*(T.I). 30 grudnia*
Dochodziła 18.00, a ty właśnie kończyłaś pracę. Wychodziłaś z szatni, gdy spotkałaś swojego szefa Scotta.
S: To trzymaj sie mała.- powiedział i klepnął cie w tyłek. Czy on ochujał?!- pomyślałaś i gwałtownie odwróciłaś się w jego stronę, uderzając go w twarz. On zaskoczony nie zdołała zatrzymać twojej ręki, a sekundę później jego zdziwione spojrzenie spoczęło na tobie.
(T.I): Nie waż sie mnie więcej tknąć palancie!
S: A co zwolnisz sie?
(T.I): Czemu by nie..?!
S: To wiesz co? Ułatwię ci sprawę! Zwalniam cie!
(T.I): I świetnie!- krzyknęłaś i wybiegłaś tylnym wyjściem. Na zewnątrz czekała już na ciebie Eleanor i Perrie, z którymi byłaś umówiona. Zdenerwowana podeszłaś do dziewczyn szybkim krokiem.
P: To co gotowa na zakupy?!- zapytała entuzjastycznie.
(T.I): Taa.. Wsiadajcie.- zarządziłaś otwierając swój samochód.
E: Coś sie stało?
(T.I): W sumie wszystko świetnie! Stałam na kasie i no.. A tak zapomniałabym zwolnili mnie!- powiedziałaś i walnęłaś ręką w kierownice, tym samym naciskając klakson.
P: I to powód żeby wyżywać sie na nas i na Bogu ducha winnym samochodzie?- zapytała spod ściągniętych brwi.
(T.I): Nie. Po prostu jestem zła. Przepraszam.- odparłaś, odpaliłaś silnik i ruszyłaś.
E: A właściwie czemu cie zwolnili?
(T.I): Bo ten palant Scott znów złapał mnie za tyłek. Ja uderzyłam go w policzek, a on mnie zwolnił. Pierdolony frajer myśli, że wszystko mu wolno!
P: Może to lepiej, że nie będziesz tam pracować.-stwierdziła blondynka, a ty myślałaś, że krew cię zaleje.
(T.I): Czyli mam sie cieszyć z tego, że jestem bezrobotna?
P: Przecież w końcu i tak byś odeszła.
(T.I): Ale nie teraz. Muszę zapłacić czesne za studia. Skąd ja wezmę 500£?
E: A Harry nie może ci dać tych pieniędzy?- zapytała, a ty z piskiem opon zahamowałaś pod galerią. Odwróciłaś sie w stronę El i powiedziałaś.
(T.I): Chyba milion razy powtarzałam, że nie chcę jego pieniędzy. Nie chce żyć na jego koszt. Tak trudno pojąć? Może tobie odpowiada bycie utrzymanką Louisa, ale mnie to nie kręci!- obie dziewczyny milczały zszokowane wpatrując sie w ciebie. Ty dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że niepotrzebnie sie uniosłaś.
(T.I): Przepraszam El. Nie chciałam tego powiedzieć. Przepraszam.- dodałaś skruszona.
E: Nie. Nic sie nie stało.- odparła i odwróciła wzrok.
P: Lepiej już chodźmy na te zakupy.
(T.I): T..Tak.- odparłaś i wysiadłyście z samochodu. W drodze do galerii milczałyście, a ty w głowie miałaś jedynie to, że obraziłaś El choć ona sobie na to niczym nie zasłużyła. Dopiero będąc w pierwszym ze sklepów, które zamierzałyście odwiedzić atmosfera nieco sie rozluźniła. Chłopcy powiedzieli, żebyście kupiły długie sukienki, gdyż to elegancki występ. El i Pezz od razu znalazły sukienki w swoich rozmiarach. Obie dziewczyny poszły do przymierzali i zaczęły ubierać sukienki. Po 15 minutach z przebierali wyszła brunetka. El wybrała długą granatową sukienkę, rozchodzącą sie ku dołowi. Materiał z którego została ona wykonana był lekki i zwiewny, a do tego przylegał do idealnej figury El. Kreacja ta odsłaniała ramiona i miała długie rękawy rozszerzające sie ku dołowi.
E: I jak wyglądam?- zapytała przeglądając sie w lustrze.
(T.I): Wyglądasz pięknie. Kup ją.- odparłaś obdarzając Eleanor najładniejszym uśmiechem na jaki było cie teraz stać.
E: Mówisz poważnie?
(T.I): Tak.
(T.I): I jeszcze raz przepraszam za to w samochodzie. Zachowałam sie jak kretynka. Przepraszam.
E: Daj spokój było minęło.- odparła i przytuliła cie.
P: Może by, któraś z was mi pomogła?!- usłyszałyście głos Pezz dobiegający z sąsiedniej przymierzali. Ty czym prędzej podeszłaś tam, odsłoniłaś kotarę i wybuchłaś śmiechem. Zobaczyłaś Perrie, owiniętą w jakaś sukienkę. Jedna rękę miała do połowy uwięzioną w sukience, drugą zaś próbowała ściągać ciasne ubranie z ramion.
P: No ruszcie sie! Nie mogę oddychać!- ponaglała. Ty czym prędzej ruszyłaś na pomoc przyjaciółce. Gdy już uwolniłyście ją z tej "pułapki" zapytałaś.
(T.I): Dlaczego próbujesz wcisnąć sie w rozmiar XS? Oszalałaś?
P: A czyż ta sukienka nie jest piękna?
E: Jest, ale to nie znaczy, że musisz ją mieć i nie oddychać.- zaśmiała sie El.
P: Dobra.. Poszukam czegoś innego.- odparła zawiedziona blondynka i ruszyłyście do następnego sklepu. Po godzinie zarówno Pezz jaki i El miały swoje sylwestrowe kreacje. Ty zaś przymierzałaś kolejną sukienkę.
(T.I): Spróbuj to dosunąć.- powiedziałaś do Perrie.
P: Wybacz, ale nie dam rady..
(T.I): Weź sie wysil!- zachęcałaś dziewczynę wciągając brzuch, co i ta na niewiele sie zdało.
P: Jest!- krzyknęła, gdy dosunęła sukienkę. Ty dumna z tego, że w końcu zmieściłaś sie w ładną sukienkę spojrzałaś w lustro. Długo przyglądałaś sie białej dopasowanej sukience i stwierdzałaś, że jest świetna.
(T.I): Chyba ją kupię.- oświadczyłaś z uśmiechem odwracając sie do twoich towarzyszek.
E: Wygadasz dobrze.
(T.I): Oby straszyło mi kasy.- dodałaś i schyliłaś sie po torebkę. Wtem rozmowę Pezz i El przerwał dźwięk pękającego materiału. Ty od razu wyprostowałaś sie i zaciskając oczy powiedziałaś.
(T.I): Błagam powiedzcie, że to nie moja sukienka..- dziewczyny nie odezwały sie, a ty je ponagliłaś.
(T.I): Powiedźcie coś!
E: Obawiam sie, że musisz poszukać innej sukienki.- skwitowała, a ty otworzyłaś oczy. Odwróciłaś sie tyłem do lustra i spojrzałaś na tył sukienki. Była pęknięta aż do połowy pleców.
(T.I): Cholera!
Ek: Czy coś sie stało? O wielkie nieba!- powiedziała ekspedienta, gdy cię zobaczyła.
(T.I): Proszę sie nie martwić. Ja zapłacę za sukienkę.- zapewniłaś, po czym zasłoniłaś kotarę przebierali i zdjęłaś feralną sukienkę. Ubrałaś sie i podeszłaś do kasy.
(T.I): To ile mam zapłacić?
Ek: 200£.- odparła kobieta, a ty z ciężkim sercem oddałaś jej pieniądze. Następie wyszłyście ze sklepu.
P: (T.I) nie martw sie. Kupisz sobie drugą.
(T.I): Otóż nie. Nie kupię drugiej, bo to nie mam na to pieniędzy.
E: Spokojnie. Pożyczymy ci pieniądze i oddasz kiedy będziesz mogła.
(T.I): To bardzo miłe, ale to nie ma sensu i tak nic nie kupię. Albo sukienki są brzydkie, albo nie ma mojego rozmiaru.- westchnęłaś.
P: Na pewno coś znajdziesz.- odparła z uśmiechem.
(T.I): Po prostu dajmy spokój. Wracajmy do domu.- powiedziałaś i poszłaś do samochodu. W drodze do willi 1D nie odzywałaś sie. Miałaś fatalny dzień. Wszedłszy do domu pierwszym co zrobiłaś był prysznic. Chciałaś sie choć trochę zrelaksować. Po 30 minutach pod ciepłą, przyjemną wodą czułaś jak problemy znikają. Niestety wszystko sie kończy. Wyszedłszy spod prysznica stanęłaś na wadze. Pokazała ona 62 kilogramy. To znaczy, że przybyło ci już 6 kilogramów. Może niektórym wydasz sie płytka, ale martwiło cię to gwałtowne przybieranie na wadze. Jednak nie mogłaś nic na to poradzić. Musiałaś pogodzić sie z faktem, że tyjesz. Zmęczona i zła wyszłaś z łazienki i położyłaś sie na łóżku. Dochodziła 20.00, więc chłopcy powinni niedługo wrócić. Nie pomyliłaś sie wiele, bo 15 minut później usłyszałaś ich wesołe głosy na dole. Jednak nie poszłaś do nich. Nie chciałaś, żeby wiedzieli, że jesteś smutna. Twoja głowa zaprzątnięta była jedynie myślą, że nie masz pieniędzy na studia. Szukałaś różnych wyjść z tej sytuacji. Były tylko dwie opcje. Pierwsza wziąć pieniądze od rodziców. Druga poprosić o nie Harrego. Żadna z nich nie podobała ci sie zbytnio, bo rujnowała twój plan o byciu samowystarczalną. Nagle drzwi od pokoju otworzyły sie, a sekundę później poczułaś dotyk Harrego na swoim ramieniu. Chwilę później jego usta spoczęły na twoim policzku, a chłopak zapytał.
H: Jak minął ci dzień?
(T.I): Dobrze.- odparłaś i odwracając sie do Harrego cmoknęłaś go w usta.
H: Jesteś pewna?
(T.I): Tak.- odrzekłaś, a zielonooki odsunął sie od ciebie i powiedział.
H: Kiedy przestaniesz to robić?
(T.I): Co robić?
H: Okłamywać mnie. Dlaczego zamiast powiedzieć mi o tym, że straciłaś robotę kręcisz? Dlaczego mi nie ufasz?- westchnął z bólem spoglądając ci w oczy. I znów. Znów to spojrzenie, które łamie ci serce.
(T.I): Harry to nie tak. Ufam ci, ale nie chcę cie tym obarczać.
H: Kiedy zrozumiesz, że nie jesteś już sama? Kiedy zrozumiesz, że zawsze ci pomogę?
(T.I): Harry ja to wiem, ale nie umiem sie zmienić. Od zawsze byłam sama i musiałam być silna. Wiem, że jesteś gotowy zrobić dla mnie wszystko, ale wiem też, że na to nie zasługuję. Nie zasługuję na ciebie.
H: Nigdy tak nie mów.
(T.I): Ale taka jest prawda Harry. Nigdy nie będę dla ciebie tak dobra jak ty dla mnie.
H: Nie możesz tak myśleć, bo bez ciebie nie mógłbym żyć. Bez ciebie mam jedynie połowę serca.- powiedział, a w twoich oczach pojawiły sie łzy.
H: Nic, nigdy nie mogłoby mi cie zastąpić. Jesteś moją małą wojowniczką, ale już nie jesteś sama i nigdy już nie będziesz sama. Masz mnie i możesz powiedzieć mi o wszystkim. Kochanie jestem tu dla ciebie i już zawsze tak będzie.
(T.I): Kocham cie Harry. I przepraszam za to jaka jestem. Po prostu muszę sie w tym wszystkim jakoś odnaleźć.
H: (T.I)?
(T.I): Nie powiedziałam, że sama dam sobie radę.- dodałaś, a na ustach Harrego pojawił sie szeroki uśmiech. Chłopak objął cie ramieniem i pocałował w głowę.
H: Oby tak dalej Skarbie. A teraz mam coś dla ciebie.- odparł i wyszedł na korytarz. Sekundę później wrócił do ciebie z pudełkiem.
H: Nie kupiłaś sukienki, więc pomyślałem, że to może ci sie przydać.- dodał i postawił je na łóżku. Ty od razu sięgnęłaś do pudełka. Otworzyłaś wieczko i zobaczyłaś przepiękną sukienkę.
(T.I): Mój Boże! Harry ona jest.. Jest piękna!- krzyknęłaś wyjmując ubranie z pudełka i przykładając je do ciała.
H: No na co czekasz? Przymierz ją!- zachęcał chłopak, a ty sekundę później zniknęłaś w łazience. Następnie włożyłaś sukienkę. Była jakby szyta na ciebie. Odcięta pod piersiami, z dużym dekoltem, opadająca falami ku dołowi. Część sięgająca do piersi była srebrzysta i delikatnie sie mieniła, dół zaś był beżowy. Gdy przyjrzałaś sie swojemu odbiciu wyszłaś w końcu z łazienki i rzuciłaś sie Harremu w ramiona.
(T.I): Nawet nie wiem jak ci dziękować!- powiedziałaś i pocałowałaś chłopak w usta.
H: Ja mam pewien pomysł.- odparł i puścił ci oczko. Ty odsunęłaś sie nieco od chłopaka i spojrzałaś w lustro przy toaletce.
(T.I): Jest idealna.
H: To ty jesteś idealna.- odparł, obejmując cie od tyłu i całując w policzek.
(T.I): Hazz..
H: Tak?
(T.I): Zauważyłeś, że mam większe piersi?
H: Tak. Nie da sie tego nie zauważyć.- zaśmiał sie chłopak.
(T.I): Takie podobają ci sie bardziej?- zapytałaś spoglądając w swój dekolt.
H: Zawsze masz idealne piersi.- odparł i delikatnie chwycił cie za piersi. Przez twoje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Chłopak ostrożnie rozsunął twoja sukienkę i zsunął ci ją z ramion. Chwilę później sukienka wylądowała na ziemi, a jego ręce bruneta ponownie spoczęły na twoich piersiach. Zielonooki pieścił je delikatnie, wywołując tym samym przyjemne uczucie. Chwilę później jego usta zaczęły znaczyć wilgotną ścieżkę pocałunków wzdłuż twojej szyi. Nagle poczułaś, że męskość Harrego twardnieje, a na twoich policzkach pojawiły sie rumieńce.
H: O czyżby ktoś sie zawstydził?- zapytał z przekąsem, a ty nie opowiedziałaś.
H: To urocze..- szepnął ci do ucha.
H: Bo wiesz.. Mimo, że robiliśmy to wiele razy ty nadal sie wstydzisz..-zachichotał i odwrócił cie twarzą do siebie, po czym pocałował cie namiętnie...
*Eleanor. 31 grudnia*
Dochodziła 18.00, a ja właśnie zmierzałam do willi 1D. Zapukałam do drzwi, a sekundę później usłyszała "Wejdź!". Czym prędzej przekroczyłam próg domu i ruszyłam do salonu, gdzie aktualnie znajdował się studio urody i salon fryzjerski. Chłopcy ściągnęli do domu Lou i Chloe. Lou czesała właśnie (T.I), a Chloe malowała Pezz.
C: Zaraz skończę, więc pomyśl jak chcesz, żeby cie umalować.- rzekła dziewczyna o czerwonych włosach.
E: A gdzie chłopcy?
(T.I): Pojechali na próbę. O 19.30 ktoś ma po nas przyjechać.- powiedziała brunetka, a ja czekałam na swoją kolej.
E: Podobał ci sie suknia?
(T.I): Jest cudowna! A teraz przyznajcie sie, która powiedziała Harremu o tym, że mnie zwolnili?
E: No ja.. Ale proszę nie gniewaj sie na mnie.
(T.I): Nie gniewam sie. Tylko więcej nie rób takich akcji, ok?
E: Jasne.
C: El.. Chodź już.- powiedziała wizażystka i zajęła sie mną. Około godzinę później każda z nas była gotowa. Następnie poszłyśmy sie ubrać i ocenić efekt końcowy. Perrie miała na sobie czarną sukienkę bez ramiączek, która była ozdobiona małymi diamencikami ku dołowi. Dopełnieniem tej stylizacji była srebrna narzuta na ramiona. Ponadto Pezz miała luźno spięte włosy i bardzo wyraziście pomalowane oczy. Ja miałam na sobie moje granatowe cudeńko, a (T.I) swoja beżową sukienkę, którą skontrastowała wysokimi czarnymi butami i czarną, skórzaną kurtką. Całość była świetna, gdyż (T.I) zachowała dziewczęcy, a za razem rockowy wygląd. (T.I) miała rozpuszczone lekko pokręcona włosy, a oczu pomalowane a lã smokey eye. Ja miałam włosy upięte z tyłu i znacznie delikatniejszy makijaż niż moje przyjaciółki. Jak chłopcy zapowiedzieli o 19.30 pod domem zjawiła sie limuzyna.
(T.I): Oni oszaleli..- westchnęła (T.I).
E: A mnie sie podoba.
P: Mi też.- odparła Pezz, po czym wsiadłyśmy do auta i odjechałyśmy.
E: (T.I) dobrze sie czujesz?- zapytała dziewczynę, która wyglądała na spiętą.
(T.I): Tak, tylko.. Tylko takie imprezy to nie mój klimat i zawsze coś sie potem psuje..- stwierdzała spoglądając w okno. Fakt. (T.I) nie podobał sie show biznes, a mnie i Pezz wręcz przeciwnie. Obie lubimy pozować do zdjęć i poznawać sławnych ludzi. (T.I) zaś nie cierpi całego przepychu i sztucznych uprzejmości. Nie lubi też paparazzi i wszystkich intryg związanych z gwiazdami. Wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że (T.I) jedzie na ta imprezę tylko ze względu na Harrego. Gdyby nie musiała na pewno by jej tu nie było. Dojechawszy na miejsce zobaczyłyśmy 1D czekających na nas przed garderobą.
Ls: Wow! Wyglądacie ślicznie. A zwłaszcza ty moja Księżniczko.- powiedział niebieskooki i pocałował mnie w usta, a w tym samym momencie ktoś zrobił nam zdjęcia. Mnie to nie przestawało, za to (T.I) trzymała wyraźny dystans do całej sytuacji. Sekundę później weszliśmy do garderoby chłopców. Byliśmy tak jakieś 20 minut. Potem ja i dziewczyny poszłyśmy do sekcji VIP, a chłopcy za kulisy. Dopiero gdy zajęłyśmy miejsce na balkonie uświadomiłam sobie jaka wielka jest ta impreza. Scena była ogromna, a miejsc dla widowni ustawionych na rynku było równie dużo. To bez wątpienie jedna z największych imprez w tym roku. Kilka minut później koncert sie zaczął. Na scenie pojawił sie prowadzący, w którego rolę wcielił sie Simon Cowell. Zapowiedział występ Katy Perry i sylwestrowy koncert sie zaczął. Nim sie obejrzałyśmy, a wybiła 23.00 i na scenie pojawiło sie 1D. Chłopcy swój występ rozpoczęli od piosenki Midnighy Memories. Szczerze powiedziawszy to jeden z lepszy koncertów. Nawet (T.I), która woli rocka bawiła się świetnie. W sumie bawiłyśmy sie doskonale, z resztą jak chłopcy. Zachowywali sie jak idioci, ale byli w swoim żywiole i co lepsze podobało sie to publiczności. Nagle przyszedł do nas ochroniarz.
O: Pozwolą panie ze mną.
(T.I): Coś sie stało?
O: Za chwilę wszystko sie wyjaśni.- powiedział, a my udałyśmy się za nim. W sumie to złapałam niezłą spinę. Nie wiedziałam co sie dzieje. Będąc za kulisami napotkałyśmy zdziwione spojrzenie Simona.
S: A czy w nie powinnyście być na balkonie?
P: Powinnyśmy, ale zawołano nas tutaj.- odparła uprzejmie Pezz.
(T.I): A coś panu nie pasuje w naszej obecności tu? Może pan sie czegoś obawia?- zapytała ze sztuczną troską.
S: Skądże.- opowiedział posyłając mordercze spojrzenie (T.I). Albo mi sie wydaje, albo pomiędzy nimi coś jest. Czyżby jakaś więź? Pomyślałam, ale nie mogłam sie nad tym dłużej zastanowić, gdyż nagle muzyka przestała grać.
N: Teraz chcemy coś ogłosić, ale najpierw zapraszamy na scenę (T.I) (T.N), Perrie Edwards i Eleanor Calder.- powiedział blondyn, na widowni rozniosło sie zdziwienie, a kilkoro ludzi poprowadziło nas na scenę, w międzyczasie szepcząc "Uśmiechajcie sie". Nagle oślepił nas blask reflektorów, a do nas podszedł Harry, Louis i Zayn. Chłopcy wzięli nas za ręce i poprowadzili na środek sceny.
Li: Pewnie zastanawiacie sie co sie dzieje, ale spokojnie zaraz wszystko wyjaśnimy.
H: Otóż. Chcielibyśmy ustosunkować sie do różnych plotek i pogłosek.
Z: A więc. Ta oto urocza blondynka u mojego boku jest również moją dziewczyną. Panie i panowie Perrie Edwards.- powiedział mulat, a na widowni rozniosły sie entuzjastyczne okrzyki.
Ls: Ja również chcę wam kogoś przedstawić. Oto Eleanor Calder moja narzeczona.- powiedział i pocałował mnie w policzek, efektem czego było westchnienie publiczności.
H: Na koniec ja chcę coś powiedzieć.- publiczność zebrana na rynku ucichła, a (T.I) wyglądała na nieco przerażoną. W końcu Harry zaczął.- Słyszałem wiele plotek mówiących, że spotkam sie z wieloma kobietami. Jest to jednak dalekie od prawdy, gdyż jedyną kobietą w moim życiu jest..- spojrzał w oczy brunetki, przyciągnął ją bliżej siebie i kontynuował.- (T.I) (T.N), która nosi pod sercem moje dziecko. Kocham ją nad życie i zrobię dla niej wszystko.- dokończył, a wśród publiczności zapanowało gwałtowne poruszenie.
Ls: Naszą ostatnią piosenkę dedykujemy naszym cudownym dziewczynom.- skwitował Louis, a sekundę później usłyszałyśmy melodię You&I. Chłopcy śpiewając tę piosenkę wpatrywali sie w nasze oczy. Jakby każde słowo było napisane dla nas. Widownia zaś rozbłysła setką różnokolorowych światełek. Wszyscy kołysali sie w rytm nastrojowej ballady, a gdy piosenka dobiegła końca zaczęło sie odliczanie do północy.
Z wybiciem dwunastej nocne niebo rozświetliły miliony sztucznych ogni. Nagle Louis złączył nasz usta. Bez reszty zatraciłam sie w jego dotyku. W tym momencie byłam po prostu szczęśliwa. Kilka minut później zeszliśmy ze sceny, mijając Simona, który powiedział wściekły.
S: One Direction za pięć minut w mojej garderobie.- nie wiedziałam jeszcze o co chodzi, ale chciałam sie dowiedzieć. Dotarłszy do garderoby chłopców wszyscy usiedliśmy na wygodnej kanapie.
N: To co zrobiliśmy było bombowe! Ale Simon sie zdziwił!
E: Skoro już o nim mowa.. Czy mi sie wydawało czy on jest zły?
P: Nawet bardzo.- zaśmiała sie Pezz.
E: Dlaczego?
Ls: Długo by opowiadać Skarbie. No wybaczcie dziewczyny, ale musimy iść do wujaszka.- powiedział, a sekundę później całe 1D zniknęło.
E: To może wy mi to wyjaśnicie?
P: Tu nie ma co wyjaśniać. Po prostu mamy przerąbane..
E: Może jaśniej? Czemu Simon i (T.I) sie nie lubię? Czemu on był zły, że chłopcy powiedzieli publicznie o nas?
(T.I): Ja i Cowell mamy na pieńku, bo "jestem kulą u nogi 1D". Odkąd zaczęłam spotykać sie z Harrym byłam na celowniki Modest'u. Teraz zaś wujaszek wkurzył sie bardziej, bo właśnie złamaliśmy umowę. Nikt miał nie wiedzieć o dziecku, o zaręczynach twoich i o moich zaręczynach. Jedynie Pezz jest bezpieczna, bo związek z Zaynem wypromuje 1D i Little Mix, więc Simon godzi sie na jego publiczny rozgłos. A ty i ja.. No cóż.. Jesteśmy jak wrzód na tyłku, tyle że ty mniejszy.- odparła dziewczyna ze sztucznym uśmiechem.
E: Jaja sobie robisz?
(T.I): Nie. Mówię poważnie. Z resztą jeśli chodzi o mnie to nie pierwszy raz Simon komplikuje mi życie. A chłopcy po prostu dostaną opieprz za taki numer.
P: A jak duże konsekwencje ma ogłoszenie tego wszystkiego światu okaże sie jutro. Wszystko zależy od tego za jakie posunięcie uznają to media.
(T.I): Teraz wiesz czemu nie lubię show biznesu?- zapytała, a ja dopiero teraz zrozumiałam w jaki chory świat wkroczyłam. Życie w nim zależało od jednego dupka. To chore. Niby wiedziałam, że Simon jest szefem i ma władzę, ale nigdy nie przypuszczałabym, że aż taką. Teraz rozumiem czemu Louis nigdy nie mówił mi o ich kontrakcie. On po prostu nie chciał żeby nasz związek był narażony na takie nie przyjemności jak związek (T.I) i Harrego. On nie chciał żebym wkroczyła w ten zawiły, pełen intryg i porachunków świat. Ja pierdolę.. To wszystko zaczyna przypominać jakąś tanią hiszpańską telenowelę...
Nowy rozdział ;)
No cóż.. Jak dla mnie jest słaby..
Przepraszam też, że tak rzadko dodaje, ale mam chwilowe kłopoty..
Czekam na wasze opinie i mam jedynie nadzieję, że to skomentujecie ;D
Dziękuję również za komentarze pod poprzednim postem <333
Na koniec chcę powiedzieć, że jesteśmy już u schyłku mojego opowiadania.
Do końca zostało jakieś 10-12 rozdziałów ;)
Pozdrawiam Mell ;*
Jejjj!!!
OdpowiedzUsuńKolejny rozdziałł!
Nareszcie cały świat dowiedział się, że (T.I) jest z Harry'm w ciąży.
A... i nareszcie Simon jest zły.
Dużo będzie się działo w następnym rozdziale...
Nic się nie stało, że dodajesz tak rzadko jeśli są komplikacje.
Chyba żadna z nas się nie obrazi.
Szkoda, że tylko 10-12 rozdziałów, le wszystko kiedyś ma swój koniec.
PS. Pierwsza!!!
Mrs. Styles (piszę z konta koleżanki)
Naprawdę miło mi czytać że komuś się jednak podoba ;)
UsuńDziękuję Ci za te słowa. One naprawdę wiele dla mnie znaczą ;*
A co do końca to według mnie jest wspaniały choć wiem że nie każdemu się spodoba ;)
No to od początku..!
OdpowiedzUsuńNa początku stwierdziłam, że (T.I) to chyba okres ma..
Potem strasznie mi się jej zrobiło szkoda, bo ma tyle problemów :(
To słodkie jak Harry kupił jej sukienkę *.*
Akcja, którą 1D odwaliło na scenie była fenomenalna :D
Simon mnie już strasznie wkurwia -,-
A ostatnie zdanie rozdziału mnie rozwaliło! Hahahaha! ;DD
Pozdrawiam ;* Życzę dużo weny i zdrówka ;* Mam nadzieję, że się już lepiej czujesz :)
Chciałam w tym rozdziale połączyć trochę dramatu i sielanki ;p
UsuńNo i chciałam pokonać siły ciemności, ale czy się udało okaże się już niedługo ;3
Dziękuję za komentarz ;*
I czyje się już lepiej ;)
I co Ty pierdolisz, że rozdział jest słaby! ;/
OdpowiedzUsuńCoś mi w nim nie psuje, ale nadal nie wiem co.. :/
UsuńBoski *.*
OdpowiedzUsuńI wcale nie jest słaby bo jest genialny :*
Szkoda że nie długo koniec :c
Dziękuję ;*
UsuńI nie martw się zważywszy na to w jakich odstępach czasu dodaje rozdziały to jeszcze chwilę potrwa to konczenie opowiadania ;p
Co taki krótki? Lol.. xd
OdpowiedzUsuńale serio jakiś krótki jak na ciebie.
Jest fajny, ale nie podbił jakoś mojego serca. Nie ma w nim tego czegoś. Nie wiem czego i przepraszam, za te słowa :(
Fajne było to, jak TI rozdarła się sukienka ^^
Ale tylkoo 10 rozdziałów? Szkoda że koniec.. Więc.. Zostaje zasadnicze pytanie: jaki będzie koniec i będziesz pisała new bloga??
Buziaki ;)
♥
Spoko xd
UsuńMnie też ten rozdział się nie podoba ;p
Koniec was zaskoczy ;)
I być może napiszę nowe opowiadanie ;D
Było bardzo super. Bardzo.
OdpowiedzUsuńAż myślałam, że się popłaczę, ale nie xd jednak nie. Jestem silna.
I co?? To już koniec?? Buu ;__;
Mam nadzieję, że zaczniesz coś nowego...
Btw. Zapraszam do mnie.
http://allyouneversaytome.blogspot.com
Dziękuję ;*
UsuńTu nie ma czego płakać xdd hahahaha
Wszystko ma swój koniec ;)
Gdyby ta historia nie miała end'u byłaby idiotyczna i pozbawiona przesłania ;p
Zwala z nóg.
OdpowiedzUsuńPer-fect! Nie wiem co powiedzieć.
Jest tak cudowny i dopracowany <333
Czekam na nn i proszę o dedyka :D
Lindsay .xx
Naprawdę nie wiem co w nim szczególnego, ale cieszę się, ze przypadł Ci do gustu ;)
Usuńdsuper rozdzial brak slow awww nareszcie caly swiat wie o dzidzi aww♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba ;*
Usuń