ooo! Mam pomysł. Może pokarzę ci te wzgórze, z którego widać całe Los Angeles, potem pójdziemy do jakiej
ś restauracji, a wieczorem do klubu?
(T.I): Ok. Chcę się zabawić i to porządnie. A ty kiedy budzisz tego swojego ukochanego?
El: A właśnie miałam do niego iść.
dziewczyna posz
ła do swojego pokoju, a ty weszłaś na TT. Po 30 minutach mulat pożegnał się z wami i wyszedł.
El: To jak ruszamy?
(T.I): Tak, tylko wezmę torebkę.- po tych słowach ruszyłyście do windy. Wyszedłszy z hotelu ujrzałaś tłum fotoreporter
ów, każdy z nich zadawał ci pytania typu Co łączy cię z Harrym?, Czy go spotkałaś?, Planujecie wspólna przysz
łość?” z początku ignorowałaś to, ale w pewnym momencie coś w tobie pękło. Zatrzymałaś się, a tłum ucichł, po czym jeden z paparazzi zapytał.
R: Kim naprawdę według ciebie jest Harry Styles?
(T.I): Kim on jest? Nie wiem, ale jednego jestem pewna, że osiągną sukces, bo ma talent, ale przez was stracił to co najważniejsze w życiu wolność, prywatność, szczerość... Więc gratuluję wam! Możecie zarobić na stworzonej prze siebie gwieździe, przykro mi tylko, że tym samy zniszczyliście człowieka! Czy wy kiedykolwiek myśleliście jak on się czuje, gdy czyta w gazecie o swoim kolejnym
romansie i o innych bzdurach, które wymy
ślacie?- spojrzałaś na nich i zero reakcji
(T.I): Tak myślałam… I wiecie kim dla mnie jesteście? Szmatami, kt
óre dożął do tego żeby zniszczyć wszystko- chciałaś już iść, ale jeden z reporterów zadał

 jeszcze jedno pytanie.
R: Czy spotkałaś Harrego?- poczułaś następną falę łez napływającą do twoich oczu, mrugnęłaś szybko, ale to nic nie pomogło. Przełknęłaś ślinę i rzekłaś (T.I): Nie.. Przysięgam nigdy go nie spotkałam.. I chyba nie chciałbym go poznać..- nie wytrzymałaś wbiegłaś do hotelowego holu, usiadłaś na jednej z kanap i zaczęłaś płakać.
Nie chciałaś, nie miałaś siły już dalej z tym walczyć, musiałaś dać upust emocjom. Elena usiadła koło ciebie i objęła ramieniem, po czym wyszeptała ci do ucha „Wszystko się ułoży, zobaczysz”

*Harry*
Siedz
ę u siebie w pokoju i słucham muzyki, gdy nagle wbiega do mnie Lou i ciągnie mnie do salonu.
Ls: Sp
ójrz!- wskazał telewizor. Zobaczyłem (T.I), a wokół niej tłum fotoreporterów, którzy zadawali jej masę pytań. Nie odpowiedziała na żaden, do chwili, gdy ktoś powiedział Kim naprawdę według ciebie jest Harry Styles?”, a to co ona powiedział zdziwiło mnie. Stałem i patrzyłem na ekran mimo, że ten reportaż ju
ż się skończył. Z osłupienia wyrwał mnie głos Louisa.
Ls: M
ówi
łeś, że ją lubisz, bo jest taka szczera?
H: No tak.
Ls: Wow, gratuluję zmusiłeś ją do kłamstwa.
H: A miałem jakiś wyb
ór?
Z: Harry ty s
łyszysz siebie? Miałem jakiś wybór?” to ostatnio twój sta
ły tekst.
Li: Zayn ma racje. Teraz na niczym ci nie zależy. Nie jesteś już tą samą osoba co wcześniej.
H: To nie prawda! Zależ mi na (T.I) i zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa.
Z: Pewny jesteś, że jest szczęśliwa? Widziałem ją wczoraj, płakała, przez to co powiedziałeś w wywiadzie. Harry ona cierpi.
H: Naprawdę macie mnie za takiego dupka?
Ls: Harry to nie o to chodzi. Ty po prostu musisz wziąć się w garść i postawić Paulowi. Mangament już dość namieszali nam w życiu, a tobie zwłaszcza.
H: To nie jest takie łatwe! Ale masz rację jeszcze jutro z nimi pogadam i muszę pomyśleć jak zdobyć zaufanie (T.I). - chłopaki uśmiechnęli się do mnie, a po chwili byliśmy już w zbiorowym uścisku.




Nowy rozdział jest :)
Szkoda tylko, że tak mało komentarzy pod poprzednią częścią opowiadania ;(
Ale dziękuję tym osobom, które poświeciły te kilka minut i napisały cokolwiek ;D
To właśnie Wy mnie motywujecie <3333 Dziękuję Wam
Co myślicie o zachowaniu Hazzy? Nieco szokujące?
Zachęcam do zadawania pytań postaciom ;p


5 WASZYCH KOMENTERZY = NOWY ROZDZIAŁ
 
 


środa, 24 lipca 2013

4.All the damage



 
Przy linku do piosenki zwróćcie uwagę na słowa xd
*Ty*
Nadal byli
ście w windzie. Przez 15 min od waszego uścisku rozmawialiście, aż nagle w windzie włączyło się światło i usłyszeliście komunikat Przepraszamy za utrudnienia. Za 5 minut winda powinna ruszy
ć”. Ucieszyłaś się i usłyszałaś słowa Hazzy.
H: (T.I) mogę cię o coś prosić?
(T.I): Jasne.
H: Gdy drzwi windy się otworzą ja wyjdę, a ty zostań chwilę w środku i poczekaj aż odciągnę ich uwagę. Nikomu nie m
ów o tym spotkaniu. Nie chcę, żeby paparazzi dowiedzieli się o naszym pobycie tu. w jednej chwili poczułaś, że twoje serce jest roztrzaskiwane na miliony maleńkich kawałeczków, czułaś, że nikt nigdy ich nie poskłada w całość. Kiedy zaczęłaś się do niego przekonywać on robi taką rzecz. Jak móg
ł.
(T.I): Czyli do rozmowy jestem dość dobra, ale żeby pokazać się publicznie to już nie? Dobra rozumiem, przecież wielki Harry Styles nie może pokazać się z kimś takim jak ja?! Przecież nie jestem gwiazdą! Ale spoko…!
H: To nie tak.. Paparazi wszystko zniszczą. Obiecaj mi, że nikt się o tym nie dowie, nawet Elena.
(T.I): Mam okłamać moją przyjaciółkę! Jak sobie życzysz!
–  chłopak spojrzał na ciebie błagalnie, a winda poruszyła się. Po chwili drzwi się otworzyły, a wy zrobiliście to co powiedział Harry. Wychodząc widziałaś jak zbiera się wokół niego tłum, ostatni raz zerknęłaś w tamtą stronę i po twoim policzku spłynęły łzy. W tym samym momencie pomyślałaś A jednak jest takim palantem jak myślałam” westchnęłaś i weszłaś do apartamentu. Na szczęście Eleny jeszcze nie było. Spojrzałaś na zegarek była 18.00 postanowiłaś wziąć długą kąpiel. Weszłaś do wanny i zaczęłaś rozmyślać o tym co zaszło między tobą, a nim. Na każde wspomnienie coraz bardziej chciało ci się płakać, ale powiedziałaś sobie, że będziesz silna i już nigdy nie uroisz łzy przez tego frajera. Po godzinie wyszłaś z wanny, przebrałaś się w piżamę i usiadłszy na łóżku, włączyłaś radio. Usłyszałaś tą piosenkę i wyrażała ona wszystko to co kłębiło się teraz w twojej głowie.





*Harry*
Ostatni raz widziałem ją, gdy wychodziła z windy. Ona nie rozumiała, że jeśli nikt się o tym nie dowie będzie lepiej. Fotoreporterzy nie daliby jej spokoju, nie miałaby życia jak my, nie chciałam tego dla niej. Z zamyślenia wyrwali mnie paparazzi, którzy zadawali różne pytania, odpowiedziałem na kilka, po czym rozdałam parę autografów i zrobiłem sobie zdjęcia z fanami. Następnie wyszedłem z stamtąd i pojechałem do mojego hotelu. Była już 18.00, więc musiałem się śpieszyć, bo koncert mamy o 20.00. Gdy weszłam do naszego apartamentu była 18.45 i nikogo już nie było. Zdążyłem wziąć szybki prysznic, przebrać się i byłem już w drodze na koncert. Dotarłszy na miejsce, pierwsze co zrobiłem to rozśpiewałem się, potem dorwały mnie charakteryzatorki i gość od mikrofonów. Szczerze mówiąc ledwo zdążyłem, ale udało się. Była 20.00, a ja wychodziłem na scenę. Chłopcy byli źli z to moje nieodpowiedzialne zachowanie jak to powiedział Liam i w ramach zemsty, gdy miałem solówkę oblali mnie całego wodą. Po koncercie przyszedł czas na rozdawanie autografów i pozowanie do zdjęć. Była 23.30, a my wracaliśmy do hotelu. Wszedłszy do apartamentu, chłopacy rozeszli się po swoich pokojach, a ze mną został Lou.
Ls: No to teraz m
ów gdzie
ty byłeś?

H: Utknąłem w windzie.
Ls: Gdzie w windzie i dlaczego?
H: W hotelu (T.I), a i nie wyobrazisz sobie, ale winda się zepsuła- powiedziałem ironicznie, a Louis się tylko zaśmiał.
Ls: Rozumiem, że ona była z tobą w tej windzie, a więc opowiedz co tam się działo?
H: To tak… - opowiedziałem Louisowi całą historię, a on na przemian śmiał się i poważniał. W końcu podsumował
Ls: No powiem szczerze ma dziewczyna charakterek. A co gorsza widzie, że cię to kreci. To na kiedy się z nią um
ówiłeś?
H: Nie um
ówi
łem się z nią, bo gdy ta winda miała się otworzyć powiedziałem, że odciągnę uwagę paparazzi, a ona dopiero wtedy może wyjść. Louis ja zrobiłem to, żeby oni nie zniszczyli jej życia tak jak nam, a ona źle to zrozumiała i chyba jest na mnie wściekła. Czy ja zawsze muszę wszystko spieprzyć?!
Ls: Jesteś idiotą! Dziewczyna powiedziała ci, że znaczyna się do ciebie przekonywać, a ty robisz takie coś?! Jasne, chciałeś ja chronić, ale bez jaja Harry! Nic by się jej nie stało, gdyby zrobili jej jedno zdjęcie!
H: Louis nie pomagasz. A co jeśli ją stracę.. z resztą co ja pierdole ja nawet jej nie zdobyłem!
Ls: Dlatego walcz o nią. Co ty myślisz, że ja i chłopacy nie widzimy, że chodzisz podłamany? Chcielibyśmy ci pom
óc, ale w tej sprawie musisz poradzi
ć sobie sam… Znaczy zawsze chętnie ci doradzimy czy coś, ale to ty musisz się wysilić.
H: Masz rację. Muszę wziąć się w garść i zdobyć ją.
Ls: No, a teraz kochasiu kładź się spać, bo jutro czeka na ciężki dzień.
kiwn
ąłem do Lou głową, że się zgadzam i jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy.




*Ty w tym samym czasie*
Leżałaś na łóżku i rozmyślałaś o dzisiejszym dniu, aż usłyszałaś otwierające się drzwi. Wiedziałaś, że to Elena, więc poszłaś do niej.
(T.I): Hej i jak było?
El: Cześć. Było cudownie i chętnie ci opowiem, ale najpierw muszę wziąć prysznic. A ty może zam
ów kolacj
ę?
(T.I): Ok, zaraz coś zam
ówię. Leć się kąpać zrobi
łyście to co powiedziała i po 30 min siedziałyście przy posiłku.
(T.I): A więc opowiadaj. Od chwili, w kt
órej zostawiliście mnie z tym palantem na plaży, aż do tej w której si
ę rozstaliście.
El: Ok. Najpierw pojechaliśmy na lody, potem Zayan zaprowadził mnie na prześliczne wzg
órze, z którego wida
ć całe Los Angeles, swoją droga ty też musisz to zobaczyć.
(T.I): Dobra, dobra nie zmieniaj tematu i dokończ opowiadać
El: Potem był ich koncert. P
óźniej poszliśmy na rolki, a dalej na plażę i podziwialiśmy zachód słońca. Jak tak siedzieliśmy na plaży to w pewnym momencie Zayan popatrzył mi głęboko w oczy i pocałował mnie. Ale mówię ci nigdy nic takiego nie czułam to było fantastyczne, jeszcze z nikim się w taki sposób nie całowała. On był taki delikatny, a za razem władczy. Na koniec odwióz
ł mnie pod hotel i zaprosił na następną randkę jutro no i się zgodziłam.
(T.I): Widzę, że dzień udany. O kt
órej jutro jesteście umówieni i gdzie ci
ę zabiera?
El: Zayn powiedział, że to niespodzianka gdzie p
ójdziemy i
że mam być gotowa na 19.00.
(T.I): To może z rana p
ójdziemy zobaczy
ć Aleją Sław?
El: Jasne, że tak. To teraz ty powiedz co robiłaś z Harrym?- w tej chwili wspomnienia wr
óci
ły, chciałaś powiedzieć jej jak było naprawdę i co zrobił Harry, ale obiecałaś mu, że nie powiesz.
(T.I): A co niby miałabym robić? Po tym jak pojechaliście my też się zebraliśmy i odwi
ózł mnie do hotelu. Potem siedziałam tu i oglądałam ró
żne filmy.
El: A on był tu z tobą czy nie?
(T.I): Ja miałabym go tu wpuścić po tym jak mnie potraktował?!
El: Jak to? Co się stało?
(T.I): Znaczy chodzi mi o ten pocałunek, wtedy w ich hotelu..
El: Nadal masz mu to a złe? Myślałam, że już ci przeszło. A właściwie czemu nic nie jesz?
(T.I): Nie, nie przeszło mi. I nie jestem głodna. P
ójdę

 już do siebie.- jak postanowiłaś tak zrobiłaś. Maiłaś nadzieję, że szybko zaśniesz, ale niestety przewracałaś się tylko z boku na bok. Rano obudziłaś się wcześnie była dopiero 8.00, więc stwierdziłaś, że Elena śpi. Wstałaś, poszłaś do łazienki, ogarnęłaś się i zaczęłaś szukać czegoś na dziś. Wybrałaś to ===>
Było wciąż za wcześnie by budzić Elenę, więc ułożyłaś się wygodnie na łóżku i włączyłaś jakąś komedię. Film nie był zbyt ciekawy, bo zasnęłaś. Obudziłaś się o 11.00 i wbiegłaś do pokoju przyjaciółki, zwlekłaś ją z łóżka i zamówiłaś śniadanie. Twoja przyjaciółka po 30 minutach była gotowa (miała na sobie to ), wyszłyście i zamówiłyście taksówkę. Droga minęła wam szybko, po dotarciu do celu, Elena poszła do kiosku, bo chciała kupić wodę, ty usiadłaś na ławce i cierpliwie na nią czekałaś. Siedząc tak zauważyłaś, że niektórzy ludzie dziwnie ci się przyglądają, nie zawracałaś na to zbytnio uwagi. 10 minut później ujrzałaś twoją naj biegnącą do ciebie, z jakąś gazetą w ręku.
El: (T.I) jesteś w gazecie!
(T.I): Że co?!- przyjaci
ółka podała ci gazetę, a ty na pierwszej stronie zobaczyłaś ogromne zdjęcie przedstawiające zapłakaną ciebie, a na górze podpis Co tę dziewczynę łączy z Harry Stylesem”. Czym prędzej otworzyłaś na właściwej stronie. Z tego co przeczytałaś wynikało, że prawdopodobnie jesteś kochanką Harrego i on zdradza Taylor z tobą. Autor artykułu spekuluje, że płakałaś dlatego, że Harry jak dotąd nie zerwał ze swoją dziewczyna. To już przegięcie! Do cholery skąd oni biorą takie bzdury” pomyślałaś. Zastanawiałaś się co masz teraz zrobić, udawać, że nic się nie stało czy skontaktować się z Harrym? Z zamyślenia wyrwała cię BBF, która siedzia
ła koło ciebie.
El: Czemu nie powiedziałaś, że wczoraj byłaś z nim w tej windzie przez 3 godziny?! Okłamałaś mnie! Jak mogłaś?!
(T.I): Ja przepraszam, ale musiałam.
El: Musiałaś?!
(T.I): Tak. Musiałam on mi kazał.
El: Od kiedy ty się go słuchasz?! Od kiedy ty kogokolwiek słuchasz?! Jeśli..- nie dokończyła, bo w tym momencie ktoś zrobił nam zdjęcie.
(T.I): Super! Kurwa zajebiście! Jeszcze teraz jakiś frajer nam zdjęcie zrobił! Tego tylko mi brakowało!- usiadłaś na ławkę i zakryłaś twarz rękoma, Elena się nie odzywała. Spojrzałaś na nią i powiedziałaś:
(T.I): Elena ja naprawdę cię przepraszam. Ja chciałam ci powiedzieć, ale nie mogłam. Myślisz, że łatwo było mi nic ci nie m
ówi
ć, zwłaszcza po tym co mi zrobił? Ja naprawdę przepraszam.
El: Nie to ja przepraszam nie powinnam się tak unosić. Wybacz mi, po prostu myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic.
(T.I): Bo nie mamy. To była pierwsza i ostatnia rzecz o jakiej ci nie powiedziałam, obiecuję.- uśmiechnęłaś się, a ona odpowiedziała najszczerszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałaś i po chwili przytuliła cię.
El: A teraz skoro i tak wiem opowiedz mi wszystko ze szczeg
ółami. Ale nie tu. Chodźmy może do jakiejś kawiarni?- pokiwałaś głowa na znak, że się zgadzasz i ruszył do kafejki. Droga nie trwała długo, bo Los Angeles pełno jest uroczych miejsc. Weszłyście do restauracji o nazwie Hollywood” i usiadłyście przy stoliku oddalonym od innych. Potem przyszedł kelner i zamówiłyście mrożoną kawę. Następnie zaczęłaś opowiadać przyjació
łce o chwilach spędzonych w windzie, nie raz głos ci się łamał i miałaś ochotę rozpłakać się, ale byłaś silna i nie uroniłaś ani jednej łzy, chodź w środku czułaś się bezsilna i samotna. Po zakończeniu swojej retrospekcji patrzyłaś pustym wzrokiem w przestrzeń, aż usłyszałaś swoje imię.
El: (T.I) słuchasz co do cienie m
ówi
ę?
(T.I): Tak. Znaczy nie do końca. Wybacz zamyśliłam się.

El: A więc mówiłam, że nie miał praw cię tak potraktować, choć z drugiej strony..
(T.I): Nie bron go- siedziałyście jeszcze 15 minut w kawiarni i postanowiłyście końcu zobaczyć Aleję Sław.


*Harry*
Spa
łem jeszcze, gdy nagle obudził mnie telefon. Spojrzałem na komórk
ę, dzwonił Paul.
H: No co tam?
P: Pytasz co tam? Mangament ma dla was wieści, więc za p
ó
ł godziny będę u was w hotelu i sobie poważnie pogadamy.
H: Ale o co chodzi? Paul… Halo
rozłączył się tak po prostu. No nic” pomy
ślałem i poszedłem obudzić resztę. Potem ubrałem się i gdy wychodziłem od siebie z pokoju usłyszałem pukanie. Liam poszedł otworzyć, a ja zająłem miejsce na kanapie w salonie.
H: A więc co się stało?
P: Co się stało?! Już wam m
ówię, a właściwie sami sobie przeczytajcie.- wręczył każdemu z nas gazetę, a ja doznałem szoku, gdy zobaczyłem ten tytuł Co t
ę dziewczynę łączy z Harry Stylesem” i zdjęcie (T.I). Przerażony spojrzałem na Louisa, a on tylko wzruszył ramionami. Po chwili zacząłem czytać ten artykuł i to co tam pisali było niedorzeczne.
P: I co Harry zadowolony?
H: O co ci chodzi? Przecież to nieprawda.
P: Nie każdy tak sądzi. Nie nauczyłeś się jeszcze, że z plotkami nie ma żart
ów? Nie pami
ętasz jak wymyślili Larrego? Jak wtedy tłumaczyliście, że to nie prawda? I co teraz z tego macie? Wielu ludzi nadal myśli, że jesteście gejami.
Li: Ale to raczej dwie r
ó
żne sprawy, wiec lepiej ich nie mieszajmy.
P: Masz rację. Nie po to tu przyjechałem. Mangament kazało wam, a właściwie Harremu przekazać, że w dzisiejszym popołudniowym wywiadzie masz wszystkiemu na temat tej dziewczyny zaprzeczyć. Najlepiej powiedz, że to jakaś stuknięta fanka, kt
óra przypadkiem spotka
łeś. Masz wymyśleć coś realnego.
H: A co jeśli tego nie zrobię? Ja nie chcę kłamać, bo ona nie jest stuknięta, jest naprawdę wyjątkową osobą.
P: Jeśli tego nie zrobisz to trasa zostanie odwołana.
Ls: Paul przestań! Nie widzisz, że Hazza ją lubi. Dałbyś mu spok
ój!
H: Louis to nic nie da.. A poza tym i tak musimy robi
ć to co nam każą…
Z: Bez przesady- powiedział ironicznie i zaśmiał się Paulowi w twarz.
P: Oj skończcie. A z tobą Styles co się dzieje? Jakaś tandetna, tania panienka zawr
óciła ci w głowie?! Daj sobie spokój. A by
łbym zapomniał. Musisz dziś się spotkać z Taylor i pokazać ludziom, że między wami wszystko porządku.- powiedział to i po prostu wyszedł.
Myślałem, że mu przyłożę, ale po co i tak to by nic nie dało. Kocham śpiewać, ale czasami mam ochotę rzucić to wszystko i wyjechać gdzieś gdzie nikt mnie nie zna, gdzieś gdzie mogę być sobą, a nie Harrym z One Direction. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Nialla.
N: Stary i co teraz zamierzasz zrobić?
H: A mam jakiś wyb
ór? Zrobię to co mówił
Paul.
Ls: Ej.. a może byś tak  o nią zawalczył skoro tak ci na niej zależy?
H: Jak mam walczyć skoro już przegrałem? Nie możemy nic zrobić… Nawet gdybyśmy chcieli..
Z: Ale nie poddawaj się. W końcu zawsze możesz zerwać z tym blond plastikiem- wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a ja postanowiłem, że coś wymyślę i jakoś zdobędę (T.I), chłopaki mają rację muszę o nią zawalczyć. Była 14.00, więc zadzwoniłem do Taylor i się z nią umówi
łem. Oczywiście nie obyło się bez kazania, ale puściłem jej gadkę mimo uszu. Potem przebrałem się i ruszyliśmy nagrać ten wywiad.

Przepraszam was za to opóźnienie :) miałem pewne kłopoty, ale teraz będzie już dobrze Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, jesteście kochanie <33333
Czy spodziewaliście się takiego obrotu akcji?
I jak myślicie co będzie dalej? xd chętnie dowiem się jakie są wasze spekulacje ;p hahaha
Zachęcam do zadawanie pytań postaciom ;D
A i co następnego xd