czwartek, 29 sierpnia 2013

13. My support

Brunetka chyba wróciła do pokoju, ale BooBear się nie poddał i zaczął śpiewać
Ls: Spadam, spadam w dół
Chcę zacząć, ale nie wiem jak
Dać ci znać o tym co czuje
Mam dużą nadzieje że wygram

Nie pozwolę Ci odejść, teraz wiesz
Szalałem za tobą cały ten czas
Trzymałem to dla siebie mając nadzieje
Z płonącym sercem
Płonącym sercem


Ręka w rękę z błyszczącymi oczami
Dni są jasne tak jak i noce
Bo kiedy jestem z Tobą
Jestem uśmiechnięty
Raz schrzaniłem
Teraz wygrywam-
na te słowa usłyszałaś ponownie otwierające się drzwi


Nie pozwolę Ci odejść teraz, wiesz
Szalałem za tobą cały ten czas
Trzymałem to dla siebie mając nadzieje
Z płonącym sercem
Płonącym sercem

Pozw
ól mi iść przez życie z Tobą
Wszyscy marzą o posiadaniu
Tego co my mamy
Jak toczący się piorun
Podnosisz mnie z dna

Nie pozwolę Ci odejść teraz, wiesz
Szalałem za tobą cały ten czas
Trzymałem to dla siebie mając nadzieje
Z płonącym sercem
Płonącym sercem

E: Louis, ty napisałeś to dla mnie?!
Ls: Oczywiście, że tak! Przepraszam, że cię wtedy okłamałem. Błagam daj mi szanse! Eleanor ja cię kocham!
E: Louis! -powiedziała dziewczyna, na co Toomo uśmiechną się, a ty nie wytrzymałaś i zaczęłaś piszczeć. Wybiegłaś spod balkonu i rzuciłaś się na szyję Louisa. Widziałaś przerażonego Tomilnson i Eleanor, spojrzałaś na Hazzę, kt
óry zwija
ł się ze śmiechu.
(T.I): Yyy.. Cześć.. Jestem (T.I).. I jestem przyjaci
ó
łką Lou..
E: Ach tak. Jak bliską przyjaci
ó
łką?
(T.I): Bardzo! Znaczy..
E: Świetnie! - szukałaś pomocy w pasiastym, ale to nic nie dało. Nagle odezwał się Harry.
H: Cześć Eleanor! A ty kochanie chodź już, nie przeszkadzajmy im..- powiedział do ciebie, a El zrobiła się czerwona.
E: To, to jest twoja dziewczyna Styles? Przepraszam (T.I) pomyślałam, że ty i Lou.. Matko.. Jaka ja jestem głupia..
(T.I): To ja jestem walnięta. Sorki, że tak zareagowałam, ale strasznie się cieszyłam, że mu jednak dałaś szanse.
E: Jak widzę obie nad sobą nie panujemy. Już coś nas łączy. Może wyskoczymy jutro razem na kawę?
(T.I): Jasne.- odpowiedziałaś i dołączyłaś do swojego chłopak, kt
óry sta
ł już przy samochodzie.
H: Ale się popisałaś..
(T.I): Przestań! Nawet nie wiesz jak mi głupio.
H: Należy mi się chyba jakaś nagroda, za to, że was wybroniłem?
(T.I): Jasne.. Już dostałeś, fajnie było..?
H: W takim razie nie dajesz mi wyboru. Sam sobie ją wezmę.
(T.I): Pfff..- ucięłaś. Zielonooki szybko zbliżył się do ciebie. Obejmował cię w pasie i dodał.
H: To dostanę nagrodę?- pokręciłaś przecząco głową i w tej samej chwili chłopak wycelował w twoje usta. Całowaliście się namiętnie, co chwilę śmiejąc się.
(T.I): Jedziemy do mnie?
H: Coś sugerujesz?
(T.I): Matko.. Harry ty strasznie nie wyżyty jesteś. Opanuj się człowieku..
H: To moja wina, że tak na mnie działasz?
(T.I): Dobra, nie ważne. A teraz jedźmy, bo za godzinę jestem um
ówiona z Ka
śką na Skaypie.
H: Jak sobie życzysz- rzekł i otworzył ci drzwi do auta. Droga była trochę dłuższa niż ostatnio, bo zajechaliście do piekarni po bułki. Tam oczywiście Hazza musiał rozdać kilka autograf
ów. Do rozmowy na wideo czacie zostało wam 30 minut, więc postanowiłaś zrobić śniadanie. Szybko je zjedliście. Oczywiście nie obyło się bez śmiechów. Była 10.20 i zalogowałaś się na Skaypa. Kilka sekund pó
źniej zobaczyłaś Kasie.
Ka: Hej! Jak ja się za tobą stęskniłam.
(T.I): Ja też. A jak tam przygotowania do ślubu?
Ka: Jak na razie wszystko jest w porządku. Właśnie kim jest ten szczęściarz, kt
óry przyjedzie z tob
ą?
(T.I): To właśnie on…- wskazałaś na Lokowatego, kt
óry usiad
ł obok ciebie i cmokną cię w policzek
Ka: Czy ty sobie ze mnie żartujesz? Ty jest Harry Styles?
H: Hej.
Ka: Aśka zwariuje jak go zobaczy..
(T.I): Jeszcze jej nie przeszło?
Ka: Chciałabym. Ona o niczym innym nie m
ówi. W kó
łko Harry albo ten blondyn..
H: Yyy.. Kim jest Aśka?
(T.I): Rodzona siostra Kasi. Ma 14 lat i jak byłam na Boże Narodzenie w Polsce, to błagała, żebym cię gdzieś spotkał i wzięła autograf.. A ja ją wyśmiałam i powiedziałam, że na idiot
ów czasu nie trac
ę.
H: A jednak tracisz..
Ka: Ej gołąbeczki..Lepiej nie m
ówmy jej,
że się o tej obsesji dowiedziałeś Harry.. Tak będzie lepiej dla wszystkich..
H: Jasne.
(T.I): A i błagam cie Kaśka nikomu ani słowa, o tym kto ze mną przyjedzie.
Ka: Dobra. A teraz przepraszam was, ale m
ój książę właśnie wróci
ł. Muszę kończyć paa
(T.I)&H: Paa..- odpowiedzieliście i rozłączyliście się. Resztę dnia spędziliście na oglądaniu film
ów i opalaniu się w ogródku. Potem wpadła Elena i zrobiła próbę na casting. Lokawaty oczywiście wielce się wymądrzał, a ty nie mogłaś tego słuchać i poszłaś do siebie. Następnie twoja przyjaciółka poszła do domu, a ty zostałaś z Harrym sama. Myślałaś, że twój chłopak chociaż będzie próbowa
ł się do ciebie zbliżyć, a on nic. Siedział grzecznie i co najwyżej co jakiś czas dawał ci całusa. Byłaś z niego dumna, że szanuje twoją decyzję. Była 22.15 i Hazza już wychodził lecz w progu go zatrzymałaś.
(T.I): Harry.. Dziękuję ci..
H: Za co?
(T.I): Za to, że nie nalegasz.
H: Przecież obiecałem ci, że nie zrobię nic wbrew twojej woli. Chcę, żebyś była szczęśliwa, nawet jeśli to znaczy, rezygnację z seksu.- zbliżył się do ciebie i wyszeptał ci do ucha- Będę czekał na tw
ój znak…- po czym poca
łował cie w szyję i odszedł.

*Harry*
Byłem w willi z chłopakami. Siedzieliśmy w salonie. Musiałem przedstawić im mój plan na dzi
ś.
H: Chłopcy mam do was sprawę.
1D: No.
H: (T.I) ma urodziny za tydzień w środę i nie może wyprawić osiemnastki, bo następnego dnia wylatujemy do Polski. Wiec pomyślałem, że dziś wszyscy p
ójdziemy uczcimy pe
łnoletniość mojej ukochanej, co wy na to?
Ls: Mnie nie musisz dwa razy prosić. Napiszę do Eleanor.
Z: Ja i Elena też wpadniemy. Tylko gdzie to zrobimy?
H: U nas w willi.
Li: Spoko da się załatwić, a no i ja i Dan też będziemy. Ale dla jasności ja nie będę was pilnował jak się schlacie.
N: Wybacz stary, ale ja nie mogę. Um
ówi
łem się z Andym..
H: Jak chcesz.. To jadę pogadać z (T.I). Impreza zacznie się o 19.00. A i chłopaki załatwcie jakiś alkohol i jedzenie.
Li&Z&Ls: Ok.- powiedzieli, a ja pojechałem do (T.I). Zastałem ją w piżamie, co nie było nowością, bo od kilku dni jestem u niej prawie cały dzień.
H: Hej. Kochanie ja tylko na chwilę.
(T.I): Cześć. Coś się stało?
H: Nic, tylko zr
ób co
ś dla mnie.
(T.I): A co?
H: Ubierz się w coś ładnego i bądź gotowa na 18.45, ok.?
(T.I): Dobra, ale gdzie idziemy?
H: Zobaczysz. A teraz muszę lecieć.- rzekłem, cmoknąłem ją w policzek i pojechałem do domu ogarnąć resztę rzeczy na imprezę.

*Ty*
Harry od kilku dni zachowuje się co najmniej dziwnie. Nie mam pojęcia o co mu chodzi. To chyba nic poważnego? pytałaś się siebie. Była 12.30, a więc miałaś sporo czasu, żeby się wyszykować. Zadzwoniłaś do przyjaciółki, żeby pomogła cię się przygotować, a ona powiedziała, że nie może, bo spotyka się z Zaynem. Później zaczęłaś szukać jakichś fajnych ubrań na wieczór. Nie wiedziałaś co masz wybrać. W sumie to nie dziwne, bo po Harrym można się wszystkiego spodziewać. Pogrzebałaś jeszcze trochę w szafie i wybrałaś
to . Potem poszłaś wziąć kąpiel. Wyszedłszy z wanny owinęłaś się ręcznikiem, usadowiłaś na łóżku i weszłaś na TT. Pierwsze co rzuciło ci się w oczy to hejty pod twoim adresem, ale przyzwyczaiłaś się już. Gdy wyłączyłaś komputer była 17.35, poszłaś do łazienki i przebrałaś się. Następnie wysuszyłaś włosy i zrobiłaś makijaż. Miałaś jeszcze chwilę, więc powolnie zeszłaś na dół i napisałaś rodzicom kartkę Wyszłam, nie powinnam wrócić późno (T.I).” Potem zamknęłaś dom i usiadłaś na schodach czekając na Harolda. Nie mnięło całe 3 minuty, a pod twoim domem zjawił się czarny samochód, a w nim twój chłopak. Wstałaś i wsiadłaś do auta. Harry pocałował cię w usta i ruszyliście.
(T.I): Powiesz mi gdzie jedziemy?
H: Nie..
(T.I): Mam się bać?
H: Oczywiście, że tak.- uśmiechnął się łobuziarsko.
(T.I): Harry..
H: Nic ci nie powiem, więc daruj sobie.
(T.I): Jesteś uparty.. Ale ja też- rzekłaś i całą drogę zadawałaś mu jedno pytanie
Gdzie jedziemy i tak w kó
łku. Widziałaś, że brunet coraz bardziej to irytuje, ale nic nie powiedział. W końcu zatrzymaliście się. Wysiadłszy z samochodu ujrzałaś nowoczesny dom, a raczej willę. Dookoła była otoczony wysokim murem, ale to nie przeszkadzało bo budynek i tak był uroczy.
H: Zamknij oczy.- powiedział, a ty zrobiłaś to o co poprosił zielonooki i poczułaś, że bierze cię on na ręce. Szliście kr
ótko. Ch
łopak odstawił cię na ziemię i pozwolił otworzyć oczy.
W: Niespodzianka!- krzyknęli wszyscy. Zobaczyłaś kolejno Elenę i Zayna, Louisa i Eleanor oraz Liama i śliczną brunetkę z burzą lok
ów na g
łowie.
H: Wszystkiego najlepszego kochanie!- powiedział Hazza i przyssał się do twoich ust.
(T.I): Ale ja nie mam urodzin.
Ls: To co. Dowiedzieliśmy się, że nie możesz zrobić osiemnastki, więc masz imprezę teraz.
(T.I): Louisku widzę, że ty już zająłeś się alkoholem.. Naprawdę dziękuję wam wszystkim.- podeszłaś do chłopak
ów i da
łaś im po buziaku. Potem do Eleanor i jak się okazało Daniell. Na koniec zostawiłaś sobie Elenę.
L: No. Dziś nareszcie mogę cię upić.
(T.I): Jasne..- powiedziałaś i uściskałaś przyjaci
ółkę. Potem Harry wniósł
tort .
H: Pomy
śl życzenie.


(T.I): Nie muszę, bo wszystkie się spełniły.- odpowiedziałaś i zdmuchnęłaś świeczki. Następnie chłopcy zaśpiewali Happy Birthday i pokroiłaś ciasto. P
óźniej tańczyliście, graliście w butelkę i znów tańczyliście. Nie powiesz, trochę” wypiłaś, ale pomimo to kontrolowałaś sytuację w przeciwieństwie do Lou i Zayna, którzy właśnie zaliczyli glebę i mylili swoje dziewczyny, co było dziwne, bo jedna była brunetką, a druga blondynką. Zabawa trwała do 01.00.
(T.I): Jeszcze raz dziękuję wam wszystkim, a teraz wybaczcie mi, ale muszę wracać do domu.
H: To zam
ówię taksówk
ę i zaraz pojedziemy.
(T.I): A ty po co? Sama trafię do domu.
H: To co i tak jadę z tobą.- jak powiedział tak zrobił i jakieś 10 minut p
óźniej byliście u ciebie w domu. Staliście przed wejściem, gdy Hazza właśnie się z tobą żegnał soczystym buziakiem. Oderwaliście się od siebie i chłopak miał już iść lecz go zatrzymałaś.


Nowy rozdział ;3
Sporo na niego czekałyście (chyba), wiec bardzo  za to przepraszam ;)
Jakoś nie miałam nastroju i nie umiałam się w sobie zebrać, żeby wstawić go :/
Co do samego rozdziału to nie wiem czy mi się podoba..
Jakby tak pomyśleć to nawet ujdzie..
A co myślicie o piosence Louisa dla Eleanor ;)
Zachęcam do zadawania pytań postaciom ;p
I do następnego ;***

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

12. Misunderstanding


*Elena*
Wsta
łam o 10.00. Dziś miał przyjść do mnie Zayn, żeby poznać rodzinkę. I to dziś miałam powiedzieć mu o X Factor. Bałam się tego, ale musiałam mu powiedzieć. Moje przemyślenia przerwała mama.
MEl: Elena wstawaj! Musimy iść po zakupy. Muszę jakoś godnie przyjąć tego twojego chłopaka..
El: Już wstałam. Zaraz zejdę.- krzyknęłam, powolnie zwlekłam się z ł
óżka i w tym samym żółwim tempie udałam się do łazienki. Obmyłam twarz i przebrałam się w jeansy i jakąś koszulkę brata. Zeszłam na dół i pojechałyśmy do supermarketu. Na zakupach trochę nam się zeszło, bo mama wymyśliła na kolację coś takiego, że po całym mieście trzeba było składników szukać. W końcu miałyśmy wszystko i wróciłyśmy do domu. Wszedłszy do mieszkania zobaczyłam straszny bałagan. No tak Jonnie jest w domu pomyślałam. Była 13.30, więc mama zabrała się za robienie ciasta i reszty z menu na kolację. Ja zabrałam się za sprzątanie. Najpierw pozbierałam rzeczy tego głupka, potem odkurzyłam, starłam kurze i zmyłam podłogę. W między czasie zdążyła zagonić brata do pracy w ogrodzie, choć oczywiście nie obyło się bez kłótni. Była 16.50 (dwie godziny do przyjazdu Malika) poszłam do łazienki, wykąpałam się i umyłam włosy. Od razu po wyjściu z wanny wysuszyłam je i lekko zakręciłam. Potem poszłam swojego
pokoju , ubrałam się w to i zrobiłam lekki makijaż. Zostało nam 15 minut i mama kazała mi nakryć do stołu, a sama poszła przebrać sie. Po chwil w jadalni pokazał się Jonnie i wyglądał całkiem dobrze. Skończywszy wcześniej wykonywaną czynność podeszłam do niego i rzekłam.
El: Tylko błagam cię żadnych głupich historii z mojego dzieciństwa
J: O czym ty m
ówisz. Ja?! Ja nigdy bym ci czego
ś takiego nie zrobił.- powiedział i uśmiechną się chytrze.
El: No weź. Obiecaj, że nic nie powiesz.
J: Niech ci będzie.- powiedziałam i usłyszałam dzwonek do drzwi. Przełknęłam ślinę, otworzyłam drzwi i ujrzałam mojego chłopak
.



*Zayn*
Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili ujrzałem Elenę. Wyglądała przepięknie.. z resztą jak zawsze. Zaprosiła mnie do środka i weszliśmy do salonu
. Było tu naprawdę ładnie. Teraz byliśmy sami. Zbliżyłem się do mojej dziewczyny i złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Musiałem nieźle się powstrzymywać, żeby nie stał się on bardzo namiętny. Nagle usłyszałem odchrząknięcie odwróciłem się i zobaczyłem rosłego chłopaka, zapewne brata mojej wybranki.
El: Zayn, poznaj to Jonnie. Jonnie to m
ój ch
łopak Zayn.- wyciągnąłem rękę do niego, a on ją uścisnął.
Z: Miło cie poznać.
J: To się jeszcze okaże.- powiedział oschle i poważnie. W sumie nie dziwię mu się. Też bym się pewnie tak zachował, gdyby chodziło o moją siostrę.
El: Jonnie!
J: Co?! Nie znam go, więc nie licz na specjalny wylew uczyć z mojej strony.
MEl: Synku, to niegrzecznie zwracać się tak do gościa. A ty zapewne jesteś Zayn?- powiedziała mama Eleny wyciągając do mnie rękę, a ja pocałowałem jak dżentelmen.
Z: Tak. Miło panią poznać.
MEl: Ooo.. Jakiś ty szarmancki. Ale m
ów do mnie Debbie.
Z: Dobrze Debbie.
MEl: No, a teraz chod
źcie do stołu. Kolacja jest już prawie gotowa. Jonnie idź po białe wino. udaliśmy się do jadalni
. Usiadłem koło ukochanej, po drugiej stronie było miejsce dla Jonniego, a na środku dla pani Edwards. Chwilę później wniosła ona coś co pachniało smakowicie, a za nią podążał Jon z alkoholem. Mama Eleny nałożyła każdemu jak się okazało łososia po beszamelem.
Z: Muszę przyznać, że gotuje pani nieziemsko.
MEl: Dziękuję, ale miałeś m
ówi
ć do mnie po imieniu. A więc ty jesteś członkiem tego zespołu. Jak on się nazywał… Yyyy..
El: One Direction mamo..
MEl: A tak One Direction.
Z: Tak.
MEl: A właściwie jaki gatunek muzyki tworzycie?
Z: R
óżnie..- nie dokończyłem, bo przerwał mi szwagier”
.
J: Takie coś dla małolatów. Inaczej by nie zarobili..- powiedzia
ł triumfalnie, a w tym samym czasie Elena zerwała się z krzesła
El: Teraz to przegiąłeś! Natychmiast przeproś Zayna! Ja twoich dziewczyn nie obrażałam! A ty co robisz?!
MEl: Elena siadaj. A ty Jonnie naprawdę przesadziłeś.
Z: Nie.. Nic się nie stało..
Nam nie chodzi o to czy się sprzedamy, nam zależy tylko na jednym.. Na muzyce.. a no i mi osobiście najbardziej zależy na pani córce.
MEl: Mi
ło mi to słyszeć. Jon chyba chciałbyś coś powiedzieć.
J: Nie.. Nie chciałbym..
rzekł, a ja poczułem jak Elena się napina i już chciała coś powiedzieć, jednak zerknęła na mamę i dała sobie spokój. Po chwili Debbie doda
ła.
MEl: A jakie plany macie na resztę wakacji?- już chciałem odpowiedzieć, ale ubiegła mnie moja dziewczyna.
El: Nie wiemy jeszcze. Mamo chodź po deser.- wstały i wyszły do kuchni. Zostałem sam z Jonniem i atmosfera była jakaś napięta. W końcu brunet odezwał się.

J: Słuchaj. Ja cię nie skreślam i każdego jej chłopak traktuję tak samo, ale jeśli ją skrzywdzisz to nogi ci z dupy powyrywam. I nie obchodzi mnie czy jesteś jakąś tam gwiazdą czy nie.. I tak cię dorwę, ale póki co masz u mnie czystą kartę, wiec nie zmarnuj tego.
Z: Ja jej nigdy nie skrzywdzę, wiec nie będziesz musiał mi n
óg z dupy powyrywa
ć..
J: Jeszcze się okaże..
urwał, bo do pokoju weszły dziewczyny z tortem
.
J: Wow mamo! Ale pi
ękny ten tort.
MEl: To jeszcze zobaczymy jak smakuje.- odrzekła szczuplutka kobieta i pokroiła ciasto. Jak się okazało było ono naprawdę pyszne. P
óźniej wszyscy się rozluźnili, pewnie za sprawa alkoholu. Potem wyszedłem z Eleną do ogrodu. Był on naprawdę duży i bardzo zadbany. Spacerowaliśmy wąskimi dró
żkami i śmialiśmy się. W pewnym momencie przystaliśmy, a moja wybranka spoważniała.
Z: Hej.. Co jest?
El: Bo muszę ci o czymś powiedzieć..
Z: Błagam.. Nie m
ów mi,
że jesteś w ciąży..
El: Nie.. Znaczy co? Skąd takie pytanie?
Z: Nie wiem samo jakoś się nasunęło.. Zaczęłaś tak poważnie, a ostatnio się nie zabezpieczaliśmy i..
El: Po pierwsze to, że ty zapominasz o bardzo ważnych sprawach nie znaczy, że ja też.. Po drugie cały czas biorę tabletki antykoncepcyjne, po trzecie ja nie zamierzam mieć dzieci.
Z: To o czym chcesz mi powiedzieć?
EL: Przez jakieś trzy cztery miesiące nie będziemy mogli się widywać..
Z: Co?! Dlaczego?!
El: Bo ja nie zdałam do żadnego colagu i.. i idę na casting do X Factor- nie wiedziałem co mam powiedzieć. W głowie miałem tysiące myśli. Nie umiałem złożyć ich w logiczną całość. Dziewczyna patrzyła na mnie wyczekująco. W końcu ogarnąłem się i odparłem.
Z: Cztery miesiące to bardzo długo, ale poradzimy sobie.
El: Kocham cię.. Kocham cię za to jaki jesteś wyrozumiały, ale zrozumiem jeśli chcesz to zakończyć..
Z: Przez to, że moja wybranka chce spełnić marzenia, ja miałbym stracić moje marzenie.. O nie! Nie zrezygnuję z ciebie nigdy, bo to ty jesteś moim marzeniem, moim rajem na ziemi, moim wszystkim i bez ciebie nie wyobrażam sobie życia.
El: Zayn…- rzekła i wtuliła się w moją klatkę.


Z: Wiem słodki jestem. Odparłem. Wiedziałem, że teraz nie mogę pokazać jej, że się boje. Boję się co się stanie z nami za trzy miesiące. Czy będziemy razem, czy może po prostu to nas przerośnie? Teraz nie wiem, ale muszę zrobić wszystko, żeby nie zepsuć tego co już mam. Chwilę p
óźniej pocałowałem ją namiętnie i wróciliśmy do domu. Reszta wieczoru minęła szybko. Nawet Jon był milszy. Była 22.00 kiedy wyszedłem z domu ukochanej, zamówiłem taksówkę i pojechałem do naszej willi.





 
*Louis*
Siedziałem z chłopakami w domu, oni oglądali jakiś film akcji, ja niby też, ale jakoś nie wiedziałem o co w nim chodzi. W końcu poszedłem do siebie i wziąłem się za piosenkę. Właściwie była już skończona, ale nie byłem pewny czy jest dobra. Wiedziałem, że od tych głupków na dole nie dowiem si
ę prawdy. Postanowiłem, wiec zadzwonić do (T.I). Wziąłem telefon, przeglądam kontakty, przeglądam i nic. Zastanawiałem się co dalej. Nie miałem wyjścia, musiałem poprosić Hazzę o numer jego dziewczyny.
Ls: Harry daj mi numer do (T.I)!
H: Po co?
Ls: Muszę do niej zadzwonić..
H: Pogięło cię? Chcesz do niej dzwonić piętnaście minut przed pierwszą w nocy?
Ls: Harry!
H: Dobra. 798
 634 653
Ls: Dzi
ęki- wpisałem szybko numer i połączyłem. Pierwszy sygnał nic, drugi, trzeci, czwarty już miałem się rozłączać, gdy usłyszałem jej zaspany głos.
(T.I): Kogo pojebało do końca, żeby dzwonić do mnie o tej porze..?
Ls: (T.I)? Sorki to ja Louis.
(T.I): W takim razie spoko..
Ls: Naprawdę?
(T.I): Nie! Czego chcesz?!
Ls: Bo ten.. Dobra jutro ci powiem..
(T.I): Lou.. Czekaj.. Skoro i tak mnie obudziłeś to powiedz o co ci chodzi..
Ls: Napisałem piosenkę i chcę wiedzieć czy jest dobra.
(T.I): To czemu nie zapytałeś o to chłopak
ów? Z reszt
ą nie ważne. Śpiewaj- zrobiłem to co mi kazała, a ona powiedziała, że nigdy nic takiego nie słyszała i że te moje wypociny są naprawdę dobre. Potem pożegnała się i rozłączyła. W tym samym momencie do mojego pokoju wpadł Hazza, zaczął się drzeć i szybko iść w moją stronę.
H: Zabiję cię! Zabiję!
Ls: Czekaj o co ci chodzi?
H: O co mi chodzi! Co to było za wyznanie miłosne! I to jeszcze do (T.I)! Nie daruję ci tego!- zamachną się żeby mnie udrzeć, jednak w ostatniej chwili schyliłem się.
Ls: Harry! To nie jest piosenka dla (T.I) tylko dla Eleanor.
H: Co..?
Ls: G
ówno! G
łuchy jesteś?! Piosenka jest dla Eleaonor.
H: O stary.. Ja przepraszam. Nie chciałem, ale jak pomyślałem, że m
ój najlepszy przyjaciel z moj
ą dziewczyną to.. to szlak mnie trafił.
Ls: Wybaczam ci to.. Tym razem..- powiedziałem i Hazza jeszcze raz przepraszał, a potem poszedł do siebie. Ja położyłem się na ł
ó
żku i postanowiłem, że jutro z samego rana pojadę pod dom El i zaśpiewam jej to. Chwilę potem zasnąłem.


*Ty*
Spokojnie spa
łam, gdy nagle usłyszałam telefon. Leniwie sięgnęłam po niego i odebrałam.
(T.I): Ja pierdole ludzie jest 7.00
rano, czego wy ode mnie chcecie?!
H: Też cię kocham skarbie.
(T.I): M
ów czego chcesz.H: Wyjrzyj przez okno.- nie odpowiedziałaś nic. Rozłączyłaś się i podeszłaś do okna. Otworzyłaś je na rozcież i zobaczyłaś Harrego i Louisa pod twoim domem.
Ls: Mader..
(T.I): Tak Lou wiem jak strasznie wyglądam. A mogę wiedzieć co tu robicie tak wcześnie?
Ls: Jedź z nami do Eleaonor.
(T.I): Do kogo?
H: To ta jego laska..
(T.I): A ja po co tam?
Ls: Będziecie mnie wspierać..
(T.I): Niech wam będzie. Poczekajcie zaraz zejdę.- zamknęłaś okno. Poszłaś do łazienki, wzięłaś bardzo szybki prysznic i ubrałaś się w
to.
Następnie zrobiłaś makijaż, ułożyłaś włosy i wybiegłaś z domu. Na dworze było dość chłodno, więc gdy tylko wyszłaś od

razu zatrzęsłaś się z zimna. Podeszłaś szybko do chłopców. Nie zdążyłaś nic powiedzieć, bo zielonooki złożył na twoich ustach soczystego całusa. Oderwaliście się od siebie dopiero, gdy Lou chrząknął znacząco.
H: No co, stęskniłem się za nią. Całą noc spałem sam, więc brakuje mi czułości.
(T.I): Trzeba było się Louisem pocieszyć..
H: Louis to nie to samo.
Ls: Ej..
H: Wybacz kochanie..
zwróci
ł się do pasiastego.
(T.I): Czasem zastanawiam się po co wam dziewczyny skoro macie siebie..
H: Bo z dziewczyną można..
(T.I): Błagam nie kończ i chodźcie do samochodu, bo zimno tu.
zrobiliście co powiedziałaś. Droga była krótka. Wysiedli
ście z samochodu i zobaczyłaś piękny dom. Pierwszy w oczy rzucił ci się balkon, zapewne tam mieszkał wybranka Lou.
Ls: Teraz macie być cicho. Hazza masz magnetofon i włącz jeden jak powiem już, a ty (T.I) masz tekst i sprawdzaj mnie.
chwilę potem ty i twój chłopak byliście pod balkonem, a Lou rzucił kamykiem w okno. Nagle
usłyszałaś krzyk dziewczyny.
E: Jesteś idiota. Spadaj stąd!
Ls: Nie. Posłuchaj tego.- brunetka chyba wr
óciła do pokoju, ale Lou się nie poddał i zaczął śpiewać.



Nowy rozdział.
Cóż mogę o nim powiedzieć?
Właściwie sama nie wiem co o myśleć.
Czegoś mi w nim brakuje, ale nie jestem pewna czego..? :/
Jest taki zwykły..
Na szczęście już niedługo skończy się ta nuda ;p
Ciekawa jestem co myślicie na temat Lou i Eleanor i jak potoczy się dalsza akcja z nimi? ;D
Co lubicie czytać bardziej:
 dialogi czy opisy przeżyć bohaterów i wg? :)
Zachęcam do zadawania pytań postaciom xd


wtorek, 13 sierpnia 2013

11.Future


*Ty*
Obudziłaś się o 10.00, zwlekłaś się łóżka i poszłaś wykąpać się. Potem ubrałaś się w
to i zeszłaś na dół. W kuchni czekało śniadanie i rodzice. Zajęłaś miejsce za stołem i nałożyłaś sobie płatki.
M: Wczoraj zapomniałam ci powiedzieć. Kasia wychodzi za mąż 4 sierpnia i zaprosiła nas na wesele.
T: Niestety my nie możemy jechać, bo prowadzimy teraz bardzo ważna transakcję. Pomyśleliśmy, że ty mogłabyś tam jechać na tydzień, bo na 1 dzień to się nie opłaca.
M: A więc jak?
(T.I): Jasne, że chce jechać. Tylko gdzie bym wtedy mieszkała?
T: U babci.
(T.I): To super. Tak dawno ich nie widziałam, stęskniłam się za nimi. A i ja też muszę wam o czymś powiedzieć..
M: Chyba nie jesteś w ciąży?! Michał ona jest w ciąży!
(T.I): Mamo uspok
ój si
ę. Nie jestem w ciąży. Chciałam wyprostować tą sprawę z Harrym.
M: No najwyższa pora..
(T.I): Nie wiem co przeczytaliście w gazecie, ale prawdą jest tylko to, że siedziałam z nim w windzie. Wtedy nic między nami nie było, ale teraz czuję coś do niego..
M: No pięknie.. Z gwiazdką się umawiać będziesz?!
T: Patrycja, daj jej dokończyć.- powiedział spokojnie i posłał ci serdeczny uśmiech, kt
óry od razu podniós
ł cię na duchu. Twoja matka ucichała, a ty kontynuowałaś.
(T.I): Mamo, ten chłopak jest dla mnie kimś ważnym i ja dałam mu szansę, więc o to samo proszę was…
M: Dziewczyno, ty myślisz, że mu na tobie zależy?! Śmieszna jesteś.. On jest sławny, może mieć każdą. Nie bądź naiwna. On cię wykorzysta i rzuci, zobaczysz!
T: Daj jej spok
ój. Nawet go nie znamy. Co ci szkodzi spróbowa
ć?
M: Jak tam sobie chcecie, ja swoje wiem. Tylko potem nie płacz, że cię skrzywdził. A no i p
óki co zajmij si
ę nauką.- rzekła i wyszła do pracy.
T: Właśnie przecież musisz przejąć rodzinną firmę. A co do chłopaka, to obiecuję ci, że jeśli będzie się do ciebie dobierał to go zabiję.- powiedział tw
ój ojciec, pocałował cię w głowę i wyszedł. Zostałaś sama, włożyłaś naczynia do zmywarki i poszłaś na gór
ę rozpakować walizki. Zajęło ci to 30 minut. Właśnie wzięłaś do ręki telefon i miałaś dzwonić do Eleny, gdy smartfon zawibrował. Spojrzałaś na wyświetlacz dzwonił Harry.
H: Hej jak się spało?
(T.I): Całkiem dobrze. A kiedy wylatujecie?
H: No właśnie w tym jest problem. Mieliśmy wracać dziś, a wr
ócimy dopiero w następnym tygodniu w poniedziałek, bo musimy dać jeszcze kilka koncertów. Naprawd
ę przepraszam.
(T.I): Niby za co? To nie wasza wina. Mam do ciebie pytanie.
H: Dawaj.
(T.I): 4 sierpnia jest wesele mojej siostry ciotecznej Kasi i zostałam zaproszona na tydzień do Polski, więc pomyślałam, że m
óg
łbyś pojechać ze mną jako osoba towarzysząca. To jak?
H: Pytanie.. Jasne, że z tobą jadę.
(T.I): Tylko dobrze by było gdyby nikt cię tam nie rozpoznał.
H: Wstydzisz się mnie?
(T.I): Oczywiście, że nie, ale moja mama nie chce czytać o kolejnych sensacjach związanych ze mną i z tobą.
H: Niech będzie. Wybacz, ale muszę kończyć. Idziemy teraz na wywiad. Wieczorem zadzwonię na Skaypie. Kocham cię. Pa..
(T.I): Paa..- rozłączyłaś się i usłyszałaś, że ktoś wchodzi do twojego domu. Szybko zbiegłaś na d
ół i ujrzałaś Elenę ubraną w
to .
El: To co gotowa?
(T.I): Ju
ż. Tylko klucze wezmę.- powiedziałaś, po czym zamknęłaś dom i udałyście się zobaczyć wyniki matury. Podróż nie trwała długo, dotarłszy na miejsce zobaczyłyście spory tłum i przełknęłyście ślinę. Wiedziałyście, że za chwilę dowiecie się jaka będzie wasza przyszłość. Niepewnie podeszłyście do wyników. Podniosłaś wzrok na kartce i szukałaś swego nazwiska. Po chwili zobaczyłaś (T.I) (T.N) została przyjęta do University College London. „Dzięki Bogu” pomyślałaś i odetchnęłaś z ulgą. Szłaś w stronę samochodu dość szybko (tam miałaś spotkać się z przyjaciółką) zamyśliłaś się i chwilę pó
źniej poczułaś, że lądujesz na ziem.
(T.I): Patrz jak chodzisz palancie!
K: Najmocniej… (T.I)?
chłopak podniósł cię, a ty na niego spojrzałaś. Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. To był on, to naprawdę był on. Twój Kyle. Tak bardzo za nim t
ęskniłaś.
(T.I): Kyle! Jak..? Co ty tu robisz? Tęskniłam… - rzekłaś i rzuciłaś się mu na szyję. W jego ramionach byłaś bezpieczna. Czułaś się jak 2 lata temu, kiedy byłaś z nim tak blisko.
Ky: Też tęskniłem. Nie dawno przyjechałem do Londynu i będę studiował w University College London
.

(T.I): Ooo! To tak jak ja. A co u ciebie słychać?
Ky: No wiesz po staremu. Spytał bym cię o to samo, ale o tobie i tak jest głośno.
(T.I): Taa- odrzekłaś, po czym dodałaś- A gdzie mieszkasz?
Ky: Na razie u kumpla, a potem na kampusie. A jak tobie się układa z Harrym?
(T.I): Jest dobrze..- nie dokończyłaś, bo przerwała ci przyjació
łka.
El: Co tu robi ten frajer?! Wiesz co gnojku?! Przez ciebie ona niemal się zabiła rozumiesz?! I co, że wtedy jej pomogłeś skoro potem ją zostawiłeś! Samą! Po co to był?! No po co się pytam?!
(T.I): Elena!
Ky: (T.I) daj spok
ój. Ona ma racje. El: No raczej! A teraz id
ź już.
Ky: To do zobaczenia (T.I). Odezwę się. Cześć Elena.- odpowiedział po czym odwr
óci
ł się i odszedł. Ty spojrzałaś na swoją naj, jej oczy zaszkliły się.
(T.I): Co się stało?
El: Ja.. Ja się nie dostałam. Nigdzie.
(T.I): Tak mi przykro.- odparłaś po czym przytuliłaś kumpelę, gdy dziewczyna uspokoiła się, wsiadłyście do samochodu i pojechałyście do centrum handlowego. Była 16.00, więc postanowiłyście zjeść obiad. Poszłyście do jakiejś pizzerii i zam
ówi
łyście Margaritę.
El: M
ówi
ł ci Harry, że wracają dopiero w poniedziałek?
(T.I): Tak.. O zapomniałam ci powiedzieć. Jadę do Polski!
El: Naprawdę? Kiedy?
(T.I): 1 sierpnia mamy wylot, 4 jest wesele Kasi, a 8 wracamy.
El: Szczęściara. Też bym chciała tam lecieć. Twoja mama na pewno stęskniła się za swoimi rodzicami, dobrze, że ich odwiedzi.
(T.I): Ale moi rodzice nie lecą. Tylko ja i Harry.
El: Oooo.. To będzie gorąco
rzek
ła i poruszała znacząco brwiami.
(T.I): Weź mnie nie stresuj.
El: Ale czym tu się stresować? To po prostu dobra zabawa… A no i obiecaj, że opowiesz mi, jak było.


(T.I): Jasne.. Od kiedy taka obeznana w tym temacie jesteś?
El: Wiesz może jakimś ekspertem nie jestem, ale wiem o co chodzi, tak? Czuję się jakbym to ja miała ponownie przeżyć sw
ój pierwszy raz. (T.I): Dobra skończmy...
El: Jak chcesz. Lepiej powiedz mi czy masz się w co ubrać na ten ślub?
(T.I): Mam jeszcze czas, żeby coś kupić.
El: Ale po co czekać chodźmy od razu!
(T.I): Nie. Bo nie mam ochoty, kasy, ani czasu. Także innym razem. A właśnie co zaśpiewasz na castingu?
El: Chyba "You Oughta Know" Alanis Morissette
(T.I): Ładna ta piosenka, ale.. dawno nie słyszałam jak śpiewasz. Pewna jesteś, że dasz radę?
El: Muszę dać radę. X Factor to moja jedyna szansa. Ty zawsze miałaś lepsze oceny i sprawdzanie tych wynik
ów dla ciebie to tylko formalność. Przecież od początku wiedziałaś, że się tam dostaniesz. Teraz możesz być kim zechcesz prawnikiem, lekarzem czy jakimś menagerem, a ja… ja mam tylko tę jedną szansę. Musze ją wykorzystać.- patrzyłaś na przyjació
łkę i byłaś pełna podziwu. Ty zapewne po wieści, że oblałaś maturę załamałabyś się czy coś, a ona nadal ma nadzieje i robi wszystko, żeby coś osiągnąć. Po chwili powiedziałaś.
(T.I): Obiecuję, że będę cię wspierać i wierzyć w ciebie. A m
ówi
łaś Zaynowi o tym?
El: Jeszcze nie, ale powiem i to niedługo. Matko! Zobacz kt
óra godzina. Musimy wracać. Umówiłam się z mamą na kolację rodzinn
ą”. Jonnie przyjeżdża i muszę jechać po niego na lotnisko.
(T.I): Ok. To zbierajmy się. A odwieziesz mnie czy mam wracać autobusem?
El: Jasne, że cię odwiozę.- zrobiłyście jak postanowiłyście. Kilka minut potem byłaś w domu. Poszłaś na g
órę, przebrałaś się w luźną bluzę i krótkie spodenki, po czym zaległaś przed telewizorem.



*Elena*
By
ła 19.00, gdy czekałam na lotnisku na Jonniego. Samolot miał być o 18.45 lecz przyleciał dopiero teraz. Na moje szcz
ęście” pomyślałam. Po 15 minutach ujrzałam go. Mojego kochanego braciszka. Nie zastanawiając się długo podbiegłam do niego i przytuliłam go.
J: Spokojnie mała, bo mnie udusisz.
El: Tęskniłam głupku.
J: Też tęskniłem. A teraz chodź jedziemy do domu.- zrobiliśmy to co powiedział i kwadrans p
óźniej byliśmy w domu. Już przed drzwiami mama przywitała się ze swoim ukochanym synkiem i zasiedliśmy do kolacji. Moja rodzicielka przygotowała kurczaka po tajsku i muszę przyznać, że był wyśmienity. Czas mijał nam rewelacyjnie do chwil, aż mama nie zaczęła tematu studiów. ML: Właśnie Elena. To który uniwersytet wybrałaś?- wiedziałam, że w końcu o to zapyta. Patrzyłam w talerz i nic nie mówi
łam. W końcu zebrałam się na odwagę i wydusiłam z siebie.
El: Mamuś.. bo ja n..nie dostałam się do żadnego colagu. Zabrakło mi 4 punkt
ów i.. ML: Co?! Jak to?! Dziecko co ty zamierzasz teraz zrobi
ć?
El: Ja długo nad tym myślałam i.. I doszłam do wniosku, że wezmę udział w X Factor..
ML: Ty chyba kompletnie oszalałaś! Myślisz, że wygrasz jakieś tam talent show!
El: Tak! Dlaczego miałoby mi się nie udać? Mojemu chłopakowi się udało!- teraz właśnie zrozumiałam co im wykrzyczałam. Przecież wcześniej nikt poza 1D i (T.I) o tym nie wiedział, a teraz przekazałam tę wiadomość mojej mamie i to w taki okropny spos
ób. Ona patrzy
ła na mnie z niedowierzaniem, a brat wypluł wodę i dodał.
J: To kto jest twoim chłopakiem?- spuściłam głowę, wzięłam głęboki wdech i odpowiedziałam.
El: Z..Z..Zayn Malik
J: Żartujesz tak?
El: Nie. Oczywiście, że nie!
M: Czy ty mi pr
óbujesz u
świadomić, że spotykasz się z tym chłopakiem z tego twojego ukochanego zespołu?
El: Tak. Mamo nie bądź zła, że ci wcześniej nie powiedziałam. Nie chciałam żebyś dowiedziała się w taki spos
ób. Chciałam ci go przedstawić tylko jak wróci z Ameryki.
ML: Nie jestem z
ła tylko zdziwiona. Nie rozumiem jak go poznałaś?- opowiedziałam rodzince całą historie, gdy mówiłam cały czas mieli szeroko otwarte oczy ze zdziwienia. Na koniec poprosiłam ich, żeby nikomu nic nie mówili, na co oni przystali. Później mama powiedziała, że jeśli w następnym roku podejdę do matury jeszcze raz mogę wystąpić w X Factor. Cieszyłam się, że wszystko dobrze się skończyło. Około 23.30 poszłam do siebie, wzięłam prysznic i poszłam spać.


*Ty*
Rano obudziłaś się na kanapie przed telewizorem. Była 9.30, więc pobiegłaś na górę, bo uświadomiłaś sobie, że za pół godziny masz rozmawiać z Hazzą na Skaypie. Wzięłaś prysznic i założyłaś
to. Miałaś jeszcze trochę czasu i postanowiłaś ogarnąć swój pokuj. W prawdzie nie byłaś jakąś pedantką, ale lubiłaś powierzchowny” porządek. Zajęłaś się układaniem swoich rzeczy, gdy dostałaś sms Wejdź na Skaypa xx”. Wykonałaś prośbę chłopaka. Harry mówił jak bardzo tęskni, że cię kocha i że nie może doczekać się powrotu do Londynu. Po wielu próbach, bo chłopcy wam przeszkadzali.. ustaliliście, że spotkacie się następnego dnia po ich powrocie. Rozmawialiście chyba z godzinę, potem przyjechała

Elena. Najpierw przeglądałyście portale plotkarskie, dalej oglądałyście jakiś film, aż w końcu zgłodniałyście i zamówiłyście pizzę. Około 16.00 miałyście przejażdżkę rowerową, a później udałyście się do domu twojej naj. Tam panna Edwards robiła próbę przed castingiem i szczerz mówiąc bardziej to przypominało wygłupy. O 21.00 wróciłaś do domu i wzięłaś długą, odprężającą kąpiel. Włączyłaś radio i cieszyłaś się chwilą. Skończywszy wzięłaś laptopa i ułożyłaś się wygodnie w łóżku. Weszłaś na Twittera i podziwiałaś jak fanki” 1D potrafią być psychiczne. Przeczytałaś wiele komentarzy typu: Ty suko, nie zasługujesz na Harrego”, Jeśli go skrzywdzisz to cię zniszczę” i tak dale, ale nie przejęłaś się tym zbytnio. Napisałaś tylko Dziękuję ludziom, którzy mnie hejtują. Teraz wiem jak niedojrzali i beznadziejni jesteście. I szczerze mówiąc nie obchodzi mnie wasze zdanie. Pieprzcie się!”. Byłaś z siebie dumna, bo pokazałaś im z kim zadarli. Ty tak łatwo nie dasz się obrażać, a zwłaszcza ludziom, którzy cię nie znają. Miałaś właśnie kłaść się spać, gdy zadzwonił do ciebie Harry, ale w słuchawce odezwał się Lou.
Ls: Wow. Dziewczyno. Pokazałaś im.. zn
ów.. Jestem z ciebie dumny. Harry zostaw mnie! Nie znam jeszcze nikogo, kto by tak jasno powiedzia
ł im, żeby się odwalili.
(T.I): Dzięki.. Chyba. Lou, a jak tam z ta twoją piosenką?
Ls: Powoli ale idzie. Znasz jakiś rym do
paski

(T.I): Yyyy..Nie wiem.. Bobaski?
Ls: Tak. Kocham bluzki w paski i bobaski.. No jasne idealnie…- wyczu
łaś sarkazm.
(T.I): Ej.. Ja się na tym nie znam. To ty jesteś 1/5 najsłynniejszego boysbandu na świecie, to twoja działka.
Ls: Dobra coś wymyślę. A teraz masz tego narwańca, bo mnie zaraz zabije.. Pa mała..
(T.I): Pa Lou.. Yyyy.. Harry?
H: Już jestem słonko. Tęsknie.
(T.I): Wiem, ja też.
H: I proszę cie nie przejmuj się tymi hejterami. Będzie dobrze.
(T.I): Ale ja się nimi nie przejmuję. Nie obchodzi mnie ich zdanie, bo i tak mnie nie znają. Więc co mi z tego, że będę się wkurzać? Napisałam co myślałam i starczy.
H: Też bym chciał umieć jak ty nie przejmować się tymi ludźmi. Ja raczej potrzebuję akcentacji..
(T.I): Harry posiadanie miliona znajomych nie jest cudem. Cudem jest mieć kogoś kto stanie obok ciebie, gdy milion innych będzie przeciw tobie. Ty to masz, więc nie narzekaj.
H: Kocham cie.
(T.I): To kochaj. Harry wybacz, ale musze się położyć. Nie mam już siły.
H: A no tak 12 godzin do tyłu. Zapomniałem. To o 10 na Skaypie. I słodkich sn
ów… Słodkich snów o mnie kochanie.. – zaśmiałaś się do siebie i rozłączyłaś, chwilę później zasnęłaś.


Kilka następnych dni mijało ci podobnie. Poranna rozmowa z Hazzą, spotkanie u ciebie z przyjaciółką, wypad na miasto, próby do castingu i wieczorne rozmowy z zielonookim. Dziś 1D miało wrócić z Los Angele, ale nie mieliście się spotykać, bo chłopcy przyjadą późno i będą zmęczeni, a do tego fani i paparazzi. Tak więc cały dzień siedziałaś w domu. Nawet z Elena się nie spotkałaś, bo pojechała na cały dzień do cioci. Była 20.00, leżałaś na sofie, w jakiejś za dużej koszulce i krótkich spodenkach. Niebyło to niczym dziwnym, bo jeśli siedziałaś cały dzień w domu, to nieraz nawet z piżamy się nie przebierałaś. Oglądałaś jakiś beznadziejny serial, nagle usłyszałaś pukanie do drzwi. Pomyślałaś, że to twój tata (mama była w delegacji), choć zdziwiłaś się trochę, bo miał wrócić późno. Wstałaś i powolnie udałaś się do wejście. Otworzyłaś drzwi i rzekłaś.
(T.I): Czemu nie otworzyłeś swoim kluczem?- m
ówiłaś schylając się po torebkę z żelkami, któr
ą upuściłaś.
K: Bo jeszcze go nie dostałem- usłyszałaś śmiech, szybko wyprostowałaś się i stanęłaś jak wryta. Zobaczyłaś Hazzę. Chłopak wszedł do środka zamkną drzwi. Zbliżył się do ciebie i pocałować, ale ty ukr
óci
łaś tę czułość i spytałaś.
(T.I): Przecież mieliśmy spotkać się jutro, a nie dziś. To co tu robisz?
H: Chciałem zrobić ci niespodziankę. I się udało.
(T.I): Tak dla jasności. Ja na co dzień tak nie wyglądam, dziś tylko..
H: Widziałem cie ubraną w szykowną sukienkę, str
ój kąpielowy i zwykłe ubranie. Z makijażem i bez. Wesołą i smutną i widzę cię dziś. I zawsze jesteś tak samo piękna i zmysłowa.- ty zarumieniłaś się i uśmiechnęłaś. Po chwil wasze usta się zderzyły i zapomnieliście o Bożym świecie. Nie chciałaś rozdzielać waszych warg, ale musieliście oddychać. Co jakiś czas robiliście przerwę, po czym kontynuowaliście. Myślałaś tylko o ty jak twój chłopak dobrze całuje, jak jego usta są idealne, ciepłe i słodkie. Przez głowę przemknęło ci to co mówił wcześniej. Moment on powiedział zmys
łowa”, a jeśli on chce czegoś więcej? Ja nie jestem chyba w stanie mu tego dać? Nie dziś, nie teraz. Stop! On mnie nie skrzywdzi. Nie zrobi nic wbrew mojej woli”. Biłaś się ze swoimi myślami, gdy poczułaś, że Harry przyparł cię do ścian i ściśle do siebie przylegacie. To niczego ci nie ułatwiło. Jednocześnie bałaś się go i pragnęłaś całą sobą. Wasze pocałunki z każdą sekundą były coraz gorętsze i odważniejsze. Nagle pan Styles wsadził ci rękę pod

spodnie, lecz ty szybko oderwałaś się od niego i powiedziałaś
(T.I): Harry… Harry przestań.- m
ówi
łaś to, gdy chłopak całował cię po szyi lecz w tej samej chwil przestał i wyją ręce spod spodenek. Spojrzałaś na niego i widziałaś w jego oczach zmieszanie i zrezygnowanie. O dziwo nie było w nich ani trochę rozczarowania. Po chwili odezwał się.
H: Poczekam.

(T.I): Harry, tylko proszę nie myśl tak, że ja nie chcę tego zrobić z tobą. Ja chcę, ale jeszcze nie teraz. Obiecuję ci, że spr
óbuję.. ale nie teraz.. bo.. bo ja jeszcze nigdy tego nie robiłam.
H: Nie musisz mi niczego obiecywać. Zrobimy to jeśli będziesz chciała. Ja cię do niczego nie zamierzam zmuszać- odpowiedział uśmiechając się. Ty odwzajemniłaś uśmiech i przytuliłaś się do niego. Potem poszliście do salonu i długo rozmawialiście. Była 23.45, gdy tw
ój tata napisał Za 10 minut b
ędę w domu”.
(T.I): Harry, nie to że cię wyganiam, ale lepiej już idź. M
ój tata zaraz tu b
ędzie i chyba nie najlepszym pomysłem jest, żeby spotkał cię ze mną, sam na sam, a do tego w nocy.
H: Ok. Musze przecież dbać o reputację przed teściem.- zaśmiał się czule cię pocałował i wyszedł. Kilka minut p
óźniej w domu pojawił się twój ojciec. Przywitał się z tobą, po czym chwilę rozmawialiście i w końcu poszłaś spać.


Nowiutki rozdział xd
Jest mega dłuuugi i jestem z siebie mega dumna ;p
Właściwie jestem z niego całkiem zadowolona ;)
Oczywiście to wam ma się podobać, wiec bardziej niż moje zdanie liczy się wasze ;D

Dziękuję wam bardzo moje kochane za komentarze pod poprzednim postem *.*
Oby tak dalej xd hahahah
Zachęcam do zadawani pytań postaciom ;p
Następny pojawi się pod koniec tygodnia xd








poniedziałek, 12 sierpnia 2013

10.Separation



Wstałaś o 5.40, zrobiłaś poranną toaletę i ubrałaś się to . Zaczęłaś pakować resztę rzeczy, gdy ktoś zapukał do drzwi. Szybko otworzyłaś i zobaczyłaś całe 1D. Chłopaki byli bardzo weseli i migiem wparowali do apartamentu.
(T.I): To co odwieziecie nas na lotnisko?
1D: Jasne
(T.I): To super. Ja muszę jeszcze dokończyć pakowanie, wiec na chwilę was opuszczę.- uśmiechnęłaś się i poszłaś do siebie, w
korytarzu minęłaś Elenę ubraną w to . Weszłaś do swojej sypialni i postanowiłaś skończyć wcześniej przerwaną czynność. Szło ci całkiem sprawnie, do czasu, aż w pokoju pojawił się Harry. Chłopak objął cię w tali i pocałował w usta. Na początku chciałaś się oderwać, ale w końcu ulęgłaś i stał się to bardzo namiętne. Skończywszy spojrzał ci w oczy i pokazał szereg pięknych ząbków, odwzajemni
łaś uśmiech.
H: Będzie mi tego brakować
(T.I): Mi też, ale jakoś wytrzymamy te parę dni.
H: Będziesz tęsknić?
(T.I): Nie.
rzekłaś i uśmiechnęłaś się zadziornie. Wtedy Hazza przewrócił cię na łó
żko i momentalnie znalazł się nad tobą.
(T.I): Harry puść mnie, bo zacznę krzyczeć- powiedziałaś cały czas się śmiejąc.
H: Krzycz i tak nikt nie przyjdzie.
(T.I): Założysz się..? Elena będzie tu w ciągu sekundy.
H: Pfff…- zaśmiał się szyderczo.
Taki jesteś” pomyślałaś i wydarłaś się najgłośniej jak tylko mogłaś. Kilka sekund później w twoim pokoju stała Elena, chwilę pó
źniej dotarło 1D i wszyscy mieli grobowe miny, a ty ledwo powstrzymywałaś śmiech.
El: (T.I) nic ci nie jest?- powiedziała zrzucając znad ciebie zielonookiego.
Ls: Harry pojebało cię?! Co ty chciałeś zrobić?!- wszyscy patrzyli na Hazzę jakby był jakimś zboczeńcem, a ty nic nie m
ówi
łaś, chciałaś zobaczyć co się stanie.
H: Chciałem ją kurwa zgwałcić..
El: Pamiętasz co ci powiedziałam?
(T.I): Co powiedziałaś? No, śmiało!
El: Nic, a ty.. nawet na przestraszoną nie wyglądasz?
(T.I): Bo on nic nie zrobił. Założyłam się z nim, że zjawisz się w ciągu sekundy..- urwałaś, przyjaci
ó
łka patrzyła na ciebie złowrogo, przeniosłaś spojrzenie na swojego chłopaka i dodałaś.
(T.I):… I wygrałam- wszyscy zaczęli się śmiać, a twoja naj udało obrażoną lecz po chwili jej przeszło i dostałaś poduszką w głowę.
El: Następnym razem nie przyjdę.. Zobaczysz.. I wtedy zrobisz z nią co zechcesz- puściła oczko Haroldowi i znowu śmiech. Jeszcze trochę wygłupialiście się, po czym chłopcy wzięli wasze walizki i poszłyście do recepcji załatwić formalności. Dojechawszy na lotnisko była 7.00 , czym prędzej oddałyście bagaże i udałyście się na odprawę. Niestety w końcu nastała ta chwila, kt
órej chciałaś uniknąć musiałaś pożegnać się z 1D. W prawdzie znałaś ich krótko, ale i tak si
ę z nimi zżyłaś. Na początek podeszłaś do Liama
(T.I): Będę tęsknić. I pilnuj reszty, żeby się niepozabijani czy coś..
Li: Dla ciebie wszystko- Ten chłopak jest taki tajemniczy? Prawie go nie znam, ale to się zmieni pomyślałaś przytulając go.
Z: No.. To ten… Trzymaj się i będzie dobrze.
(T.I): I wiem, że chcesz się przytulić. No chodź- mulat wykonał twoją prośbę.
N: No to paa.. Do zobaczenia za parę dni.- uśmiechnął się i objął cie tak mocno, że nie mogłaś oddychać.
Ls: Pamiętaj, jakby co to masz 2 dni bez niego- wskazał na Hazzę- także zaszalej.. Tylko dzieci nie nar
ób..- za
śmiał się
(T.I): Śmieszne. Ciebie nie będzie to kto ma mi te dzieci zrobić?- powiedziałaś sarkastycznie
Ls: To chodź jeszcze zdążymy. Wiesz taki szybki numerek- zaśmiał się i przytulił cię tak serdecznie, że aż ci się lepiej na duchu zrobiło. Po czym cmoknął cię w policzek.
H: Louis!
Ls: No co? Tylko w policzek- uśmiechnęłaś się do Lou i podeszłaś do Harolda, kt
óry udawa
ł obrażonego.
(T.I): Z tobą najciężej jest mi się pożegnać. Będę tęsknić.
H: Jasne. Idź do Louisa i..
przerwałaś mu. Zbliżyłaś się do niego i tym razem to ty przejęłaś inicjatywę. Wpiłaś się w jego usta, najpierw całowaliście się powoli, ale z każdym momentem pocałunek stawał się coraz odważniejszy. Miałaś wrażenie jakby czas stanął w miejscu. Niestety przerwał wam głos Pasażerowie lotu 8363 proszeni są do samolotu.” Przytuliłaś się do swojego

chłopak i po chwili ruszyłaś do bramki. Zerknęłaś ostatni raz na cały zespół i posłałaś im promienne spojrzenie. O dziwo w samolocie, nie było wielu ludzi. Zajęłaś miejsce przy oknie, a obok ciebie Elena. Włożyłaś słuchawki w uszy i dałaś się porwać muzyce. Nawet nie zorientowałaś się kiedy minęło wam 10 godzin lotu. Spojrzałaś na przyjaciółkę, była wyraźnie zamyślona.
(T.I): Co tam?
El: Już za nimi tęsknie.
(T.I): Wiem- rzekłaś i przytuliłaś ją. Następne 2 godziny przegadałyście o chłopakach i planach na resztę wakacji.
El: Musimy sprawdzić wyniki matury.. Powinny być jutro, no nie?
(T.I): Raczej tak i musimy zobaczyć czy dostałyśmy się na studia.- twoja naj przytaknęła i zamyśliła się.
(T.I): Ej.. No teraz to się martwię.. Co ci?
El: Bo ja coś czuję, że nie poszło mi najlepiej.. W sensie matura i jeśli moje obawy się spełnią to p
ójd
ę do X Fac..
(T.I): Gdzie?!
El: Znaczy.. Bo ten..
(T.I): No m
ów! El: Pójd
ę na casting do X Factor.
(T.I): Co?! Od jak dawna masz takie plany?
El: Od napisania matury..
(T.I): To czemu wcześniej nie m
ówi
łaś? I kiedy masz ten casting?
El: Bo ten X Factor to nic pewnego.. A casting jest w sierpniu- nastała cisza, do końca lotu nie rozmawiałyście. Pytałaś siebie dlaczego nic ci nie m
ówi
ł, przecież mogła chociaż wspomnieć. Twoje rozmyślania skończyły się wraz z lądowaniem, szybko opuściłyście samolot i poszłyście po bagaże. Stanęłaś jak wryta gdy ujrzałaś panią Debbie. Przypomniałaś sobie, że ty jeszcze nie pogodziłaś się z mamą. Poczułaś jak żołądek ci się ściska. Bałaś się konfrontacji z rodzicami. Elena rzuciła się na szyje swojej rodzicielce, a ty powolnym krokiem doszłaś do nich, przywitałaś się z panią Debbie i udałyście się do auta. Droga nie trwała długo, bo zaledwie 30min. Pani Edwards zatrzymała się przed twoim domem, wyjęłaś walizki z bagażnika i pożegnałaś się z Eleną. Podeszłaś do drzwi i przełknęłaś ślinę. Pociągnęłaś za klamkę i niepewnie weszłaś. Zostawiłaś torby w przedpokoju i udałaś się do kuchni. Zastałaś tam mamę popijającą herbatę, usiadłaś obok niej i powiedziałaś.
(T.I): Mamuś.. Ja przepraszam. To co wtedy m
ówi
łam to nie prawda.
M: Wiesz.. Dzięki temu uświadomiłaś mi, że poświęcam ci za mało czasu. Częściej powinnam być z tobą. Jesteś silną, młodą kobietą, a ja zapomniałam, że jesteś też dzieckiem. Przepraszam.- wstałyście i przytuliłyście się. Tak ci tego brakowało. Nareszcie mogłaś poczuć zapach jej perfum, nareszcie czułaś, że cię rozumie. Oderwałaś się od niej i poszłaś do siebie. Nie chciało ci się rozpakowywać, więc położyłaś się na ł
óżku i odczytałaś sms. Jak tam podróż? Z moich obliczeń wynika, że powinnaś być w domu. Tęsknie <333 Nie mogę doczekać się powrotu do Londynu. Harry” Szybko odpisałaś „Podróż była spoko, ale jestem padnięta. Też tęsknie”, a on odpowiedział To kładź się spać. Zadzwonię jutro. Kolorowych snów. ;***”. Zakończył waszą korespondencję, a ty nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś.


*Elena*
Leżałam na łóżku. Niby podróż była długa, ale nie czułam się zmęczona. Nagle poczułam wibrację. Dostałam sms od Zayna Hej.. a właściwie dobranoc. Kocham cię i już tęsknię ;* ale pocieszam się tym, że mamy całe wakacje, żeby to nadrobić. Odezwę się później.” Całe wakacje dobre sobie.. Jeśli przejdę casting w X Factor to raczej nici z jego planów. Muszę mu powiedzieć, ale kiedy? Teraz jeszcze nie dam rady. Powinnam mu powiedzieć jak najszybciej. (T.I) też nie chciałam mówić i dowiedziała się w taki żałosny sposób.. A z drugiej strony nie wiem czy mam tyle odwagi. Przecież jesteśmy para od tygodnia, a przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Ciekawe czy w ogóle wytrzymamy taką rozłąkę? Dlaczego w życiu nic nie jest pewne i zawsze muszę mieć pod górkę? Naprawdę sam nie wiem co mam robić…



Jest nowy rozdział
Obawiam się jednak, że was rozczarowała :(
Jest strasznie krótki i nudny..
Naprawdę nie wiem jak mam was za to przepraszać :/
Jedyne co mnie pociesza to gif z Hazzą xd hahah
Obiecuję, ze już niedługo takie rozdziały się skończą ;p
Dziękuje za komentarze pod poprzednim postem <333
Zachęcam do zadawania pytań postaciom i do dodawania się do obserwatorów ;)

czwartek, 8 sierpnia 2013

9.Last day


 



*Ty*
Obudziłaś się o 9.00, rozejrzałaś się po cichym zakątku” i stwierdziłaś, że są wszyscy oprócz Lou. Delikatnie zsun
ęłaś się z Hazzy i poszłaś poszukać BooBear. Nie musiałaś daleko odchodzić, żeby go znaleźć. Siedział na skale i patrzył na ocean. Podeszłaś do niego i usiadłaś obok, chłopak ocknął się i przywitał się z tobą.
(T.I): To nad czym tak rozmyślasz?
Ls: Tak og
ólnie i… z reszt
ą nie ważne..
(T.I): Lou.. No nie bądź taki.. Powiedz, przecież nikomu nie wygadam.- szturchnęłaś go w bok, a on po kr
ótkim namy
śle powiedział.
Ls: Bo spodobała mi się pewna dziewczyna. Od pewnego czasu piszemy SMS, czatujemy na TT i kilka razy gadaliśmy na Skaypie. Ostatnio zapytała mnie jaki jestem, tak na co dzień. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, spanikowałem i troszkę nakłamałem. Potem,


gdy znów rozmawialiśmy, zapomniałem co jej mówiłem wcześniej i sam się wsypałem. Ona powiedziała, że nic o mnie nie wie i że nie widzi sensu w takiej znajomości. Wiem, że zachowałem się jak dupek, ale chcę to naprawić i nie wiem jak to zrobić. Nie wydaje mi się, żebym był dobry w mówieniu o sobie.. (T.I): To może jej zaśpiewaj. Napisz piosenkę o tym jaki jesteś albo co do niej czujesz, a potem zaśpiewaj jej. Masz talent, wykorzystaj to.
Ls: Myślisz, że się uda?
(T.I): Oczywiście, że tak.- chłopak uśmiechnął się, po czym dodał:
Ls: Dobrze jest mieć taką przyjaci
ó
łkę jak ty.- przytulił cię, a ty poczułaś się jakbyście znali się od dawna. Nadal trwaliście w uścisku, gdy usłyszeliście.
H: Jeszcze trochę, a pomyśle, że łączy was coś więcej..- odwr
óciłaś się i zobaczyłaś rozbawionego Harrego. Podeszłaś do niego i cmoknęłaś go w policzek, a on uśmiechnął się. Chwilę później obudziliście resztę i udaliście się do vana, którym przyjechali wieczorem. Po 20 minutach byliście pod waszym hotelem i jak przystało na grzeczne” dziewczynki zaprosi
łyście 1D do apartamentu, na co oni chętnie przystali.
El: Czujcie się jak u siebie. Jakby co łazienka jest prosto i na lewo.
N: Lepiej zam
ówmy
śniadanie. Nie jadłem nic od wczoraj.- przystałyście na prośbę blondyna i po kilku minutach wszyscy jedli naleśnik. Posiłkowi towarzyszyły rozmowy i śmiech ty jednak zamyśliłaś się. Zastanawiałaś się co będzie po powrocie z L.A.? Jaką sytuacje zastaniesz na miejscu? W końcu uświadomiłaś sobie, że jutro wieczorem macie lot powrotny.
(T.I): Elena! My jutro rano wracamy do domu.
krzykn
ęłaś i śmiechy ucichły, a miny wszystkim zrzedły.
El: Matko, jak to szybko zleciało. To nasz ostatni dzień w Los Angeles…- powiedziała i wtuliła się w Zayna. Ty popatrzyłaś na Hazzę, wstał, a ty poszłaś za nim. Weszliście do twojej sypialni, brunet zatrzymał się, a ty podeszłaś do niego.
(T.I): Harry… Ja nie chcę wyjeżdżać..
H: Wiem, ale musisz. Z resztą nie martw się, my też niedługo wracamy.
(T.I): Nie o to chodzi, bo.. Moi rodzice, a właściwie mama nie pozwoli mi się z tobą spotykać.. Ona twierdzi, że sławni ludzie to
z
ło”.. A… a ja nie chcę cie stracić…
H: I nie stracisz. Przekonam twoja mamę, że nie jestem taki straszny.. W końcu kto się oprze temu- zrobił minę szczeniaczka.
(T.I): Harry to nie są żarty. Ona tak łatwo zdania nie zmienia.
H: Obiecałem, że zrobię wszystko, żeby mi zaufała i żebyśmy mogli być razem.- uśmiechnął się i czule cię pocałował, ty nie opierałaś się i pocałunek stał się bardzo głęboki. Oderwawszy się od siebie powiedziałaś
(T.I): Musze się wykąpać.
H: Pomogę ci- zaśmiał się, a ty tylko pokręciłaś przecząco głową, odwr
óci
łaś się i poszłaś do łazienki. Po chwili spostrzegłaś, że on naprawdę idzie za tobą.
(T.I): Harry! Gdzie ty idziesz?
H: Z tobą.
(T.I): Chyba sobie żartujesz.
H: Nie..- m
ówi
ąc to znalazł się przy tobie i obejmował cię
(T.I): Harry…- powiedziałaś, gwałtownie odsunęłaś się i spojrzałaś na niego ze strachem. On to zauważył i zapytał.
H: Hej.. Słońce.. O co chodzi?
spuściłaś głowę w dół i nic nie mówi
łaś.
H: Przecież wiesz, że bym cię nie skrzywdził, tak? Tylko się wygłupiałem.. Przepraszam..- chwycił cię delikatnie za podbr
ódek i zmusił do spojrzenia w oczy. Nadal nic nie mówiłaś i poczułaś falę, łez napływającą do oczu. Złe wspomnienia wróci
ły. Tak bardzo tego nie chciałaś, a jednak musiałaś mu powiedzieć. Patrzyłaś na Hazzę, spoważniał, zrozumiał, że za moment otworzysz się przed nim. Długo już powstrzymywałaś łzy, nie wytrzymałaś i po twoim policzku spłynęła pierwsza łza. Chłopak objął cię delikatnie ramieniem i dodał ci tym otuchy. W końcu zebrałaś się w sobie i powiedziałaś, co jakiś czas szlochając i głęboko nabierając powietrza.
(T.I): Dwa lata temu kumpel z klasy zrobił ognisko na zakończenie roku szkolnego. Impreza była dość fajna, choć cały czas dostawiał się do mnie jeden koleś. W końcu David, ten co robił ognisko wywalił go i dalej wiecz
ór mijał bez zarzutu. Miałam wracać do domu z Eleną, ale się z nią posprzeczałam. Inne koleżanki szły ze mną, ale ponieważ mieszkam najdalej, kawałek musiałam iść sama. Mijałam ciemną uliczkę i wtedy wyskoczył ten Jackob i… - szloch uniósł twoją klatkę piersiową, musiałaś dać sobie chwile, żeby móc opowiada
ć dalej. Nie spoglądałaś na Harolda, nie chciałaś widzieć jego reakcji. Chwilę potem dodałaś.
(T.I): I on mnie tam zaciągną. Ja krzyczałam, chciałam się wyrwać, ale to i tak nic nie dało, bo by silniejszy. I gdy tam byłam on… on prawie mnie zgwałcił. Na szczęści przechodził tamtędy Kyle i mi pom
óg
ł.
H: Naprawdę przepraszam za te wygłupy.


(T.I): Nie przepraszaj. To nie twoja wina… tylko tego skurwiela…
H: Nie chcę, żebyś się mnie bała. Kocham cię i chcę, żebyś była szczęśliwa.- wyszeptał ci do ucha. Spojrzałaś w jego szmaragdowe oczy i stwierdziłaś, że naprawdę mu na tobie zależy. Oparł swoje czoło o twoje, chwilę się wahał, ale w końcu musną lekko twoje usta. Ty odwzajemniłaś pocałunek i po kilku sekundach odpłynęłaś w świat marzeń. Skończywszy czułości wstał, powiedział, że nie będzie ci przeszkadzał i wyszedł.


*Harry*
Poszed
łem do salonu, gdzie siedziało całe towarzystwo i zawołałem Elenę. Ona wstała i podeszła do mnie.
El: Co jest?
H: Co się stało z tym skurwysynem, kt
óry j
ą…
El: Skąd o tym wiesz?! Powiedział ci?- powiedziała gwałtownie, po czym dodała już cicho i spokojnie.- Czekaj nie tutaj…- weszliśmy do jej pokoju, a ja odpowiedziałem na poprzednie pytanie.
H: Powiedziała, a czemu cię to dziwi?
El: Bo ona nikomu tego nie m
ówi
ła. Po tym co się stało przez pewien czas nie nikim rozmawiała tylko z Kylem.. Raz nawet chciała się zabić… A ten frajer… siedzi teraz w więzieniu.
H: Kim był Kyle?
El: To chłopak, kt
óry jej wtedy pomógł, w prawdzie znali się krótko, ale zaufała mu. Dwa miesiąc po ty wszystkim on wyjechał i już się nie zobaczyli. Właśnie wtedy (T.I) chciała ze sobą skończyć. Dzięki Bogu nie zdążyła. Znalazłam ją w domu, z tabletkami antydepresyjnymi i nasennymi. Wzięła 8 i skończyło się na tym, że pojechała do szpitala i miała płukanie żołądka. A wiesz co jest w tym najgorsze? Że to wszystko moja wina, gdybym tego wieczoru nie stroiła fochów to, to by się nie wydarzyło. Gdybym szła z nią wtedy to ten szmaciarz może by nie zaatakował. Nawet nie wiesz jak ciężko było mi patrzeć na nią gdy miała doła. Od tamtej pory przyrzekłam sobie, że już nigdy do czegoś takiego nie dopuszczę i zawsze będę przy niej. A gdy zobaczyłam ją taką załamaną po tym co powiedziałeś w tym pieprzonym wywiadzie, to bałam się, że ona znów zrobi co
ś głupiego i ty razem nie przyjdę w porę i jej nie pomogę. Więc obiecuję ci, że jeśli ją skrzywdzisz to zrobię wszystko żeby cię zniszczyć. Będzie marzył o śmierci, przyrzekam ci to.- powiedział, a ja patrzyłem na nią zdziwiony. Jest taka drobna i niepozorna, a drzemie w niej tyle gniewu i agresji. Przekonałem ślinę i wydusiłem z siebie.
H: Ja jej nigdy nie skrzywdzę.- blondynka popatrzyła na mnie i po chwili uśmiechnęła się promiennie, ja odwzajemniłem uśmiech i wyszedłem mijając się z Zaynem. Usiadłem na kanapie w salonie i wbiłem wzrok, w jakiś odległy punkt. Rozmyślałem nad tym czego się dowiedziałem. Patrząc na (T.I) nigdy nie powiedział bym, że tyle przeszła. Ona jest taka silna i nie jest nieśmiała, a to dziwne, bo jeśli się przejdzie takie coś to raczej ciężko się potem pozbierać. Podziwiam ją, ja pewnie załamałbym się i siedział teraz w swoim pokoju, a nie podr
óżował po świecie. Myślałem jeszcze chwilę, gdy usłyszałem jej słodki głosik. Odwróciłem się i ujrzałem ją ubraną w
to. Podeszła i usiadł obok mnie.
(T.I): To nasz ostatni dzień tu, więc co robimy?
Li: Najpierw musimy pojechać do nas do hotelu, bo nie wiem jak wy, ale ja to bym się przebrał.
(T.I): Dobra, a co potem?
N: To może pojedźmy do wesołego miasteczka?
Z: Taak!- plan zaakceptowany. Wsiedliśmy do vana i udaliśmy się do
Carteya”. Po 20 minutach drogi byli
śmy w ich apartamencie. Niall, Lou i Liam poszli się odświeżyć, Zayan zabrał Elenę do siebie, a ty zostałaś z Harrym.
H: Po powrocie do Anglii zabiorę cię na prawdziwą randkę, co ty na to?- pokiwałaś na znak, że się zgadzasz. Usiadłaś na sofie, a Hazza położył głowę na twoich kolanach. Owładnęła wami niezmierna cisza, po kr
ótkiej chwil powiedzia
łaś.
(T.I): Harry.. Ja nie wiem co mi się dziś stało.. tam u mnie w hotelu. Zwykle się tak nie zachowuję. Staram się zapomnieć o tej sprawie, ale nieraz… choć tego nie chcę, robię coś takiego jak dziś.
H: Hej.. słonko.. to nic. Chcę, żebyś była szczęśliwa i tyle. Do niczego nie będę cię namawiał.
(T.I): Ja nie chcę, żebyś teraz traktował mnie jak jakąś…- zamyśliłaś się, chciałaś znaleźć odpowiednie słowo, ale nic do głowy ci nie przychodziło- jakaś.. społeczną kalekę.. chcę, żeby było normalnie.
H: I będzie.- uśmiechnął się, a ty wpiłaś się w jego usta. Pocałunek stawał się coraz odważniejszy, lecz przerwał wam Lou.
Ls: Mader.. Czy nie możecie się powstrzymać. Kiedy by na was nie patrzył liżecie się.. Mam dość!
(T.I): A co zazdrosny jesteś o Harrego?
Ls: Bardzo śmieszne
spiorunował cię spojrzeniem i usadowił się obok was. Nie musieliście długo czekać i zeszła się reszta. Chwilę później byliście w drodze do wesołego miasteczka. Na miejscu kupowaliście bilety i oczywiście Hazza nie pozwolił ci zapłacić za siebie, więc nie chcąc urządzać scenek, przystałaś na jego rządnie. Następnie udaliście się na Rolercouster. Po wyjściu byłaś pod wrażeniem, jechał naprawdę szybko i to było to co lubiłaś. Wrażenia Harolda były jednak inne. Miał minę jakby zobaczył ducha, a na dodatek przez całą podróż” ściskał cię za rękę niemiłosiernie i myślałaś, że jeszcze trochę, a ci ją złamie. Potem poszliście na największą karuzelę i trampolinę. Gdy tak skakaliście, zachwycałaś się wyczynami chłopaków. Robili salta i piruety, szczerze mówiąc chciałabyś tak umieć. Oczywiście nie mogliście przegapić sali z grami wideo. Chłopaki siedzieli tam jakieś 30 minut, a ty z Elena przez ten czas poszłyście się czegoś napić. Czułyście się dziwnie, bo co jakiś czas ktoś patrzył na was, a potem szeptał coś drugiej osobie. Kolejna atrakcja to pałac strachu, który okazał się bardziej śmieszny niż przerażający, ale cóż. Byliście tu


już jakieś 5 godzin i Niall zaciągnął was do stoisk z jedzeniem. Po posiłku poszliście na Diabelski Młyn. Widoki stamtąd były niesamowite, widzieliście całe wesołe miasteczko, które mieniło się wieloma kolorami. W dali było Los Angeles i piękne wzgórze, a zanim zachodzące słońce. Siedziałaś obok Harrego, oparłaś głowę o jego ramię i spletliście wasze dłonie. Dziś czułaś się w pełni szczęśliwa, ale niestety wszystko ma swój koniec. Niecałą godzinę późnie byliście w waszym hotelu. Ty, Harry, Zayn i Elena udaliście się do waszego apartamentu, a reszta wróciła do siebie.

*Elena*
Dotarłszy na górę udałam się do swojego pokoju, usiadłam na łóżku i nie musiałam długo czekać, a koło mnie znalazł się mój ch
łopak.
El: Te wakacje tu, to najlepsze co mnie spotkało i to wszystko dzięki tobie. Ja nie chcę stąd wyjeżdżać, bo to oznacza rozłąkę z tobą.
Z: Nie martw się. Nie będzie tak źle, to tylko 2 dni. Obiecuję, że pierwsze co zrobię po przyjeździe do Wielkiej Brytanii to odwiedzę cię i oczywiście przez te nieszczęsne 2 dni będę dzwonił i pisał do ciebie.
El: Wiem. Te 2 dni to i tak za długo, będę tęsknić.
Z: Ja też… Ja też… Kocham cię- powiedział i przytulił cię. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, wiedziałam, że nic mi nie grozi p
óki on jest przy mnie. Rozmawialiśmy jeszcze pó
ł godziny, gdy zapukał Hazza, oznajmił, że muszą się zbiera i opuścił sypialnię. Spojrzałam w piękne czekoladowe oczy Zayna i już po kilku sekundach musną on moje usta. Z każdym momentem pocałunek stawał się głębszy i bardziej zachłanny. W końcu oderwaliśmy się od siebie i odprowadziłam go do drzwi. Wyszedł, a ja poczułam, że już tęsknie. Podeszłam do (T.I).
El: Ja nie chce wracać do Londynu.
(T.I): Nie dziwię ci się. Ciebie przynajmniej rodzice nie wyklęli..
El: Też mi pocieszenie. Ja chcę do Zayna…- brunetka pokręciła głową i dodała
(T.I): A teraz skończ marzyć i idź się pąkować.- Zrobiłam to co powiedziała. Była 22.00, gdy uporałam się ze wszystkim. W pokoju został tylko rzeczy na jutro i kosmetyki. Byłam znużona, więc czym prędzej walnęłam się na ł
óżko i zasnęłam.



Nowy rozdziała ;3
W sumie to nie przepadam za nim:/
Prawie nic się tu nie dzieje, ale takie posty też niestety niestety muszą być :(

Oczywiście ostateczna decyzja czy jest dobry należy do was ;D
Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem <3333
Nawet nie wiecie jak wasza opinia motywuje mnie do prowadzenie bloga :)

W ogóle to jaram się bo mój blog przekroczył 1000 wyświetleń^^
A to wszystko dzięki wam ;***
Co myślicie o historii życiowej (T.I)? Przegięłam? ;p hahahaha

Zachęcam do zadawania pytań postaciom i do komentowania ;)

+Na górze mam dla was nową ankietkę xd